Obiad z kontrahentem jest kosztem firmy
Osoba, która zaprasza partnera w interesach do restauracji, aby omówić transakcję, może zaliczyć rachunek do kosztów uzyskania przychodów. To nowe stanowisko fiskusa w tej sprawie.
04.09.2009 | aktual.: 04.09.2009 08:48
Osoba, która zaprasza partnera w interesach do restauracji, aby omówić transakcję, może zaliczyć rachunek do kosztów uzyskania przychodów. To nowe stanowisko fiskusa w tej sprawie.
Świadczy o tym opublikowana wczoraj na internetowej stronie Ministerstwa Finansów odpowiedź udzielona jednej z firm.Chodzi o interpretację Izby Skarbowej w Warszawie z 27 sierpnia 2009 r. (IPPB5/4240-24/09-2/AM).
Posiłek nie luksus _ Dotychczas fiskus twierdził, że jeśli spotkanie odbywa się w siedzibie firmy, to podaną kontrahentowi kawę i ciastko można zaliczyć do kosztów. Jest to bowiem zwyczajowy poczęstunek. Gdy jednak strony umówiły się w kawiarni, to ta sama kawa i ciastko stawały się czymś okazałym i były traktowane jak reprezentacja. Była to nielogiczna interpretacja. Najnowsza odpowiedź Izby Skarbowej w Warszawie jest więc krokiem w stronę normalności. Dobrze, że organy podatkowe zgodziły się, iż spotkań o roboczym charakterze nie można traktować tak samo jak np. bankietu z okazji podpisania dużego kontraktu _ – mówi Katarzyna Szafrańska-Blank, doradca podatkowy w PricewaterhouseCoopers.
_ Pracownicy firm lub sami przedsiębiorcy najczęściej spotykają się z kontrahentami, bo wymaga tego współpraca lub w celu uzgodnienia szczegółów transakcji. Wtedy nie ma to nic wspólnego z kreowaniem wizerunku firmy. Jest to po prostu koszt spotkania biznesowego, taki sam jak np. dojazd na to spotkanie. Płacenie rachunku przez osobę, która zapraszała, jest również powszechnie przyjęte. Trudno więc mówić o kosztach reprezentacji. Dobrze, że organy podatkowe wreszcie to przyznały _– mówi Piotr Trybała, partner w kancelarii KPT Doradcy Podatkowi.
Zwraca on uwagę, że korzystna odpowiedź nie została wymuszona wyrokiem sądu. Inne firmy, które wystąpią z pytaniem, mogą więc liczyć na podobne stanowisko. Jego zdaniem, jeżeli ta linia interpretacyjna ministra zostanie utrzymana, także podczas kontroli taka wykładnia nie powinna być kwestionowana.
_ Firma, która wydaje na spotkania z kontrahentami znaczne kwoty, powinna dla własnego bezpieczeństwa zadbać o indywidualną interpretację, która będzie dawać jej ochronę w wypadku ewentualnego sporu. Dawałaby ona podstawę do skorygowania rozliczeń za 2007 i 2008 r. i odzyskania nadpłaconego podatku dochodowego _– radzi Paweł Nocznicki, doradca podatkowy w Accreo Taxand.
Podkreśla on, że zmiana podejścia może wcale nie oznaczać końca sporów podatników z fiskusem. To dlatego, że przepisy nie zawierają definicji pojęcia “reprezentacja”. Trzeba więc przyjmować rozumienie według słownika języka polskiego.
Decyduje ranga spotkania
_ Problem w tym, że okazałość dla każdego znaczy trochę coś innego _ – zauważa Paweł Nocznicki. Wskazuje, że przy ocenie rachunków z restauracji z pewnością trzeba uwzględnić, kto i w jakim celu się spotkał.
_ Wysokość rachunku musi być adekwatna do rangi spotkania. Jeśli więc spotykają się prezesi dwóch dużych spółek, aby uzgodnić szczegóły kontraktu opiewającego na dziesiątki milionów złotych, to rachunek z restauracji w wysokości tysiąca złotych nie powinien budzić zastrzeżeń. Inaczej będzie, gdy jest to spotkanie przedstawiciela handlowego ze stałym odbiorcą towarów _ – wyjaśnia Piotr Trybała.
_ Obawiam się, że teraz pojawi się kolejny punkt sporny: określenie, czy posiłek miał charakter zwyczajowo przyjęty, czy też był to już wystawny poczęstunek, który ma na celu kreowanie wizerunku firmy. Czas pokaże, czy ewentualne kontrole będą analizowały, co jedli kontrahenci. Tego jednak nie da się już szczegółowo uregulować. Trzeba liczyć na rozsądek zarówno przedstawicieli fiskusa, jak i samych podatników _– uważa Katarzyna Szafrańska-Blank.
Konrad Piłat