"Pasożytnictwo cieplne" w blokach. Na czym polega?

Oszczędzanie na ogrzewaniu czasami przybiera formę "pasożytnictwa cieplnego". Osoby, które nie odkręcają kaloryferów, ale korzystają z ciepła, które przenika od sąsiadów, mimo wszystko muszą za ogrzewanie płacić. Ale czy to rozwiązanie jest sprawiedliwe?

Nawet za wyłączone grzejniki trzeba płacić
Nawet za wyłączone grzejniki trzeba płacić
Źródło zdjęć: © East News | Artur Szczepanski/REPORTER
Michał Krawiel

05.10.2024 | aktual.: 06.10.2024 19:56

Powoli zaczyna się nowy sezon grzewczy. Część mieszkańców osiedli i bloków niedługo dostanie też swoje roczne rozliczenia, które w niektórych spółdzielniach i wspólnotach, są wysyłane po rozpoczęciu nowego sezonu grzewczego.

Wysokie ceny energii, z którymi mierzymy się nad Wisłą od kilku lat, sprawiają, że Polacy starają się kontrolować ciepło w swoich domach. Czasami oszczędzanie przybiera ekstremalne formy. Mowa o sytuacjach, gdy lokator swojego mieszkania nie ogrzewa albo znacząco ogranicza ogrzewanie. Wykorzystuje natomiast fakt, że ciepło emitują mieszkania sąsiadów i części wspólne budynku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Miliarder z Nowego Sącza zbudował globalnego kolosa - Ryszard Florek w Biznes Klasie

— Sytuację miały poprawić zmiany w prawie, które zostały wprowadzone rozporządzeniem Ministerstwa Klimatu i środowiska, jeszcze przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Określa ono maksymalne i minimalne opłaty za ciepło w przeliczeniu na metr kwadratowy mieszkania — mówi WP Finanse Wioletta Horak z firmy Ista, która zajmuje się rozliczaniem kosztów indywidualnych ciepła.

Prawo ogranicza "pasożytnictwo cieplne"

Przepisy mają na celu wyeliminowanie nieprawidłowości rozliczeń kosztów, określając ilość energii potrzebną do minimalnego ogrzania mieszkania. Dlatego wyłączone kaloryfery w ostateczności nie zwalniają z poniesienia kosztów zmiennych. Miało to ukrócić "pasożytnictwo cieplne".

Dodatkowo minimalną temperaturę w mieszkaniach określa rozporządzenie ministra infrastruktury ws. warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. I tak zgodnie z przepisami w pomieszczeniach "przeznaczonych na stały pobyt ludzi, bez okryć zewnętrznych, niewykonujących w sposób ciągły pracy fizycznej", w pokojach oraz w kuchni temperatura powinna wynosić, co najmniej 20 stopni Celsjusza.

W łazience powinno być jeszcze cieplej, bo temperatura, według rozporządzenia, ma wynosić co najmniej 24 stopnie.

Choć kwestia minimalnych temperatur w mieszkaniach jest regulowana prawnie, Wioletta Horak podkreśla, że problem nadmiernego "wychładzania" lokali wciąż występuje. Nie oznacza to jednak, że lokator, który zakręci grzejnik, nie poniesie żadnych konsekwencji. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Klimatu i Środowiska mieszkaniec musi ponieść minimalny koszt zmienny, nawet jeśli podzielniki wskażą zero.

Rachunki za ciepło składają się z dwóch części. Pierwsza to opłata stała. Naliczana jest na podstawie wielkości mieszkania. Druga część rachunku zależy już od zużycia ciepła.

Błędne rozliczenia winą złych regulaminów?

Jednak, mimo podzielników ciepła w mieszkaniach, nadal zdarzają się sytuacje, gdy z jakiegoś powodu opłaty za ciepło zostaną źle rozliczone. WP Finanse opisywały historię pana Daniela z Mińska Mazowieckiego, który dostał rachunek za ogrzewanie na ponad 4200 zł. W tym samym czasie sąsiad naszego czytelnika zapłacił 1500 zł, choć w jego mieszkaniu temperatura miała być niższa niż w mieszkaniu pana Daniela.

Nasz czytelnik twierdził, że grzeje mocniej niż inni, przez co jest poszkodowany. Nawet gdy zima jest ciepła, on dogrzewa, bo sąsiedzi potrafią grzać tylko w jednym pomieszczeniu, w pozostałych mając skręcone kaloryfery na zero.

Portalsamorzadowy.pl informował, że nieprawidłowości często wynikają z regulaminów dotyczących rozliczeń. W nich znajdują się współczynniki wyrównawcze zużycia ciepła na ogrzewanie.

W 2022 roku media opisywały natomiast sprawę kobiety z Trójmiasta, która przykręcała kaloryfery i w jej opinii została ukarana za to opłatą.

Nie może być tak, że jedni oszczędzają kosztem drugich, bo to jest nic innego jak kradzież ciepła. Wyłączenie ogrzewania w jednym mieszkaniu powoduje straty ciepła w drugim mieszkaniu. Mamy to szczęście, że nasi lokatorzy w większości to rozumieją. Jest tylko jedna mieszkanka, która ma z tym problem – mówił dwa lata temu money.pl wiceprezes spółdzielni z Trójmiasta.

Niektóre spółdzielnie mieszkaniowe mają w statutach zapis, że lokatorzy nie mogą zrezygnować z podzielników. Jeśli lokal uznawany jest za nieopomiarowany, to nałożona zostaje na niego wielokrotność średniej opłaty w budynku.

Choć prawo określa średni koszt, jaki osoba zakręcająca kaloryfery, musi ponieść, to mimo wszystko problem "pasożytnictwa cieplnego" wciąż istnieje. Zdaniem dr. Kazimierza Dudzińskiego ze Stowarzyszenia ds. Rozliczania Energii, cytowanego przez portalsamorządowy.pl, rozporządzenie nie rozwiązało problemu, bo "ten, kto kombinuje, może płacić średnią, a nie tyle, ile marnotrawi".

Nie oznacza to, że oszczędzanie jest złe. Ważne jest, żeby racjonalnie korzystać z ogrzewania, unikać nadmiernych oszczędności, ale też nie otwierać okien przy włączonych grzejnikach. Warto jest też zadbać o szczelność okien, drzwi, przez które mieszkanie może tracić ciepło.

Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2239)