Niemiecki rząd zląkł się protestów
Pod wpływem masowych protestów społecznych rząd Niemiec wprowadził zmiany do programu reformy rynku pracy, które łagodzą niektóre skutki ograniczenia świadczeń dla bezrobotnych pozostających ponad rok bez pracy.
12.08.2004 | aktual.: 12.08.2004 17:28
Minister gospodarki i pracy Wolfgang Clement poinformował w Berlinie, że nowe zasiłki dla bezrobotnych wypłacane będą już od stycznia, a nie jak początkowo planowano dopiero w lutym. Przy ocenie sytuacji finansowej bezrobotnych, od której będzie zależeć decyzja o przyznaniu zasiłku, nie będą uwzględniane kwoty na kształcenie dzieci do wysokości 4100 euro.
Clement podkreślił, że rząd nie wycofa się, pomimo protestów, z programu reform społecznych, tzw. Agendy 2010. Szef resortu gospodarki podkreślił, że celem reform jest zmniejszenie bezrobocia i pomoc w uzyskaniu pracy osobom pozostającym przez dłuższy czas bez zajęcia.
Zmiany przepisów będą kosztować 1,9 mld euro, z czego 800 mln przypadnie na budżet centralny, a reszta na budżety samorządów oraz fundusz ubezpieczeń społecznych.
Modyfikacje reformy rynku pracy ustalono na zwołanym w środę wieczorem przez kanclerza Gerharda Schroedera w trybie nadzwyczajnym spotkaniu z szefami resortów gospodarczych oraz przywódcami koalicji rządowej SPD/Zieloni. Takie spotkanie planowano dopiero na początek września, jednak rząd obawiał się eskalacji protestów.
W ostatni poniedziałek w prawie 30 niemieckich miastach, głównie na terenie byłej NRD, doszło do demonstracji przeciwko rządowym reformom. Uczestniczyło w nich ponad 40 tysięcy osób. Protesty zorganizowały związki zawodowe, postkomunistyczna PDS oraz antyglobaliści.
Mieszkańcy wschodnioniemieckich landów są szczególnie zaniepokojeni ograniczeniem świadczeń dla bezrobotnych, ponieważ poziom bezrobocia (18,5%) jest tutaj ponad dwukrotnie wyższy niż w Niemczech Zachodnich (8,4%). W Saksonii-Anhalcie stopa bezrobocia przekroczyła nawet 20%.
Reforma rynku pracy należy do najważniejszych projektów koalicji rządowej SPD/Zieloni. Obie izby parlamentu uchwaliły pakiet ustaw w grudniu ubiegłego roku za aprobatą partii opozycyjnych CDU/CSU i FDP. Ustawa przewiduje usprawnienie systemu pośrednictwa pracy. Równocześnie osoby pozostające dłużej niż rok bez pracy otrzymają niższe świadczenia niż dotychczas, zbliżone do poziomu pomocy społecznej. Zaostrzono kryteria przyznawania zasiłków. Bezrobotni będą musieli ujawnić wszystkie swoje oszczędności oraz cały majątek.
Decydując o przyznaniu zasiłku urzędy pracy uwzględniać będą sytuację finansowa współmałżonka lub partnera życiowego. Nowe przepisy dotyczą ok. 3 mln osób. Na reformie stracą szczególnie osoby, które przed utratą pracy zarabiały dużo lub mają dobrze sytuowanego partnera. Natomiast bezrobotni, którzy przed zwolnieniem zarabiali niewiele i mają wielodzietne rodziny, dostaną większy zasiłek.
Część związków zawodowych, m.in. IG Metall oraz antyglobaliści uznali zmiany programu reform za niewystarczające. Członek zarządu IG Metall Kirsten Roelke powiedział, że konieczne są zmiany dotyczące zasad wykonywania zajęć poniżej kwalifikacji i nisko opłacanych. Organizatorzy poniedziałkowych marszów protestacyjnych w Kolonii, Dortmundzie i Gelsenkirchen skrytykowali zmiany jako "jałmużnę" i zapowiedzieli kontynuację protestów.
Powszechne niezadowolenie z reform doprowadziło w landach wschodnioniemieckich do wzrostu poparcia dla postkomunistycznej PDS oraz partii prawicowo-radykalnych. W Brandenburgii PDS zdystansowała po raz pierwszy w opublikowanym w środę sondażu obie rządzące tu partie - SPD i CDU. Prawicowa NPD odnotowała sukces w czerwcowych wyborach samorządowych w Saksonii.