Niemcy wprowadzą opłaty za autostrady dla cudzoziemców. Polacy marzą o takich stawkach w kraju
Komisja Europejska jest bliska porozumienia się z Berlinem w sprawie opłat autostradowych dla cudzoziemców. Stawki, które Niemcy chcieli pobierać od turystów ucieszyłyby polskich kierowców na polskich autostradach. Póki co - jeżdżenie po Niemczech, Austrii i Szwajcarii jest wyraźniej opłacalne niż podróżowanie z Katowic do Wrocławia.
04.11.2016 | aktual.: 04.11.2016 13:48
Komisja Europejska jest bliska porozumienia się z Berlinem w sprawie opłat autostradowych dla cudzoziemców. Ma być taniej niż chcieli Niemcy. Ale stawki, które nasi sąsiedzi chcieli pobierać od turystów, ucieszyłyby polskich kierowców na naszych autostradach. Nawet po wprowadzeniu opłat na dotąd bezpłatnych niemieckich drogach jeżdżenie po Niemczech, Austrii i Szwajcarii będzie wyraźniej opłacalne niż podróżowanie po Polsce.
Trzy lata temu niemiecki parlament zdecydował, że czas kończyć z darmowymi niemieckimi drogami. Opłaty wprowadzono tylko na autostradach i tylko dla cudzoziemców. Wszyscy kierowcy mogli korzystać z innych dróg bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Gdyby jednak chcieli wjechać na szerokie i równe autostrady, musieliby kupić winietę.
W przegłosowanej na początku 2013 roku ustawie mowa była o trzech typach opłaty: rocznej, dwumiesięcznej i 10-dniowej. W ten sposób rządząca koalicja chciała uzyskać dodatkowe 500 mln euro wpływów budżetowych. Niemiecki rząd podnosił, że przez duży ruch na darmowych autostradach, musi ponosić spore koszty ich utrzymania.
Myto za 10 dni miało wynosić od 5 do 15 euro (w zależności od pojemności silnika i jego wpływu na środowisko). Dwumiesięczna winieta to koszt już od 16 do 30 euro. Roczna opłata miała wynosić 130 euro. Niemieccy kierowcy mieli płacić z góry za rok, ale za to mogli liczyć na pełną rekompensatę. I to nie spodobało się Komisji Europejskiej, która wskazywała uprzywilejowaną pozycję Niemców.
Komisja zwróciła też uwagę, że ceny za winiety krótkoterminowe (na okres krótszy niż rok), które z natury rzeczy byłby najczęściej kupowane przez zagranicznych kierowców, zostały ustalone na nieproporcjonalnie wysokim poziomie.
Komisja nie sprzeciwia się samym opłatom drogowym, które obowiązują w wielu państwach unijnych i pozwalają pozyskać dodatkowe środki na utrzymanie drogowej infrastruktury. Decyzje o mycie są wyłączną kompetencją państw członkowskich. Obciążenia z tego tytułu muszą być jednak takie same zarówno dla obywateli innych krajów, jak i mieszkańców danego państwa.
Polscy kierowcy za takie stawki daliby się pokroić. Dlaczego? Po 13 tys. km niemieckich autostrad można jeździć przez 10 dni za równowartość 64 złotych. Dwa miesiące to koszt 129 złotych, a roczna winieta to w przeliczeniu 561 zł. Wystarczy odnieść te kwoty do naszych opłat, by zrozumieć, dlaczego nasi kierowcy będą chętniej płacić w Niemczech niż Polsce.
Jednorazowy przejazd z Warszawy do przejścia granicznego w Świecku kosztuje kierowcę auta osobowego prawie 80 zł. A to zaledwie 355 km drogi. W obie strony koszt wynosi już 160 zł. Z te pieniądze dostaniemy dwa miesiące jazdy po niemieckich drogach i do tego jeszcze kilka litrów paliwa.
Z kolei za trasę 220 km z Krakowa do Wrocławia i korzystanie z autostrady A4 trzeba zapłacić 36 zł. Podróż tam i z powrotem to koszt 72 zł. Czyli nieco więcej niż wynosi cena 10-dniowej winiety w Niemczech.
Zresztą nie tylko Niemcom moglibyśmy zazdrościć, ale również Szwajcarom. Jak wyliczyłserwis Next Gazeta.pl- przejazd polską autostradą kosztuje prawie tyle, co roczna winieta w Szwajcarii. Tam całoroczna winieta kosztuje 40 franków, czyli w przeliczeniu 159 zł.
Z kolei austriacka roczna winieta kosztuje 85 euro (366 zł), dwumiesięczna 25 euro (107 zł), a 10-dniowa 8,8 euro, czyli 37 zł.