Ożywienie na rynkach kredytowych Europy Zachodniej. Czy tylko chwilowe?
Najnowsze dane Europejskiego Banku Centralnego pokazują zaskakujący wzrost działalności kredytowej banków strefy euro we wszystkich segmentach. Czy to oznacza ożywienie konsumpcji jesienią oraz zwyżkę produktu krajowego brutto?
Jeśli chodzi o wzrost, to znajdujemy się w okolicach punktu zwrotnego, takie są nastroje – stwierdził wczoraj prezes EBC Jean-Claude Trichet, który przewodniczył posiedzeniu szefów banków centralnych. To bodaj pierwsza tak optymistyczna wypowiedź Francuza. Jego zdaniem, z gospodarek dociera coraz więcej „zachęcających” danych. Za jeden z takich pozytywnych sygnałów uznać można wczorajszy komunikat EBC o kredytach udzielonych przez banki eurolandu w marcu.
Wartość kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych, jak i inwestycyjnych, podskoczyła w marcu o kilkanaście procent wobec lutego. Tak mocnych procentowych wzrostów nie oglądano od 2007 r. Miesięczna wartość pożyczek była w marcu najwyższa od jesieni 2008 r., a w niektórych przypadkach nawet od lipca ubiegłego roku.
Tańszy pieniądz
Zwiększenie zainteresowania kredytami to oczywiście skutek konsekwentnego obniżania stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. Podstawowa wynosi od ubiegłego czwartku zaledwie 1 proc. Jest zatem o 3,25 pkt proc. niższa niż jeszcze w październiku 2008 r. To przełożyło się także na stopy na rynku międzybankowym. Najważniejsza z nich – trzymiesięczny Euribor – spadła w tym czasie z 5,39 do 1,3 proc. i niemal każdego tygodnia ustanawia nowe minimum.
Z Euriborem powiązane jest oprocentowanie większości kredytów hipotecznych w krajach takich jak Francja, Hiszpania czy Portugalia. W skali strefy euro jego wysokość spadła – w przypadku najpopularniejszych pożyczek – z 5,84 proc. w październiku do 3,66 proc. w marcu. Wolniej, lecz i tak wyraźnie taniały kredyty na inne cele.
Na powrót koniunktury i tak trzeba będzie poczekać
Blokada kredytowa wymieniana jest jako jeden z najważniejszych czynników recesji, która ogarnęła kontynent. Pożyczkowe ożywienie mogłoby przyczynić się do wzrostu prywatnej konsumpcji oraz inwestycji, a w konsekwencji – powrotu choćby śladowego wzrostu gospodarczego. Jednak nie od razu.
_ Na ożywienie gospodarki należy poczekać około sześciu miesięcy od momentu wzrostu aktywności kredytowej _– zauważa Stewart Robertson, ekonomista ds. brytyjskich i europejskich w Morley Fund Management w Londynie.
Podobnie zależność tę szacuje Charles Robertson z ING Wholesale Banking.
Przynajmniej na razie w firmach wzmożonej chęci do inwestycji nie widać. Mogą na to wskazywać wczorajsze dane o produkcji przemysłowej z drugiej i trzeciej gospodarki eurolandu. We Francji spadła ona w marcu (siódmy miesiąc z kolei) o 1,4 proc. wobec lutego, a we Włoszech (jedenasty raz z rzędu) o 4,6 proc. W tym drugim kraju spadek w skali roku wyniósł aż 23,8 proc. (Francuzi jeszcze tej wartości nie podali). W środę przedstawione zostaną dane dla całej strefy euro. Mediana prognoz zebranych przez agencję Bloomberg wynosi minus 1 procent miesiąc do miesiąca.
Sprzeczne przesłanki
Czy jednak lepsze dane z rynków kredytowych rzeczywiście sygnalizują zbliżające się ożywienie gospodarcze? Mogą, lecz nie muszą. Wydaje się, że największe nadzieje wiązać można z konsumpcją, gdyż to kredyty na ten cel rosły ostatnio najszybciej. Na przykład, wolumen udzielonych pożyczek konsumpcyjnych o terminie spłaty powyżej pięciu lat podskoczył z 5,5 mld euro w lutym do 6,3 mld euro w marcu. To poziom najwyższy od lipca 2008 r. i zbieżny z tymi, które notowano w pierwszej połowie ubiegłego roku, a więc przed bankructwem Lehman Brothers i nadejściem globalnej fali nieufności.
Z drugiej jednak strony sygnały płynące z rynku kredytowego mogą nie być całkowicie wiarygodne. Same dane Europejskiego Banku Centralnego nie muszą być bowiem w 100 procentach reprezentatywne dla całego sektora. Poza tym z dosyć znaczną zwyżką wartości udzielonych kredytów w prawie wszystkich segmentach mieliśmy już do czynienia w grudniu, a potem tempo znów spadło. Trzeba jednak zaznaczyć, że dziś zwyżka jest bardziej zdecydowana.
Jako umiarkowanie optymistyczne ocenili ekonomiści wyniki ostatniego kwartalnego sondażu EBC wśród banków. W I kwartale ponownie większa była liczba instytucji, które zacieśniły kryteria przyznawania kredytów osobom prywatnym i firmom, niż tych, które je poluzowały. Jednak wobec poprzednich trzech miesięcy zaznaczyła się wyraźna poprawa. Ekonomiści komentowali te informacje jako sygnalizujące stabilizację rynków na niskich poziomach aktywności.
Kurczy się pole do zachęt
Dotychczasowa stymulacja rynku kredytowego przez EBC polegała głównie na obniżaniu stóp procentowych, a także na zwiększaniu płynności. Dziś na cięcia stóp nie ma już miejsca. Ekonomiści przewidują, że frankfurcka instytucja zmniejszy jeszcze latem główną stopę procentową o 25 punktów bazowych, do 0,75 proc. A co potem? Być może prezes Trichet i jego koledzy liczą, że dopływ pieniądza będzie trwał dzięki skupowi bezpiecznych obligacji ze strefy euro. W minionym tygodniu EBC ogłosił, że może wydać na ten cel do 60 mld euro. Ekonomiści nie są jednak przekonani, czy banki przeznaczą zdobytą w ten sposób gotówkę na dalsze rozwijanie akcji kredytowej.
*W USA widać podobne sygnały *
O pewnym poluzowaniu blokady kredytowej mówi się również w Stanach Zjednoczonych. Generalnie pozytywne wyniki testów wrażliwości wzmocniły zaznaczającą się od kilkunastu tygodni skłonność banków do podejmowania nieco większego ryzyka. Udowodnił to ostatni sondaż przeprowadzony przez urzędników Rezerwy Federalnej w departamentach kredytowych banków. W I kwartale po raz drugi z rzędu spadła liczba banków, które zacieśniały standardy kredytowania. Odsetek banków deklarujących taki zamiar na bieżący kwartał podniósł się, ale jest wyraźnie niższy niż miało to miejsce w rekordowym jak dotychczas IV kwartale ubiegłego roku.Wciąż więcej banków zacieśnia kryteria kredytowania, niż je łagodzi, jednak nie musi to być zła wiadomość dla gospodarki. Analitycy firmy doradczej Capital Economics wskazują, że wyniki badań – jeśli je traktować jako wskaźniki wyprzedzające – sugerują wprawdzie spadek inwestycji, ale w mniejszym tempie, niż obserwowane w tej chwili. Podobnie praktyki banków kredytujących budownictwo komercyjne
mogą wskazywać na wyhamowanie obserwowanych w tym sektorze spadków. Co ważne, sondaż pokazał, że bardzo mocno wzrosło w tym kwartale grono Amerykanów, którzy interesują się wzięciem kredytu hipotecznego, a więc i zakupem domu. Popyt skoczył po raz pierwszy od 2005 r.
| To jeszcze nie jest odbicie AstridSchilo - Ekonomistka HSBC Jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o ożywieniu, choć bez wątpienia końca dobiega gwałtowne załamanie, z którym mieliśmy do czynienia począwszy od drugiej połowy ubiegłego roku. Najbliższe miesiące będą zapewne okresem stabilizacji i dopiero później można oczekiwać odbicia. Trzeba podkreślić, że wolumen kredytów dla gospodarstw domowych w ujęciu rok do roku w marcu nadal spadał, choć nieco wolniej niż w lutym. Najciekawsze w danych Europejskiego Banku Centralnego jest to, że sytuacja na rynku kredytów dla gospodarstw domowych poprawiła się bardziej niż kredytów korporacyjnych. Stało się tak mimo że instytucje finansowe dostosowują koszt kredytów hipotecznych i pożyczek konsumpcyjnych do obniżek stóp procentowych w strefie euro wolniej niż w przypadku kredytów dla przedsiębiorstw. Jest popyt, ale nie wyrokujmy Stewart Robertson - ekonomista Morley Fund Management To, co najbardziej rzuca się w oczy, to obecna wysokość stóp procentowych. Są
one bardzo niskie w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, szczególnie jeśli chodzi o kredyty dla firm. Koszty kredytów spadały razem z ceną pieniądza na rynku międzybankowym, jednak problem leżał dotychczas w dostępie do nich. Wolumen podpisanych umów wygląda na tym tle całkiem zachęcająco, gdyż jasno sugeruje, że istnieje nie tylko zwiększona podaż, ale i popyt na kredyty. A tego brakowało. Jednak nie jestem pewien, czy możemy na tej podstawie wyrokować na przyszłość. Jeśli weźmie się pod uwagę wskaźnik podaży pieniądza M3, w sposób najbardziej wiarygodny oddający przepływ kapitału w gospodarce, który nadal rośnie coraz wolniej, to niepokój pozostaje. Sumując, nie sądzę, by wzrost gospodarczy powrócił w strefie euro wcześniej niż w końcu roku. *Akcja kredytowa w Polsce słabnie MichałDybuła - Główny ekonomista BNP Paribas Polska * W Polsce obserwujemy spadek dynamiki udzielanych kredytów i trudno dostrzec jakiś element wzrostowy. Popyt na kredyty jest słaby. Po stronie przedsiębiorstw wynika to z
tego, że spada wykorzystanie mocy produkcyjnych i nie ma sensu inwestować w nowe. Po stronie gospodarstw domowych popyt na kredyty będzie niski ze względu na rosnące bezrobocie oraz malejące tempo wzrostu wynagrodzeń. Jeśli chodzi o podaż, banki będą prowadzić restrykcyjną politykę kredytową, obawiając się wzrostu odsetka kredytów zagrożonych. Coraz większe znaczenie będzie miało też wypieranie akcji kredytowej przez rosnący deficyt sektora publicznego.Jeśli chodzi o sytuację w Europie, to po tak głębokiej zapaści nie dziwi, że następuje pewna stabilizacja. Ale to nie znaczy, że należy oczekiwać, że od tej chwili europejskie banki będą nasilały akcję kredytową. |
| --- |
Grzegorz Siemionczyk , Michał Kowalczyk
PARKIET