Od końca 2010 r. możliwy znaczny wzrost cen mieszkań - PZFD (wywiad)
12.08.Warszawa (PAP) - Pod koniec 2010 roku popyt na mieszkania zacznie przewyższać podaż, co może skutkować znacznym wzrostem cen mieszkań - uważa Jacek Bielecki, członek zarządu...
12.08.2009 | aktual.: 12.08.2009 10:39
12.08.Warszawa (PAP) - Pod koniec 2010 roku popyt na mieszkania zacznie przewyższać podaż, co może skutkować znacznym wzrostem cen mieszkań - uważa Jacek Bielecki, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
"Koniec przyszłego roku, a już na pewno 2011 rok, to będzie okres niedoborów mieszkaniowych. Oferta mieszkaniowa w 2011 będzie bardzo znikoma i obawiam się, że znowu nastąpi nierównowaga i oczywisty wzrost cen" - powiedział w rozmowie z PAP Bielecki.
Jego zdaniem, okres spadków cen mieszkań już się zakończył i w roku bieżącym oraz pierwszej połowie przyszłego roku, ceny mieszkań będą stabilne.
"Firmy działające od dłuższego czasu łagodnie przeszły okres spadku cen, który nastąpił przez ostatni rok. Rentowność ekonomiczna jest już naprawdę bardzo niska" - powiedział.
"Ten rok będzie rokiem +płaskim+ jeśli chodzi o ceny, nie widać nerwowości na rynku po stronie deweloperów. Na początku przyszłego roku też nie należy się jeszcze spodziewać wzrostu cen" - dodał.
BEZ DZIAŁAŃ RZĄDU I BANKÓW W SEKTORZE MIESZKANIOWYM MOŻLIWY DALSZY REGRES
"Rząd powinien wdrożyć nowe i usprawnić istniejące programy mieszkaniowe. Należy rozwiązać także kwestie budownictwa pod wynajem. To będzie nowy sektor, który może dać impuls wzrostowy" - powiedział.
Zdaniem Bieleckiego, szansą na uniknięcie boomu cenowego jest także zwiększenie akcji kredytowej banków dla firm deweloperskich.
"Mamy teraz bardzo dobry okres na budowę mieszkań. Koszt budowy jest relatywnie niski, stopa zwrotu za 2 lata może być wysoka. Problemem jest jednak brak finansowania" - powiedział.
"Banki nie antycypują przyszłości, tylko patrzą na obecną sytuację. Nie mają również pozwolenia ze swoich central zagranicznych na finansowanie nieruchomości w Polsce" - dodał.
W opinii Bieleckiego, jeżeli w/w warunki nie zostaną spełnione, sektor mieszkaniowy czekają 2-3 lata regresu.
"Nastąpi dalszy ciąg zwolnień, szczególnie w segmencie budownictwa. Już teraz czynniki sezonowe nie wpływają pozytywnie na bezrobocie, które rośnie. Jeżeli nie nastąpi odbicie w branży mieszkaniowej, to dalsze zwolnienia są nieuniknione" - powiedział Bielecki.
Ministerstwo Pracy szacuje, że stopa bezrobocia w lipcu wzrosła do 10,8 proc. z 10,7 proc. w czerwcu.
LICZBA ODDANYCH MIESZKAŃ W '10 SPADNIE O 10-20 PROC.
Polski Związek Firm Deweloperskich szacuje, że liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku sięgnie 170-180 tys., co oznacza wzrost rdr o 5-10 proc., jednak już w 2010 roku zmniejszy się o 10-20 proc.
"W 2010 roku większość mieszkań oddana do użytku, to będą lokale o małej powierzchni. Jedyny działający program rządowy, +Rodzina Na Swoim+, przyjmuje ograniczenia powierzchni, które sprawiają, że średni metraż kupowanych obecnie mieszkań w programie +RnS+ to 51 mkw." - powiedział Bielecki.
Z danych GUS wynika, że w ciągu sześciu miesięcy 2009 roku oddano 76.018 mieszkań, o 9,7 proc. więcej niż w sześciu pierwszych miesiącach 2008 roku.
W tym samym okresie rozpoczęto budowę 67.840 mieszkań, o 28,3 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku.
Zdaniem Bieleckiego, spadki liczby oddawanych mieszkań do użytku oraz budów mieszkań rozpoczętych, dotyczą głównie budownictwa zbiorowego.
Nikodem Chinowski (PAP)
nik/ ana/