"To jest upokarzające", czyli kobiety złe na promocję w Lidlu
Problemy z wizerunkiem dotknęły także sieć dyskontów Lidl i firmę Wittchen, producenta ekskluzywnych wyrobów skórzanych, m.in. torebek, portfeli czy butów.
W październiku 2014 r. kubeł zimnej wody na obie firmy wylały blogerki modowe. Ich zdaniem obecność w Lidlu zniszczyła prestiż marki Wittchen. "Pewnie nie powinnam pisać, że czuję się oszukana, ale wyobraźcie sobie, że Waszą ulubioną markę nagle rzucają do kosza w Lidlu... nagle człowiek zaczyna żałować każdej wydanej złotówki. No cóż, gratuluję degradacji i życzę powodzenia w łapaniu klientów na torebki za 500 zł czy 900 zł, gdy w świadomości są te Lidlowe za 250 zł nędznie rzucone" - napisała Disy.
Na szczęście dla obu firm głosy w sprawie wspólnej akcji promocyjnej szybko umilkły. Spotkała się ona z ogromnym zainteresowaniem klientek, które ustawiały się w kolejkach już przed otwarciem sklepu. - Chcieliśmy w ten sposób dotrzeć do klientów z klasy średniej. Taki klient bardzo często boi się wejść do naszych salonów, ponieważ uważa, że nasze produkty są bardzo drogie i nie na jego kieszeń. Stąd też nasz krok. Być może za kilka lat zadowolony z jakości i użytkowania naszych produktów, wróci do naszych salonów - powiedziała Aleksandra Defitowska, dyrektor sprzedaży Wittchen.