PKP Intercity: w ostatnich dniach ponieśliśmy milionowe koszty

Od weekendu na trasach kolejowych na południu Polski, szczególnie w okolicach Krakowa, Częstochowy i Kielc, panują bardzo trudne warunki spowodowane mrozem, opadami śniegu i marznącego deszczu. Pociągi mają kilkugodzinne nawet opóźnienia, ponieważ brakuje zasilania w skutych lodem przewodach trakcyjnych.

Jak powiedział Celiński, koszty jakie poniosły spółki kolejowe przez awarie, będą liczone "na pewno w milionach złotych", aczkolwiek trudno na razie dokładniej je oszacować.
- Do tego trzeba jeszcze dodać, że wiele osób słysząc co się dzieje po prostu zrezygnowało z jazdy albo pojechało samochodem albo poleciało samolotem - powiedział. Zaznaczył, że zaufanie pasażerów do kolei musi się odbudować.

PKP Intercity odwołało w poniedziałek cztery połączenia i kolejne cztery pociągi kursujące od wtorku do piątku. Chodzi o pociąg Kaszub z Gdyni do Krakowa i w drugą stronę, na odcinku Warszawa Zachodnia - Kraków Główny i pociąg Kościuszko w obie strony między Warszawą Wschodnią a Krakowem Głównym. Podróżnych mają zabierać inne składy jadące tymi trasami.

Poza tzw. "utraconymi korzyściami", czyli pieniędzmi, których przewoźnik nie zarobił z powodu odwołanych albo opóźnionych pociągów, PKP Intercity poniosło też koszt bezpłatnych poczęstunków i napojów, z których skorzystało w jego pociągach ponad 2 tysiące pasażerów.

Na odcinkach torów, gdzie zabrakło zasilania, pociągi elektryczne są przeciągane przez lokomotywy spalinowe, co wiąże się z prawie dwugodzinnymi opóźnieniami.
- Nie wiemy jeszcze, w jakim stopniu podzielimy się kosztami podstawienia lokomotyw spalinowych - powiedział Celiński.

Dodał, że pasażerowie mogą liczyć na odszkodowania od przewoźnika tylko w sytuacji, gdy pociąg spóźnił się z jego winy. Przypomniał, że naprawdę trudne warunki panują tylko na kilku trasach, podczas gdy w całym kraju pociągi kursują normalnie.