Plan dla KW: do likwidacji stare zakłady w bardzo różnym otoczeniu

Wszystkie cztery kopalnie, których likwidację w swoim planie dla Kompanii Węglowej zapowiedział rząd, to zakłady o wieloletniej historii. Działają w bardzo różnym otoczeniu - ich likwidacja może być szczególnie dotkliwa w niezamożnym Bytomiu czy niewielkich Brzeszczach.

08.01.2015 18:55

Według danych przyjętego w środę rządowego planu naprawczego, wszystkie przeznaczone do likwidacji cztery kopalnie zatrudniają łącznie ok. 11,3 tys. osób. Ok. 6 tys. z tej liczby to pracownicy dołowi, którzy mają dostać pracę w innych, zachowywanych zakładach KW. Część pracowników odejdzie na emerytury bądź urlopy górnicze.

Zwolnienia, z różnej wysokości odprawami, mają objąć łącznie 3,1 tys. osób z tych zakładów (głównie pracowników przeróbki i pozostałych pracowników powierzchni, a także ok. 400 osób z dołu). W tym kontekście w regionie przypominany jest szacunek, że każde miejsce pracy w górnictwie generuje trzy-cztery miejsca pracy wokół branży.

Rządowy plan zakłada docelową likwidację kopalń Bobrek-Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości, od której zakład wziął nazwę, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu, a także Pokój w Rudzie Śląskiej.

W kojarzącym się z górnictwem niespełna 160-tysięcznym dziś Bytomiu Bobrek-Centrum jest już ostatnią czynną dotąd kopalnią. Na początku rynkowych przemian było tam aż sześć takich zakładów. Od czasu likwidacji pozostałych, a także dwóch hut i wielu innych przedsiębiorstw, miasto boryka się z wysokim bezrobociem i związanymi z nim problemami społecznymi.

Podczas transformacji zniknęło - według różnych szacunków - od 30 do 50 tys. miejsc pracy. Przekłada się to m.in. na wpływy podatkowe. Według ostatnich danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, stopa bezrobocia w Bytomiu wynosiła na koniec października ub. roku 19,1 proc. i była najwyższa w woj. śląskim.

Część problemów w Bytomiu jest bezpośrednim następstwem wieloletniego wydobycia węgla kamiennego. Miasto dotykają niespotykane w innych miejscach szkody górnicze. Np. latem i jesienią 2011 r. z budynków w dzielnicy Karb trzeba było wykwaterować kilkaset osób, a ich pękające domy - wyburzyć. Podłożem sporów Kompanii i miasta było wtedy m.in., czy zakład ma nadal fedrować tańszą, ale szkodliwą dla powierzchni metodą na zawał, czy droższą ale bezpieczniejszą metodą podsadzkową. Ostatecznie pozostano przy tym pierwszym wariancie.

W obecnym kształcie kopalnia Bobrek-Centrum działa od 2005 r., po połączeniu zakładów Bytom III i Centrum. Historia zakładów tworzących tę kopalnię sięga początku XX w. Według danych KW średnioroczne zatrudnienie w 2014 r. wynosiło tam 3,1 tys. pracowników.

Zatrudniająca średnio w 2014 r. niespełna 2,3 tys. osób kopalnia Brzeszcze to jedyny zakład KW w woj. małopolskim. Również ona ma historię sięgającą początku XX w. - wydobycie ruszyło tam w 1907 r. W latach 2005-2010 kopalnia działała jako jeden połączony zakład z kopalnią Silesia w Czechowicach-Dziedzicach - sprzedaną później przez Kompanię czeskiemu inwestorowi.

O przyszłości Brzeszcz głośno było w ostatnich latach m.in. w kontekście sporów przy wytyczaniu przebiegu planowanego odcinka drogi ekspresowej S1 z Mysłowic do Bielska-Białej. Przedstawiciele załogi i władz Brzeszcz, a także sąsiedniej Silesii oprotestowali w 2013 r. cztery wyznaczone wtedy warianty trasy (uzgodnione już m.in. z lokalnymi społecznościami, ekologami i Muzeum Auschwitz-Birkenau). Jak przekonywali w Brzeszczach jedna z opcji miałaby blokować możliwość wydobycia kilkunastu milionów ton węgla, co oznaczałoby skrócenie 30-letniej żywotności kopalni o ok. 10-12 lat.

W maju 2013 r., w związku z planami budowy trasy S1 w obrębie pól wydobywczych Brzeszcz, zarząd KW zapowiedział restrukturyzację kopalni, co stało się bezpośrednim powodem m.in. kilkutysięcznych protestów przed siedzibą miejscowego samorządu. Restrukturyzacja miała polegać na przeniesieniu znacznej części pracowników do sąsiednich zakładów i zamknięciu oddziałów przygotowawczych.

Po protestach KW podjęła starania o zmianę przebiegu trasy. GDDKiA w rozmowach z zainteresowanymi przedsiębiorstwami ustaliła, że sfinansują one przygotowanie piątego wariantu - z terminem do stycznia 2015 r. Jesienią 2013 r. stojący wobec potrzeb działań restrukturyzacyjnych zarząd KW przeprowadził mimo to alokację części pracowników Brzeszcz do innych zakładów, m.in. stu górników trafiło do kopalni Ziemowit w Lędzinach.

Bezrobocie w liczącej ok. 21,7 tys. mieszkańców gminie miejsko-wiejskiej Brzeszcze wynosiło w 2013 r. 5,2 proc., a w powiecie oświęcimskim - 7,3 proc.

Działającą na terenie Gliwic i Zabrza kopalnię Sośnica-Makoszowy utworzono w 2005 r., łącząc Sośnicę fedrującą od 1917 roku i Makoszowy - wydobywające węgiel od 1906 r. Połączony zakład generuje najwyższe straty operacyjne w KW - według rządowego planu w 2011 r. prawie 117 mln zł, a w ub. roku - blisko 358 mln zł. Informacje i pogłoski o planach likwidacji tej kopalni pojawiały się już od wielu miesięcy. W ich kontekście bronić zakładu próbowały miejscowe samorządy.

Magistrat Gliwic zamówił np. niedawno w Politechnice Śląskiej opracowanie, zgodnie z którym przy nakładach prawie 550 mln zł zakład mógłby prowadzić rentowną działalność od 2017 r. W czwartek odniósł się do niego prezes KW Krzysztof Sędzikowski wskazując, że do tego czasu kopalnia przyniosłaby jeszcze miliard strat.

Średnio w 2014 r. Sośnica-Makoszowy zatrudniała niespełna 4,6 tys. osób. W samych Gliwicach (liczący ponad 176 tys. mieszkańców ośrodek akademicki z Politechniką Śląską i licznymi zakładami m.in. w podstrefie Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej) bezrobocie sięga 6,5 proc. i jest jednym z najniższych w regionie.

Gorzej jest w sąsiednim 168-tysięcznym Zabrzu, gdzie stopa bezrobocia to 12,2 proc., a kopalnia (podobnie jak w Bytomiu i Gliwicach ostatnia w mieście) jest ostatnim tej skali zakładem pracy. Biorąc pod uwagę m.in. przyszłość kopalni miasto w ostatnim czasie wyremontowało (przy udziale środków UE) część trasy prowadzącej do niego linii tramwajowej nr 3.

Najmniejsza z przeznaczonych do likwidacji jest kopalnia Pokój w Rudzie Śląskiej (średnio w 2014 r. ponad 1930 pracowników). To jeden z najstarszych zakładów wydobywających węgiel kamienny w regionie. Historia kopalń, na gruncie których powstał obecny zakład, sięga 1752 r., gdy tzw. nadanie na uruchomienie wydobycia węgla dostała dawna kopalnia Brandenburg (późniejsza wcielona do kopalni Pokój kopalnia Wawel).

Obecnie Pokój to jeden z trzech działających zakładów KW w tym mieście. Również pozostałe - też przynoszące straty Halemba-Wirek oraz Bielszowice - według Sędzikowskiego znajdują się w "bardzo dyskusyjnej" sytuacji. Znalazły się jednak w grupie utrzymywanych zakładów głównie dzięki zaangażowaniu ich załóg oraz "pomysłowi" na dalsze działanie.

Ruda Śląska należy do miast o największej liczbie kopalń węgla kamiennego. Niegdyś było ich sześć, obecnie są cztery: prócz trzech należących do KW fedruje tam jeszcze włączona do katowickiej kopalni Wujek kopalnia Śląsk Katowickiego Holdingu Węglowego.

W 2010 r. przez miasto przetoczyła się fala demonstracji wobec ówczesnych sygnałów o możliwym "zamrożeniu wydobycia" w nierentownej kopalni Halemba-Wirek. Związkowcy podawali wówczas m.in., że 50 proc. budżetu miasta i 40 proc. dochodów mieszkańców pochodzi z kopalń, a wszystkie rudzkie kopalnie to 10 tys. miejsc pracy plus kilka tysięcy w powiązanych z nimi firmach. Bezrobocie w liczącej ponad 137 tys. mieszkańców Rudzie Śląskiej sięga obecnie 7,9 proc.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)