Z dworca do banku po kilka mln zł (2009)
Na pomysł wyłudzania kredytów wpadło dwóch krakowian, 48-latek i 36-latek. Jeden z nich miał zarejestrowaną, ale nie działającą firmę remontowo-budowlaną. Obaj sprawcy doszli do wniosku, że ten fakt wykorzystają do wyłudzeń kredytów bankowych.
W kawiarniach, na dworcach PKP i PKS wyszukiwali osoby bezrobotne, którym proponowali zarobek za fikcyjne zatrudnienie. Osoby takie zobowiązywały się wziąć na swoje nazwisko kredyt. Za tę usługę tzw. słupy miały dostać ok. 10 proc. wyłudzonych pieniędzy.