Nigdy nie ufaj bankom na słowo

Najmłodszy polski bank BGŻOptima na starcie obiecywał bardzo atrakcyjne oprocentowanie lokat do końca kwietnia 2012 roku. Z oferty wycofał się po miesiącu, gdy sukces w zdobywaniu klientów przerósł ich oczekiwania. To nie pierwszy raz kiedy bank zmienia zasady gry w trakcie jej trwania.

Nigdy nie ufaj bankom na słowo
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

10.01.2012 | aktual.: 11.01.2012 09:19

Najmłodszy polski bank BGŻOptima na starcie obiecywał bardzo atrakcyjne oprocentowanie lokat do końca kwietnia 2012 roku. Z oferty wycofał się po miesiącu, gdy sukces w zdobywaniu klientów przerósł ich oczekiwania. To nie pierwszy raz, kiedy bank zmienia zasady gry w trakcie jej trwania.

- Nasza oferta jest czytelna i uczciwa, bez żadnych ukrytych kosztów, przykrych niespodzianek czy dodatkowych warunków - mówił podczas konferencji, na której wystartował BGŻOptima, jego szef - Piotr Grzybczak.

Na dzień dobry bank dał jedno z najwyższych na rynku oprocentowanie lokaty jednodniowej sięgające 6,48 proc. w skali roku. Jednocześnie w reklamach gwarantował, że oprocentowanie nie ulegnie zmianie do 30 kwietnia. Po nieco ponad miesiącu od startu i 30 tys. nowych klientów, bank w połowie grudnia z oferty się jednak wycofał.

- Była to decyzja biznesowa oparta o określone cele banku w zakresie ogólnej wartości zebranych depozytów - mówi o oficjalnych powodach rezygnacji Michał Perłowski z BGŻOptima.

Problemem jest też to, że klienci, którzy szturmem ruszyli zakładać sobie konta w internetowym banku, robili to tylko ze względu na 6,48 proc. na jednodniówce. I choć konto jest całkowicie darmowe, na forach internetowych zawrzało. Pisano o kłamstwie, oszustwie, grandzie. Część klientów już zadeklarowała, że konto zamyka skoro już na początku działalności instytucja, której zaufali okazała się nierzetelna.

Bank tłumaczy, że klienci, którzy założyli konta mogą cieszyć się z atrakcyjnego oprocentowania do 30 kwietnia. Warunek jest jeden; jednodniówka musi być codziennie - do tego czasu - automatycznie odnawiana. De facto staje się więc lokatą 4-miesięczną. O zmianie oferty poinformowano mailowo. Bank dodaje, że ponieważ wszystko zbiegło się z okresem świątecznym, to na łagodne traktowanie mogą liczyć także ci, którzy przed nagłym końcem promocji nie dostali pocztą specjalnego tokena.

- Wiele osób nie dostało w terminie naszego digipassa niezbędnego do zalogowania na koncie. Wystarczy jednak zadzwonić na infolinię i wytłumaczyć sytuację. Takie reklamacje traktujemy indywidualnie, ale staramy się tu pomóc naszym klientom - dodaje szef produktów BGŻOptima

Nie ulega wątpliwości, iż klienci po raz kolejny mogli się przekonać, że reklama banku to nie to samo co umowa. Przykładem może być tu także Alior Bank, który gdy startował kusił 11 procentami na lokacie nocnej dołączonej do rachunku osobistego. Oprocentowanie szybko jednak się skurczyło do 8 proc., a później do 7 proc., 6 proc. Dziś wynosi 4 proc.

- Warto pamiętać też, że w Aliorze szybko wzrosła także opłata za kartę. W zaledwie rok od startu podniesiono ją z 3 do 5 zł, a dla niektórych klientów koszt wzrósł nawet do 9 zł - mówi Michał Sadrak z Open Finance. - Także BGŻ zaoferował bardzo atrakcyjne i mocno promowane "Konto z podwyżką". Po kilku miesiącach, gdy zgromadził określoną liczbę klientów podniósł opłatę za kartę z 5 do 8 zł - dodaje.

Alior zmienił też cennik, po kilku miesiącach promowania, konta dla firm. Do października płacił 50 zł przedsiębiorcom, jeśli średnie saldo na ich rachunku wynosiła 9 tys. zł. Od listopada trzeba mieć już saldo 30 tys., a bonus wyniesie 100 zł. Z kolei PKO BP jak sam to określił "zoptymalizował ofertę kont" po kampanii reklamowej z Szymonem Majewskim. Trzeba tu jednak zauważyć, że podwyżka dotyczyła kont, których celebryta akurat nie reklamował.

Najgłośniejszą tego typu sprawą ostatnich miesięcy było jednak wprowadzenie opłat za kartę przez mBank. Jeden z pierwszych w naszym kraju banków internetowych od samego początku deklarował, że samo prowadzenie konta będzie zawsze bezpłatne. W tej obietnicy bank wytrwał długo, bo ponad 10 lat. Od sierpnia jego klienci, jeśli nie spełnią kilku niezbyt wygórowanych wymogów, uiszczają 2-złotową opłatę.

I choć mBank deklarował, że wprowadzenie odpłatności ma na celu karanie tylko wirtualnych klientów, to 2 zł wywołało w internecie prawdziwą furię. Zwiększyły ją jeszcze problemy techniczne banku, który w grudniu naliczył opłatę bezpodstawnie, co najmniej kilkunastu tysiącom klientów - mBank nie chce mówić o konkretnej liczbie, ale o skali problemu świadczą wpisy na internetowych forach.

Klienci powinni, więc pamiętać, że tak jak nie ma darmowych obiadów, tak nie ma darmowego banku. Prędzej czy później każdy zażyczy sobie, za swoje usługi, pieniędzy. Zawsze jednak, nauczeni zwyczajami panującymi w bankach, to my możemy zmienić reguły gry i przejść do konkurencji. Jeśli będziemy mieć odrobinę szczęścia, to może się okaże, że właśnie startuje nowy bank i ma bardzo atrakcyjną ofertę...

bgżlokatakonto
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)