Odbicie, z którego nic nie wyszło

WIG20 na moment przekroczył dziś poziom 2400 pkt, ale po wysokim otwarciu inwestorzy nie palili się do kontynuacji wzrostów i sprzedawali akcje. W efekcie ponownie kończymy dzień niżej, niż go zaczęliśmy.

Odbicie, z którego nic nie wyszło
Źródło zdjęć: © Open Finance

03.02.2010 17:18

Choć zarówno we wtorek, jak i w środę WIG20 zyskał kilka dziesiątych procent, trudno poważnie traktować tę skalę wzrostów. Zwłaszcza, że maksimum sesji w obydwu przypadkach osiągano krótko po rozpoczęciu handlu, a w miarę upływu dnia przewagę osiągali sprzedający. Dziś obroty osiągnęły nieco większą skalę niż dzień wcześniej (co w tych okolicznościach trzeba zapisać na plus po stronie niedźwiedzi) i ponownie koncentrowały się na KGHM.

Od kilku dni widoczna jest utrata korelacji między zachowaniem złotego i indeksów giełdowych, ponieważ nasza waluta zyskiwała w tym tygodniu wzbudzając niemały entuzjazm mediów. W rzeczywistości jednak, to złoty "goni" indeksy giełdowe, a nie im ucieka. Wobec euro złoty zanotował swoje 13 miesięczne maksimum na początku tygodnia, podczas gdy WIG20 kiedy po raz ostatni bił rekord hossy 21 stycznia, znajdował się na poziomie najwyższym od września 2008 roku. (sprzed upadku Lehman Brothers). Dziś ta różnica w zachowaniu obu rynków nie była już tak wyraźna. Złoty umocnił się na początku handlu, a euro spadło do 3,95 PLN, ale w trakcie dnia nastroje zmieniły się i kurs sięgnął nawet 4,0 PLN. Umocnienie franka zatrzymało się tuż powyżej 2,68 PLN. Ta granica była w ostatnich miesiącach testowana - ze zmiennym szczęściem - już kilkukrotnie, ale nie licząc incydentalnych okresów jej przełamania, służy frankowi za wsparcie już od ponad roku. Pod koniec dnia frank wrócił powyżej 2,70 PLN. Dolar natomiast wspiął się do
2,86 PLN po tym jak na rynku euro/dolara, wspólna waluta bez powodzenia próbowała wyjść powyżej 1,40 USD. Warto zwrócić uwagę na "wstępne" raporty z rynku pracy. Według ADP gospodarka amerykańska straciła w styczniu 22 tys. miejsc pracy, co jest wynikiem najlepszym od dwóch lat i lepszym od oczekiwanego. Mimo to, informacja nie wywołała entuzjazmu wśród amerykańskich inwestorów. Mamy więc kolejny przykład sytuacji, w której dane lepsze od oczekiwanych są ignorowane lub mają krótkoterminowy wpływ na przebieg notowań. Z kolei publikacja indeksu ISM dla sektora usług w Stanach (sektor ten reprezentuje 90 proc. gospodarki) przyczyniła się do spadku indeksów, mimo że odczyt wyniósł 50,5 proc. wobec 49,8 proc. w grudniu, co oznacza, że sektor rozwija się, a nie kurczy.Jednak oczekiwania analityków ustawione były wyżej (51 pkt).

Ropa wyskoczyła dziś do 78 dolarów, zyskując 5 dolarów na baryłce od poniedziałkowego otwarcia, ale na tym siła kupujących się skończyła. 78 dolarów to poziom relatywnie silnego, krótkoterminowego oporu, który w połowie stycznia był jeszcze wsparciem dla ceny, utrzymując ją przez trzy kolejne dni. Potencjał wzrostowy ceny ropy po gwałtownym odbiciu w tym tygodniu, jest już bliski wyczerpania. Również złoto próbowało zmierzyć się z oporem technicznym w okolicach 1100 dolarów za uncję (tutaj też przebiega średnia z 50 ostatnich sesji) i - podobnie jak w przypadku ropy - nie zdołało go przełamać. Na rynku miedzi obeszło się bez walki - jej cena spadła o 2 proc. do najniższego poziomu od trzech miesięcy.

Emil Szweda, Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)