Pawlak o dostawach gazu z Rosji
Wynegocjowane już międzyrządowe porozumienie w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami - PGNiG i Gazpromem - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
18.12.2009 | aktual.: 19.12.2009 08:09
Wynegocjowane już międzyrządowe porozumienie w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami - PGNiG i Gazpromem - powiedział w piątek na konferencji prasowej wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
Pawlak zapewnił, że 1 stycznia 2010 r. gazu w Polsce nie zabraknie. - Gaz będzie i jest - pomimo tych wszystkich zagrywek. Jest w odpowiedniej ilości w magazynach, jest też w dostawach - powiedział.
W poprzedni czwartek w Moskwie Polska i Rosja uzgodniły treść porozumienia międzyrządowego w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Aby jednak dostawy doszły skutku, rządy Polski i Rosji muszą jeszcze podpisać uzgodnioną 10 grudnia umowę; ponadto kontrakt muszą podpisać spółki: Gazprom i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.
Chodzi o zwiększenie dostaw do 10,2 mld m sześc. gazu rocznie oraz przedłużenie ich o 15 lat - do 2037 r. Dodatkowe dostawy są potrzebne, bo od początku tego roku kontraktu na dostawy gazu do Polski nie realizuje rosyjsko-ukraińska spółka RusUkrEnergo, która dostarczała Polsce 2,3 mld m sześc. gazu rocznie.
Pawlak powiedział, że do czasu, gdy nie nastąpią uzgodnienia między firmami na poziomie biznesowym, gwarantujące odpowiednie, korzystne dla Polski rozstrzygnięcia - zarówno, co do przeszłych jak i przyszłych rozliczeń - do tego czasu nie ma podstaw, by kończyć procedurę międzyrządową. Podkreślał, że zanim do tego nie dojdzie, nie wniesie polsko-rosyjskiej umowy gazowej pod obrady Rady Ministrów.
Pawlak podczas konferencji apelował, by po stronie polskiej w negocjacjach firm zachować wspólne zdanie. - Bardzo ważną sprawą jest uporządkowanie spraw po stronie polskiej. Nie może być tak, że poszczególne osoby, spółki, doradcy, występują w różnych orkiestrach - powiedział.
- Jeśli ktokolwiek dąży do tego, żeby nie było bezpośredniego porozumienia między PGNiG z Gazpromem, niech to zrobi otwarcie. Jeżeli ma pośrednika, który dostarczy do Polski 1,5 mld m sześc. gazu, to zapraszam, niech go przyprowadzi do PGNiG - mówił wicepremier na konferencji.
Dodał, że osoby, które podawały nieprawdziwe dane dotyczące cen i rozliczeń gazowych zostały zwolnione. W rozmowie z PAP powiedział, że chodzi o osoby z PGNiG. Jak mówił, w ich sprawie prowadzone jest dochodzenie i śledztwo, ponieważ było to działanie na szkodę interesu państwa i wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
- Nie zostałem przez ministra skarbu upoważniony, żeby precyzować, ale mamy problem z jednym doradcą, który ma inne zdanie na działanie ministrów konstytucyjnych - powiedział. W ocenie Pawlaka poukładanie tych spraw w Polsce jest potrzebne, bo - jak mówił - wyglądamy na "trochę dziwny i niejasny kraj, gdzie jest tylu decydentów", i każdy, kto jest w stanie, robi zamieszanie. - Porządek musi być - dodał wicepremier.
Pawlak zaznaczył, że nie może wyznaczać PGNiG żadnego terminu zakończenia rozmów, bo nie sprawuje nadzoru nad spółką. - To nie jest w zakresie moich kompetencji. To, co należało do mnie, zostało zakończone - rozmowy międzyrządowe zostały sfinalizowane - powiedział.
Rzecznik MSP Maciej Wewiór, pytany przez PAP, czy resort skarbu, jako jeden z akcjonariuszy PGNiG, wpłynie na spółkę, by przyspieszyła podpisanie umowy z Gazpromem powiedział: "Resort skarbu nie prowadzi negocjacji w sprawie kontraktu gazowego z Gazpromem. Za te rozmowy odpowiedzialne jest Ministerstwo Gospodarki. W tych rozmowach uczestniczy PGNiG. Jest to spółka giełdowa i do niej należy kierować te pytania".
W przesłanym w piątek wieczorem komunikacie rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska poinformowała PAP, że Ministerstwo Gospodarki jest na bieżąco informowane o przebiegu negocjacji na poziomie firm PGNiG i Gazprom. Zwróciła uwagę, że nie wszystkie sprawy podnoszone w trakcie prowadzonych rozmów leżą w kompetencji PGNiG, bo wymagają decyzji korporacyjnych spółki EuRoPol GAZ, a "niektóre oczekiwania strony rosyjskiej mogą okazać się trudne do spełnienia".
Resort gospodarki od maja rozmawiał z Rosją o aktualizacji porozumienia w sprawie dostaw gazu. Jednocześnie rozmowy prowadziły ze sobą spółki - polskie PGNiG oraz rosyjski Gazprom. Gorącym punktem polsko-rosyjskich negocjacji był też sposób funkcjonowania EuRoPol Gazu, polsko-rosyjskiej spółki, która nadzoruje polski odcinek gazociągu Jamał-Europa, transportującego rosyjskie paliwo do Niemiec przez Polskę.
Po serii spotkań międzyrządowych oraz między spółkami doszło do porozumienia w sprawie stawek tranzytowych, które - jak informował wicepremier Pawlak - mają zagwarantować spółce EuRoPol Gaz 2-procentową rentowność netto. Ponadto z akcjonariatu firmy ma być wyeliminowany Gas-Trading, który ma w niej obecnie 4 proc. udziałów. Chodzi o to, żeby rosyjski Gazprom i polski PGNiG miały po 50 proc. akcji w EuRoPol Gazie, a obecnie mają po 48 proc. Zamierzenie to budzi oburzenie Aleksandra Gudzowatego, którego spółka Bartimpex ma ponad 36 proc. w Gas-Tradingu.
W piątek Pawlak powiedział, że przeszłe sprawy - np. dotyczące pobieranych przez firmę EuRoPol Gaz stawek tranzytowych za przesył gazu przez nasz kraj i zrezygnowania w 2006 r. z 10 proc. upustu w cenach gazu, trzeba w sposób uczciwy i rzetelny rozliczyć, podchodząc biznesowo, a nie ideologicznie.
Odnosząc się do kwestionowania wynegocjowanej 2 proc. rentowności EuRoPol Gazu powiedział, że życzyłby każdej firmie zagwarantowania takiej rentowności. - Jeśli realna - netto - rentowność na poziomie 2 proc., to zbyt mało, to wystarczy powiedzieć, że to praktycznie jest ok. 80 mln zł realnej gotówki, która pozostaje w firmie - podał. - Daj Boże, żeby była jeszcze taka firma, w której pracuje ze 300 osób, która miałaby 80 mln zł rocznie - dodał.
- To są ramy w rozmowach międzyrządowych zarysowane i ważne, by do tego podchodzić poważnie - powiedział Pawlak.
Do negocjowanego kontraktu gazowego uwagi zgłaszała opozycja; posłowie PiS zarzucali, że Polska uzależni się od zbyt dużych dostaw rosyjskiego gazu, co może zagrozić budowie terminalu LNG w Świnoujściu. Zaniepokojenie w tej sprawie wyrażał też prezydent Lech Kaczyński.
Jednak Pawlak argumentował, że polska gospodarka będzie się rozwijać i potrzebować więcej gazu. W Polityce energetycznej do 2030 roku jego resort wyliczył, że w 2015 roku nasz kraj będzie potrzebował 15,5 mld m sześc. gazu, a zapotrzebowanie to będzie pokrywane wydobyciem krajowym, dostawami z Rosji oraz z terminalu LNG.