Orange ostrzega przed głuchymi telefonami. Tak działają naciągacze
- UWAGA! Mogą do was dzwonić z podejrzanych numerów z Kuby - kierunkowy +53. Proszę nie oddzwaniajcie i nie dajcie się naciągnąć oszustom - ostrzega Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange. To jedna z popularniejszych metod oszukiwania i naciągania. Odzwonienie na taki głuchy telefon może być kosztowne. Warto uważać.
29.12.2017 | aktual.: 29.12.2017 20:25
Scenariusz zwykle jest taki sam. W nocy dzwoni ktoś z nieznanego numeru. Najczęściej z zagranicy, z egzotycznego kraju. Połączenie jest szybko przerywane, bo to zwykle tylko "strzałka". Rano wstajemy, a tutaj nieodebrane połączenie. Odruchowo klikamy odzwoń i... możemy narazić się na wysokie opłaty. Dlaczego? Bo właśnie tak wygląda metoda naciągaczy. Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange ostrzega przed połączeniami z Kuby. One zaczynają się numerem +53.
Koszt połączenia z takim numerem potrafi boleśnie podbić rachunek do góry. Minuta rozmowy w przypadku połączenia z Kubą to ponad 8 zł. O fakcie dowiemy się, gdy przyjdzie rachunek. I na to liczą naciągacze.
"Numery z egzotycznych krajów, jak np. Demokratyczna Republika Konga (+243.....), czy Wybrzeża Kości Słoniowej (+225...) mogą do złudzenia przypominać krajowy numer kierunkowy, np. 22 (Warszawa), czy 24 (Płock). Koszty są jednak nieporównywalnie większe. Tym bardziej, że przestępcy często symulują sygnał rozłączenia, a jeśli nieświadomy użytkownik sam nie rozłączy rozmowy, połączenie trwa i jest nieprzerwanie taryfikowane. W przypadku klientów Orange Polska próby oszustw są w ostatnich dniach dokonywane z numerów z Kuby - +53 XXX XX XX" - ostrzega Orange na swoich stronach.
Co ciekawe, nie jest to wcale nowa metoda naciągania. Kilka lat temu do Pawła Sołtysa, dziennikarza Polskiego Radia dzwonił ktoś z Czadu. Z kolei do blogerów Spider’s Web "dzwonili" ludzie z Wybrzeża Kości Słoniowej. Wygląda więc na to, że ktoś odgrzał starą metodę wyciągania pieniędzy od Polaków. Wielokrotnie przed "afrykańskimi numerami" ostrzegał Urząd Komunikacji Elektronicznej.
UKE rzucił też trochę światła na to, jak może działać ta metoda. Polski użytkownik oddzwania na nieznany numer i nabija sobie rachunek. Po czasie opłatę odbiera od niego jego operator, a część przekazuje do operatora np. z Kuby lub Wybrzeża Kości Słoniowej. Z kolei tamten operator część zysków przekaże osobie, która wydzierżawiła od niego numer, z którego generowane są wywołania do uzytkowników z Polski.
Tym razem ostrzeżenie wystosował operator Orange. Wygląda na to, że użytkownicy sieci w ostatnim czasie mieli wiele takich "nocnych" połączeń. Sieć radzi ostrożność i dokładne przyglądanie się nieodebranym połączeniom. Jednocześnie proponuje włączenie blokady połączeń międzynarodowych. To definitywnie zabezpieczy nas przed taką próbą wyłudzenia pieniędzy. Warto pamiętać, że naciagacze wybierają losowe numery z Polski. Za wszystkim stoi automat. To oznacza, że żadne bazy danych polskich operatorów nie wyciekły.