Panika w końcówce
Otwarcie kontraktów uplasowało się wczoraj aż 32 punkty ponad wtorkową ceną odniesienia. Skoro jednak dzień wcześniej za oceanem zapanowała euforia zakupowa, trudno było się dziwić, że dobre nastroje powróciły także na GPW.
11.08.2011 08:06
Otwarcie kontraktów uplasowało się wczoraj aż 32 punkty ponad wtorkową ceną odniesienia. Skoro jednak dzień wcześniej za oceanem zapanowała euforia zakupowa, trudno było się dziwić, że dobre nastroje powróciły także na GPW.
Wydawało się zatem, że obóz byków bez problemu sforsuje krótkoterminową linię trendu spadkowego (która dzień wcześniej skutecznie blokowała inicjatywy popytu) i kolejne fazy handlu również ułożą się po myśli byków. Pewną nadzieją było także to, że fala przeceny wytraciła we wtorek swój impet w rejonie średnioterminowej zapory popytowej Fibonacciego: 2280 – 2290 pkt zbudowanej na bazie zniesienia 38.2%.
Zarysowany powyżej scenariusz nie znalazł jednak swojego potwierdzenia w rzeczywistości. Kupującym nie udało się bowiem przedrzeć ponad poziom cenowy wytyczony na bazie wspomnianej już linii trendu spadkowego. W swoich opracowaniach podkreślałem, że tego typu wyłamanie mogłoby nawet skutkować testem kluczowej zapory podażowej: 2380 – 2390 pkt. Co istotne wymieniony zakres funkcjonował jako pierwsza zgrupowana strefa oporu Fibonacciego, której zanegowanie wskazywałoby na znaczący wzrost presji popytowej na rynku.
Takiego sygnału jednak nie otrzymaliśmy, gdyż kontrakty w szybkim tempie powróciły na ścieżkę swojego macierzystego trendu. Warto podkreślić, że z identycznym przebiegiem zdarzeń mieliśmy także do czynienia na pozostałych rynkach europejskich.
W konsekwencji kontrakty zaczęły z coraz większym przekonaniem podążać w kierunku znanej nam już zapory popytowej: 2280 – 2290 pkt. Ostatecznie wymieniony zakres został w dość łatwy sposób przełamany, co w szybkim tempie doprowadziło do wykrystalizowania się jeszcze silniejszej fali przeceny. Niedźwiedzie ponownie triumfowały na parkiecie. W końcówce sesji doszło niestety do panicznej wyprzedaży. Emocje były tak ogromne, że kontrakty z łatwością przełamały kolejny obszar cenowy Fibonacciego (mam tu na myśli przedział: 2174 – 2184 pkt) i zatrzymały się dopiero w rejonie zakresu: 2088 – 2098 pkt zbudowanego na bazie zniesienia pięćdziesięcioprocentowego hossy z lat 2009 – 2011.
Trzeba zatem przyznać, że tempo w jakim niedźwiedziom udało się sprowadzić kontrakty do tak niskiego pułapu cenowego jest naprawdę oszałamiające. Sprzedający potrzebowali bowiem niespełna szesnastu tygodni, by „wymazać” połowę hossy trwającej 113 tygodni. Patrząc na te dramatyczne wydarzenia od strony technicznej należy podkreślić, że kontrakty (podobnie zresztą jak WIG20)
znalazły się w rejonie kolejnej zapory popytowej Fibonacciego. Trudno oczywiście stwierdzić, czy tym razem popyt zdecyduje się podjąć działania obronne, niemniej z punktu widzenia techniki taka możliwość teoretycznie istnieje. Sytuacja rynkowa jest jednak wyjątkowa i osobiście raczej nie starałbym się łapać spadającego noża. Jak zwykle poczekałbym również na wynik konfrontacji w rejonie pierwszej zapory podażowej Fibonacciego (zakres: 2257 – 2267 pkt). Czytelnicy moich opracowań wiedzą, że w ostatnim okresie to właśnie pierwsze strefy oporu skonstruowane na bazie zniesień wewnętrznych i projekcji cenowych Fibonacciego wręcz perfekcyjnie
powstrzymywały ruchy kontrujące inicjowane przez popyt. To z kolei wskazywało, że rynek cały czas znajduje się w fazie trendu spadkowego, a wspomniane odreagowania to jedynie niegroźne korekty techniczne.
Można zatem wysnuć wniosek, że dopiero w przypadku sforsowania pierwszego istotnego oporu Fibonacciego rynek mógłby wejść w nieco bardziej stabilną i przewidywalną fazę handlu. Niezwykle dyskusyjną kwestią pozostaje jednak to, czy tego typu wyłamanie można byłoby już traktować jako krótkoterminowy sygnał kupna (według mnie byłoby to zbyt pochopne posunięcie).
W pierwszej kolejności zwróciłbym zatem uwagę na wspomniany już zakres: 2257 – 2267 pkt, choć trzeba podkreślić, że już w rejonie 2204 – 2211 pkt wypada kilka zniesień wewnętrznych. Jest to istotna informacja, gdyż strona podażowa – jeśli doszłoby w ogóle do wykreowania się ruchu kontrującego – powinna już tutaj wykazywać się zauważalnie większą aktywnością. Za pierwszą, wiarygodną barierę oporu Fibonacciego uznałbym jednak dopiero przedział: 2257 – 2267 pkt.
Gdy przygotowuję niniejsze opracowanie kontrakty na US Futures są kwotowane prawie 1.5% ponad kreską. Warto również zaznaczyć, że doszło wczoraj do spotkania amerykańskiego prezydenta z szefem FED i sekretarzem skarbu USA. Być może podczas spotkania ustalono jakieś działania, które mogłyby zapobiec rozprzestrzenianiu się dalszej paniki na rynkach finansowych.
Z punktu widzenia FW20U11 sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że w przypadku zanegowania strefy wsparcia: 2088 – 2098 pkt, kolejna zapora popytowa wypada dopiero w okolicy zniesienia 61.8% hossy z lat 2009 – 2011. We wskazanym rejonie, jak widać na załączonym wykresie, przebiega także median line, co oczywiście wzmacnia znaczenie wsparcia Fibonacciego.
Paweł Danielewicz
DM BZ WBK
| Dane prezentowane w niniejszym raporcie zostały uzyskane lub zaczerpnięte ze źródeł uznanych przez DM BZ WBK S.A. za wiarygodne, jednakże DM BZ WBK S.A. nie może zagwarantować ich dokładności i pełności. Niniejsze opracowanie i zawarte w nim komentarze są wyrazem wiedzy oraz poglądów autora i nie powinny być inaczej interpretowane. Dom Maklerski BZ WBK S.A. nie ponosi odpowiedzialności za szkody poniesione w wyniku decyzji podjętych na postawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu. Powielanie bądź publikowanie niniejszego opracowania lub jego części bez pisemnej zgody DM BZ WBK S.A. jest zabronione. |
| --- |