Obłożnie chory weteran zamiast renty dostał... zniżkę na pociągi
Walczył pod Monte Cassino, teraz nie może wygrać z biurokracją.
Kombatant Polskich Sił Zbrojnych Józef Cichy, który brał udział w walkach pod Monte Cassino i ma już 95 lat bezskutecznie walczy od jakiegoś czasu o to, by dostać rentę inwalidy wojskowego. Weteran wyliczył, że uprawnienia pozwoliłyby mu zaoszczędzić 600 złotych miesięcznie na samych lekarstwach, a i świadczenie byłoby wyższe niż to, które dostaje obecnie. W sytuacji obłożnie chorego, który nawet na wizytę do lekarza musi jechać karetką, byłoby to dużą zmianą na plus.
Z pomocą rodziny złożył dokumenty do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a jego przyjaciel napisał nawet do prezesa Rady Ministrów. Jednak sukcesy pana Józefa są, póki co, umiarkowane. Tym bardziej, że o rentę inwalidy wojennego stara się on już od wielu miesięcy. Kilka dni temu wydawało się jednak, że się udało - listonosz przyniósł weteranowi legitymację. Jednak okazało się, że nie otrzymał on dokumentu potwierdzającego status inwalidy, a legitymację uprawniającą do... ulgowych przejazdów koleją i komunikacją miejską.
- Po cóż mi takie ulgi, skoro od lat nie wstaję z łóżka - żalił się weteran "Gazecie Krakowskiej".
Problemem jest też fakt, że dokumenty pana Józefa zarchiwizowane są w ambasadzie RP w Londynie. Rodzina kombatanta dowiedziała się, że może je otrzymać po wpłaceniu 65 funtów. Dla mieszkających w małej miejscowości w gminie Trzebinia starszych ludzi 65 funtów to spora suma.
- Brat ryzykował swe życie walcząc z hitlerowcami. Po wojnie oddał się pracy społecznej w gminie. Teraz, na stare lata musi żebrać o jałmużnę. Wstyd - powiedziała "Gazecie Krakowskiej" siostra weterana Janina Cichy.
ZUS stwierdza, że sprawa weterana jest w sądzie i trzeba czekać na jej rozstrzygnięcie. Na to potrzebny jest czas, którego pan Józef ma mało. Tymczasem musi się zadowolić ulgowymi przejazdami, z których nie ma jak skorzystać.