Norweski Bank Centralny, a kurs złotego
Ostanie dni na rynku złotego charakteryzowały się ciekawymi zwrotami akcji. Warto jednak zauważyć, że nie tylko taśmy „Wprost” i Fed miały wpływ na wycenę krajowej waluty. Zupełnie niespodziewanie do gry włączył się Bank Norwegii, który swoim komunikatem wywoła presję spadkową zarówno na waluty nordyckie, jak i na PLN.
20.06.2014 16:16
Publikacje taśm, na których zostali nagrania wysocy urzędnicy państwowi naturalnie nie powinna pomagać wycenie krajowych aktywów. Przełożyło się to już na poniedziałkową wycenę krajowej waluty, która w stosunku do piątkowego zamknięcia straciła około dwa grosze do euro. Następne dni przebiegały jednak już dość stabilnie. Rynek przede wszystkim czekał na posiedzenie Rezerwy Federalnej. I choć nie spodziewano się przełomu zza oceanu, to inwestorzy wstrzymywali się z podjęciem jakichkolwiek decyzji i przeprowadzali transakcje w sposób wyjątkowo ostrożny.
Sytuacja zmieniła się w środowy wieczór. Nie chodzi jednak o zamieszanie w redakcji „Wprost”. Wręcz przeciwnie. Złoty wyraźnie wzmocnił się do wszystkich dewiz w związku ze zdecydowanie bardziej gołębim komunikatem Janet Yellen, a zwłaszcza bagatelizowaniem zagrożenia wyjścia inflacji powyżej dwuprocentowego celu Rezerwy Federalnej.
Dobre nastroje na PLN panowały także podczas czwartkowego poranka. Mimo porannych sugestii premiera Tuska, że niewykluczone są wcześniejsze wybory, para EUR/PLN zachowywała się relatywnie spokojnie, a nawet w pewnym momencie zaczęła się wyraźnie umacniać. Ten trend jednak został gwałtownie przerwany. Niektórzy mogliby założyć, że zagraniczni inwestorzy „zauważyli” wreszcie zwiększające się prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów.
Nie jest to jednak prawda. Zarówno polscy, jak i zagraniczni traderzy mają dostęp do profesjonalnych źródeł informacji, które za pośrednictwem terminali (np. Bloomberga) są tłumaczone na język angielski w czasie rzeczywistym. Sytuacja na PLN zmieniła się dramatycznie, gdy na rynek trafiła informacja o zdecydowanie bardziej gołębim nastawieniu Norges Banku. Władze monetarne Norwegii zrewidowały w dól wskaźnik inflacji oraz wzrost PKB na najbliższe kwartały. Zaskoczenie zostało spotęgowane łagodnym komunikatem banku, w którym czytamy, że „dalsze słabnięcie perspektyw ekonomicznych Norwegii może spowodować cięcie stóp procentowych”.
Było to o tyle zaskakujące, że jeszcze na majowym posiedzeniu Norges Bank twierdził, że inflacja CPI „utrzymuje się w graniach marcowych prognoz”. Zdziwienia także nie ukrywali inwestorzy na norweskiej koronie. Para EUR/NOK natychmiast poszybowała o 1.5%, by do końca dnia „dołożyć” jeszcze pół procenta. Była to największa jednodniowa zmiana na koronie od roku. Z pewnym opóźnieniem oraz z nieco mniejszą siłą zareagowała korona szwedzka. Rynek szybko ocenił, że władze Riksbanku mogą mieć podobne problemy, co ich koledzy w Oslo. W rezultacie SEK zakończył wczorajszą sesję ponad jednoprocentową przeceną.
Co z tymi wydarzeniami może mieć wspólnego złoty? Jego zachowanie wyraźnie pokazuje, że impuls do osłabienia przyszedł z Północy. EUR/PLN wzrósł w tym samym momencie co EUR/SEK. Inwestorzy na PLN również zakładają, że spadająca inflacja i prawdopodobne spowolnienie wzrostu PKB w drugim kwartale może sprowokować Radę do głębszego przemyślenia tematu obniżek. Mając także na uwadze nowe prognozy makroekonomiczne Norges Banku i nagłą zmianę nastawienia tamtejszych władz monetarnych, można przypuszczać, że cięcie stóp procentowych wcale nie jest wykluczone w Polsce. Kolejnym potwierdzeniem tej hipotezy jest zachowanie forinta. Para EUR/HUF jest stabilna, mimo iż porusza się ona często w rytm EUR/PLN. Polityka monetarna Węgier jest jednak cały czas łagodna, z posiedzenia na posiedzenie następuje redukcja stóp procentowych, a kolejne są od dawna oczekiwane. Decyzje w Norwegii czy Szwecji nie będą mieć żadnego wpływu na zachowanie się Budapesztu.
Reasumując, zachowanie się złotego pokazuje jak niektóre, na pierwszy rzut oka, mało ważne czynniki zewnętrzne mogą mieć kluczowy wpływ na zachowanie się krajowej walut. Jest to zwłaszcza ciekawe, gdy w kraju dominuje kryzys rządowy i to on naturalnie powinien być głównym katalizatorem słabości PLN.
Marcin Lipka
Analityk Cinkciarz.pl