Obozy dla przedsiębiorców. Udało im się połączyć pracę z rozrywką

A gdyby tak wysłać przedsiębiorców na obóz, skoszarować na kilka dni, poprosić o rozmawianie o swoich problemach, a przy okazji czegoś nauczyć? W Polsce coraz popularniejsze stają się "founder's campy" – czyli forma odpoczynku połączonego z nauką i zacieśnianiem więzów.

Obozy dla przedsiębiorców. Udało im się połączyć pracę z rozrywką
Konrad Bagiński

30.08.2020 | aktual.: 30.08.2020 09:35

Pomysł obozów dla przedsiębiorców nie jest nowy, nie jest też polski. Ale w Polsce właśnie zaczyna się przyjmować.

To swoiste połączenie pracy i wakacji, konferencji i imprezy. W skrócie wygląda to tak: grupa przedsiębiorców trafia na kilka dni do hotelu, centrum konferencyjnego albo nawet pod namioty. W dzień mają wykłady i panele dyskusyjne, wieczorami imprezują i bratają się ze sobą.

Jaki w tym sens? Sami za to płacą, więc każdy stara się jak najlepiej wykorzystać ten czas, dowiedzieć się jak najwięcej. Tu nie ma ludzi z łapanki, każdy wie, po co przyjechał. Obóz ma nie być nudną konferencją, po której wszyscy rozjadą się do domów, ale ma nie być też wyjazdem integracyjnym czy typowo imprezowym. Sztuka polega na połączeniu wszystkiego w zgrabną całość.

Michał Bąk to twórca portalu "Marketing i Biznes". Od kilku lat zaczął skupiać wokół niego społeczność przedsiębiorców. Mowa o właścicielach małych i średnich firm, związanych z bardzo różnymi sektorami rynku. Okazało się, że wiele osób boryka się z podobnymi problemami. Bąk zaczął więc – oprócz prowadzenia własnego biznesu – tę społeczność moderować. Aż w końcu przyszedł czas na obóz.

- Społeczność budowałem od 2 lat. Grupa ma 5 lat, ale od 2 lat robię to świadomie. Na początku była to społeczność onlinenowa, potem zaczęliśmy robić konferencje. Ale z nimi jest taki problem, że ludzie rozstają się w dniu, kiedy się poznali. A obóz jest taką doskonalszą formą – mówi Michał Bąk w rozmowie z money.pl.

Nieco inną drogą poszedł Arkadiusz Regiec. To twórca i prezes Beesfund, największej w Polsce internetowej platformy zbiórek społecznościowych. Za jej pośrednictwem udało się zebrać w ciągu doby 4 mln zł dla zmagającej się z długami Wisły Kraków. Regiec pomógł też Stomilowi Olsztyn. Ale to tylko wycinek jego działalności. W zeszłym roku wydzierżawił 5 hektarów nad jeziorem Ukiel. I buduje miejsce, w którym spotykają się przedsiębiorcy.

- Chcemy stworzyć tam z jednej strony tradycyjny camping, a z drugiej całoroczne miejsce, gdzie mogą powstawać nowe spółki, ale też szkolić się już istniejące startupy. Chcemy, żeby to był miks miejsca do pracy i odpoczynku. Chcemy zachęcić wiele firm, do przeniesienia się na stałe lub czasowo na pięknie położony teren i tworzenia tam innowacyjnych rozwiązań – wyjaśnia money.pl Arkadiusz Regiec.

Tzw. campy są już dobrze znane w innych krajach. Okazały się niezłym sposobem na integrację przedsiębiorców i rozwiązywanie ich problemów.

- W Polsce temat jest jeszcze dość niszowy. Nie jest to mój autorski pomysł, ale wszystko wzięło się z takiego specyficznego poczucia samotności. Jak zaczynasz robić biznes, możesz mieć nawet wspólnika, ale w pewnym momencie czujesz, że jesteś sam. Okazało się, że inni ludzie mają podobne odczucia – mówi Bąk.

Dodaje, że dzięki imprezie uczestnicy zobaczyli, że jednak nie są sami, że nie są samotnymi żeglarzami. Że może nawet kilka kilometrów dalej jest ktoś, kto ma podobny problem i można się do niego odezwać.

- Postanowiliśmy tę samotność rozwalić. To połączenie imprezowania, odpoczynku i zdobywania wiedzy. Dla mnie to największy dowód, że ta internetowa społeczność ma sens, że to działa – podkreśla Bąk.

Podobne imprezy organizują też organizacje biznesowe czy koła akademickie. Uczelniane wyjazdy nie są szeroko reklamowane. Ale jest też Asbiro - biznesowo-ekonomiczna uczelnia, która już od kilku lat robi podobne imprezy. Na tegoroczny wyjazd w Bieszczady zapisy zostały już zamknięte.

Ile to kosztuje?

Impreza nie jest tania. Pierwsza edycja obozu organizowanego przez Michała Bąka w Bieszczadach kosztowała ok. 2900 zł, druga będzie w podobnej cenie.

- Mam świadomość, że wydanie prawie 3 tysięcy złotych na wyjazd byłby problemem dla przedsiębiorców na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Na pierwszym wyjeździe mieliśmy przedsiębiorców, którzy robią od 1 do 5 mln przychodu rocznie. To jest więc impreza dla konkretnych grup przedsiębiorców – podkreśla Bąk.

Dodaje jednak, że cena obejmuje w zasadzie wszystko, co jest potrzebne na obozie.

- Masz warsztaty, noclegi, atrakcje, nawet alkohol w cenie – można się śmiać, ale w wielu miejscach przez te kilka dni nie musisz nic więcej wydawać. Pełne atrakcje potrzebne do wypoczynku - basen, jacuzzi, paintball, chcemy utrzymać pewien poziom. Być może będę chciał wypróbować za jakiś czas wycieczkę pod namioty – mówi nam organizator Founder's Campu.

Na jego imprezach obowiązują pewne zasady, sprzyjające integracji uczestników.

- U nas nie ma tak, że ktoś mieszka w jedynce, każdy miał współlokatora. Więc to już jakby wymusza jakąś interakcję. Mieliśmy też dość konkretne grupy przedsiębiorców – na przykład z branży software house, e-commerce, startupy. Jak wiesz, że ktoś zajmuje się tym samym, to moment, w którym zaczniecie rozmawiać o klientach, pracownikach, prowadzeniu projektów, sprzedawaniu jest tylko kwestią czasu – śmieje się Michał Bąk.

Asbiro, które robi cykliczne imprezy, jest nieco tańsze. Za 8 dni z 7 noclegami, ale w nieco niższym standardzie życzy sobie 2290 złotych ze zniżkami za wcześniejsze zapisy. Ponad półroczne wyprzedzenie to oszczędność nawet 300 złotych - wtedy cena spada do 1890 złotych.

Beescamp Regieca na razie skupia się na przyciągnięciu gości na wypoczynek. Zresztą wystartował dopiero w lipcu tego roku. Na ofertę dla przedsiębiorców trzeba chwilkę poczekać.

Źródło artykułu:WP Finanse
wakacjeobózprzedsiębiorcy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (144)