Piątkowe dane GUS istotne dla złotego i obligacji
Publikacja w piątek danych GUS, w tym dotyczących produkcji przemysłowej, będzie miała istotne znaczenie dla kwotowań na rynku walutowym oraz na rynku długu - oceniają analitycy.
16.01.2013 16:45
Spodziewają się oni, że w przypadku słabych danych, złoty osłabi się do poziomu 4,15 za euro bądź nawet 4,20 za euro.
- Sytuacja na rynku jest dość klarowna, standardowa - rynek oczekuje na dalsze obniżki stóp procentowych, więc euro-złoty rośnie. Jest to główny czynnik, który obecnie steruje rynkiem. Ostatnie dane o inflacji CPI oraz o inflacji bazowej wspierają scenariusz dalszych cięć stóp - powiedział PAP Piotr Popławski z banku BGŻ.
- Słabe dane z GUS tylko potwierdzą, że oczekiwania rynku są słuszne. Wprawdzie Rada Polityki Pieniężnej nieco hamuje nastroje "proobniżkowe", ale inwestorzy wiedzą swoje i nadal grają na obniżki stóp. Dane GUS musiałyby wyjść naprawdę bardzo dobrze, aby rynek nieco ochłonął i dał się przekonać, że chwilowo dalszych cięć stóp nie będzie - dodał.
W piątek 18 stycznia GUS opublikuje o godz. 14.00 grudniowe dane o produkcji przemysłowej, cenach produkcji, wynagrodzeniach oraz zatrudnieniu.
- Jeśli dane potwierdzą słabszą kondycję naszej gospodarki, to złoty lekko straci. Będzie kierował się w stronę poziomu 4,15 za euro. Jeżeli jednak dane okazałyby się naprawdę słabe, wtedy możliwa jest deprecjacja złotego do 4,20 za euro - powiedział Popławski.
- Szczególnie istotny będzie odczyt danych o produkcji przemysłowej. Konsensus rynkowy jest bardzo szeroki, więc nie wiadomo, czego można się spodziewać. Dane z GUS będą istotne dla obligacji 2- i 5-letnich. Jeśli rynek uzna, że dane są słabsze niż oczekiwania, to należy liczyć się z powrotem rentowności na niższe poziomy. Rynek znów zacząłby oczekiwać na cięcia stóp ze strony Rady Polityki Pieniężnej - powiedział PAP Marcin Zarzycki, diler SPW z banku ING.
- Wskaźniki z GUS będą natomiast mniej istotne dla papierów 10-letnich. Długi koniec nadal jest czuły przede wszystkim na sytuację w strefie euro oraz w USA - dodał. Zarzycki ocenia, że niska płynność na rynku obligacji przyczyniła się do wyraźnego wzrostu poziomu rentowności w środę rano.
- Rynek otworzył się dziś na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia. Potem jednak nastąpiło dość duże osłabienie w papierach, na obligacjach 10-letnich oglądaliśmy najsłabsze poziomy od początku roku. Wydaje się, że nie było żadnej fundamentalnej przyczyny takiego osłabienia, raczej był to wynik niskiej płynności na rynku - powiedział.
- W dalszej części dnia rynek odrabiał straty i teraz notowania są na lepszych poziomach niż po otwarciu - dodał Zarzycki.