Niechciane kredyty pod lupą. Coraz więcej Polaków skarży się na banki
"Kredyty na klik" stają się zmorą coraz większej grupy klientów. Dlatego Rzecznik Finansowy zbada procedury związane z brakiem możliwości rezygnacji z takich kredytów, oferowanych w internetowym koncie bankowym. Taką pożyczkę można łatwo wziąć, siedząc przy komputerze albo korzystając ze smartfona. Wykorzystują to oszuści, włamując się na konta lub manipulując klientami.
Biuro Rzecznika Finansowego poinformowało w środę, że Rzecznik Finansowy zwrócił się do banków o wyjaśnienia w sprawie tak zwanych kredytów na klik. Analiza odpowiedzi ma być pomocna przy podjęciu ewentualnych dalszych działań rzecznika, mających na celu ochronę klientów.
Chodzi o kredyty udzielane przez internetowe konto. Jak tłumaczy Biuro Rzecznika Finansowego, banki często zakładają, że znają sytuację finansową swoich klientów na tyle, by udzielić im kredytu o określonej indywidualnie wartości, bez potrzeby uruchamiania procedury sprawdzania zdolności kredytowej i innych formalności. Wystarczy, że klikniemy w odpowiednie pole, siedząc przy komputerze lub korzystając ze smartfona.
Według Joanny Łagowskiej, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego w Biurze Rzecznika Finansowego, mimo że kredyty na klik są korzystnym rozwiązaniem i dla banków, i dla klientów, to problem pojawia się wtedy, gdy do naszego konta dostęp uzyska niepowołana do tego osoba.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Sprzeczne działania NBP. "Drugą rączką dokarmiał rząd pieniędzmi"
"Dochodzi do tego najczęściej w wyniku działań przestępców, którzy w tym celu korzystają z szerokiego wachlarza metod socjotechnicznych. Jeśli dostaną się na nasze konto, mogą je wyczyścić nie tylko z bieżących środków finansowych, ale również, w naszym imieniu, zaciągnąć kredyt i przywłaszczyć jego wartość. Oszukany klient zostaje nie tylko bez środków do życia, ale również z zobowiązaniem kredytowym, które może spłacać latami" – tłumaczy Łagowska.
Nie każdy bank chce wyłączyć tę opcję
Jak dodaje, klienci, z obawy przed zaciągnięciem zobowiązań przez oszustów, mogą chcieć po prostu wyłączyć możliwość brania kredytu na klik. Do Rzecznika Finansowego trafiają sygnały, że nie w każdym banku jest to jednak możliwe. Dlatego rzecznik chce sprawdzić, jakie w tym zakresie procedury obowiązują w poszczególnych bankach.
Biuro Rzecznika Finansowego przyznaje, że wciąż odnotowuje rosnącą liczbę wniosków klientów, związanych z zawieraniem umów kredytowych z wykorzystaniem bankowości elektronicznej.
Skutki mogą być katastrofalne
W ocenie Rzecznika sygnalizowane we wnioskach roszczenia z tym związane należy kwalifikować jako sprawy o szczególnej dolegliwości dla klientów. Mogą one bowiem wpływać negatywnie nie tylko na bieżącą sytuację majątkową danego klienta, ale również skutkować dalszymi reperkusjami, włącznie z wykluczeniem finansowym (w razie braku możliwości spłacenia zobowiązania) lub pogorszeniem sytuacji potencjalnych spadkobierców.
Jak podaje Biuro Rzecznika Finansowe, dotychczasowe działania tej instytucji pozwalają na przyjęcie ogólnego wniosku, zgodnie z którym podmioty rynku finansowego, w tym przede wszystkim banki, z reguły nie uznają roszczeń klientów za zasadne.
"W praktyce oznacza to, że klient jest zobowiązany do spłaty zadłużenia wynikającego ze zobowiązania kredytowego, którego – w jego ocenie – nie zawierał (tj. oświadczanie woli o zawarciu umowy kredytu lub pożyczki, zgodnie z twierdzeniami klienta, złożyli de facto oszuści lub klient zrobił to nieświadomie, niezgodnie z jego wolą, na skutek oszukańczych działań osób trzecich)" - czytamy.