Oszustwa "na prąd" coraz częstsze. Jak nie dać się naciąć
Chodzą po domach i domagają się pokazania rachunku za prąd. Po kilku tygodniach klient dostaje nową umowę ze sfałszowanym podpisem. Albo proponują lepsze warunki umowy, a później okazuje się, że jednak musimy płacić więcej. Policja i dystrybutorzy energii ostrzegają przed oszustami.
04.03.2018 14:03
Włodzimierz i Barbara są małżeństwem emerytów z warszawskiej Woli. Pewnego dnia zapukał do nich uprzejmy pan z zakładu energetycznego. Poprosił, by pokazać mu ostatni rachunek za prąd. Kiedy go zobaczył, aż złapał się za głowę! - Ale państwo dużo płacą! To rozbój w biały dzień! - oburzał się. Szybko wyliczył, że rachunek powinien być niższy o jedną trzecią i podsunął papier do podpisania. Minęło trochę czasu, zanim okazało się, ze starsi państwo podpisali nową umowę z firmą-krzak, a rachunki zamiast się zmniejszyć - wzrosły.
To jedna z wielu podobnych historii. Jednak ostatnio liczba ostrzeżeń przed podobnymi oszustwami rośnie. Przykład. W ostatnich tygodniach na Bielanach zaczęli grasować oszuści, chodzący od drzwi do drzwi i proszący, by im pokazać ostatni rachunek za prąd. Mówią, że są z firmy, która dostarcza mieszkańcom prąd, albo podają łudząco podobną nazwę. Czasem w ogóle nie podają nazwy, ale sugerują, że przychodzą z firmy, z którą klient ma podpisaną umowę.
Z rachunku spisują dane klienta. Mija kilka tygodni, a ten dostaje nową umowę ze swoim sfałszowanym podpisem. Dowiadują się także, jakoby mieli wypowiedzieć umowę u poprzedniego dostawcy. Efekt jest łatwy do przewidzenia. Za zerwanie umowy przed terminem z poprzednim dostawcą trzeba płacić kary. Natomiast opłata za energię u nowego jest znacznie wyższa.
Kolejny przykład z lutego. Do PGE Obrót trafiają prośby o pomoc od klientów z okolic Lublina, Tarnobrzega i Sandomierza. Podpisali niekorzystne dla nich umowy, zmieniając tym samym - bez swojej wiedzy - sprzedawcę energii. Mechanizm jest znowu ten sam. - Klientów odwiedzają w domach handlowcy, którzy namawiają do podpisania nowej umowy. Proszą np. o ostatnie faktury i stwierdzają, że oferta, którą proponują, będzie tańsza i lepsza. Zdarza się, że dla uwiarygodnienia podają się za "pracowników zakładu energetycznego". Albo zapewniają, że "dystrybucja nadal będzie od PGE". Nie precyzując już, że po podpisaniu proponowanych dokumentów, klient wybiera nowego, innego sprzedawcę energii elektrycznej – mówi rzecznik prasowy PGE Obrót Mariusz Majewski.
Najłatwiejszym celem - jak zwykle w przypadku tego typu oszustw - są osoby starsze. Jak w takim razie ustrzec się przed naciągaczami?
Warto pamiętać, że przedstawiciele dostawców prądu nie odwiedzają sami z siebie klientów w domu, by podpisać nową umowę, albo zaproponować zmianę warunków. Jeśli jednak jakiś się pojawi, Warto sprawdzić jego tożsamość. Poprosić o legitymację i spisać dane.
Jeśli zdecydujemy, że w ogóle chcemy z nim rozmawiać - bo nie mamy takiego obowiązku - przeczytajmy dokładnie dokumenty, które nam proponuje. Sprawdźmy wysokość opłaty handlowej, kary za nieterminowe wpłaty oraz wszelkie dodatkowe koszty. Dowiedzmy się, jakie są warunki rozwiązania umowy. Jeśli już coś podpisujemy, to jeden egzemplarz koniecznie zatrzymajmy dla siebie.
Warto też pamiętać, że po stronie klientów stoi prawo. Jeśli podpisujemy umowę poza siedzibą firmy - czyli np. w domu - to w ciągu 14 dni możemy ją rozwiązać bez żadnych negatywnych skutków.