Plany pracodawców na 2014 r.

Rok 2013 nie był łatwy na rynku pracy. Zapotrzebowanie na pracowników zmniejszyło się wyraźnie w stosunku do lat ubiegłych, najbardziej wśród specjalistów oraz techników i pracowników średniego szczebla

Plany pracodawców na 2014 r.
Źródło zdjęć: © © .shock - Fotolia.com

Rok 2013 nie był łatwy na rynku pracy. Zapotrzebowanie na pracowników zmniejszyło się wyraźnie w stosunku do lat ubiegłych, najbardziej wśród specjalistów oraz techników i pracowników średniego szczebla – wynika z najnowszej edycji badania pracodawców w ramach Bilansu Kapitału Ludzkiego.

Wysokie koszty pracy

W latach 2010-2012 odsetek pracodawców, którzy w swoich planach biznesowych deklarowali zapotrzebowanie na nowych pracowników wynosił 16-17 proc. Tymczasem w pierwszej połowie 2013 roku taki zamiar deklarowało jedynie 14 proc z nich.

- Zmniejszone deklaracje mogą wynikać z wielu czynników – komentuje Artur Ragan, ekspert z Agencji Work Express - Po pierwsze, całkowite koszty zatrudnienia, które są jednymi z najwyższych w Europie i najskuteczniej powstrzymują polskie firmy przed zwiększaniem liczebności zasobów ludzkich. Ostatni rok przyniósł zapowiedzi ich dalszego podnoszenia np. wzrostu płacy minimalnej, a także restrykcyjności fiskusa, toteż nikomu nie spieszy się obniżać rentowności przedsiębiorstwa i trudno się temu dziwić. Po drugie, coraz powszechniejsza jest wiedza polskich przedsiębiorców, jakie obszary działalności mogą powierzyć wyspecjalizowanym firmom outsourcingowym. Wydzielanie na zewnątrz obszarów działania niezwiązanych z core businessem to norma w rozwiniętych gospodarkach i outsourcing pojawił się już np. w działach kadrowo-płacowych. Trzeci czynnik to coraz większa dostępność cenowa i rozwój oferty agencji pracy tymczasowej, które są w stanie na dowolny czas zapewnić pracowników na większość szeregowych stanowisk
potrzebnych w polskiej gospodarce. A jeśli przedsiębiorstwo potrzebuje danego pracownika na 3 miesiące, to nic nie zmusi pracodawcy, żeby przyjął go na etat na czas nieokreślony.

Negatywne tendencje były widoczne zwłaszcza w ujęciu regionalnym. Jedynie na Podkarpaciu i Kujawach zatrudnienie utrzymało się wiosną 2013 roku na poziomie z lat wcześniejszych. W pozostałych częściach kraju uległo, niekiedy nawet znacznemu zmniejszeniu. Ogółem firmy ograniczyły swoje potrzeby do 550 tys. pracowników w stosunku do 610 tys. na wiosnę ubiegłego roku. To najniższy poziom od 2010 roku, kiedy rozpoczęła się obserwacja rynku w ramach badań BKL.

Na Podkarpaciu i Kujawach zatrudnienie utrzymało się na poziomie z lat wcześniejszych, bo od lat jest rekordowo niskie. Brak rozwiniętej infrastruktury przemysłowej, która generuje dużą liczbę miejsc pracy w krótkim czasie i nadal słaby sektor usług oraz niedostatecznie rozwinięta branża turystyczna nie są w stanie zagospodarować poszukujących zatrudnienia – zaznacza Artur Ragan.

Sytuacja w województwach

Największa redukcja zatrudnienia nastąpiła w podlaskim i małopolskim, gdzie nowych pracowników poszukiwało zaledwie 12 proc. firm, podczas gdy jeszcze w 2012 roku wskaźnik dla tych regionów oscylował wokół 20 proc. Spory spadek odnotowano także w świętokrzyskim i pomorskim, gdzie zmniejszyło się odpowiednio o 7 i 6 pkt. procentowych. Najwięcej rekrutacji prowadziły firmy z województwa podkarpackiego (17 proc.), a powyżej średniej dla całego kraju znalazł się jeszcze tylko Śląsk. Z kolei najmniej odbyło się we wspomnianym już świętokrzyskim (9 proc.).

Swoje plany rekrutacyjne ograniczali wszyscy pracodawcy, niezależnie od rozmiaru firmy i profilu działalności. Najbardziej skutki kryzysu odczuła branża edukacji prywatnej, gdzie zapotrzebowanie na nowy personel spadło aż o 17 pkt. procentowych - z 30 do 13 proc. Niewiele lepiej było w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej, gdzie zmniejszył się o 7 pkt. procentowych.

- Kurczenie się rynku niepublicznych placówek edukacyjnych wynika bezpośrednio ze zmniejszania się liczby kandydatów, co spowodowane jest niżem demograficznym. Ten trend jest trwały i będzie się pogłębiał w najbliższych latach. Główny sponsor usług opieki zdrowotnej i pomocy społecznej, czyli państwo też coraz oporniej wydaje pieniądze i jedynym wyjściem wydaje się być pełne urynkowienie tego sektora, chociaż pełni skutków tego rozwiązania nikt nie podjął się przedstawić - mówi Artur Ragan.

Najmniejsze zapotrzebowanie na pracowników odnotowano w edukacji publicznej, gdzie wyniosło on 6 proc. Co ciekawe była to jedyna branża, w której nastąpił wzrost o 2 pkt. proc. w porównaniu do 2012 roku. W dobie kryzysu nieźle trzyma się tez hotelarstwo i gastronomia, gdzie nastąpił tylko minimalny spadek popytu na siłę roboczą z 14 do 13 proc.

- Uczelnie publiczne są odporne na wahania koniunktury, bo utrzymuje je podatnik, a ponadto cieszą się lepszą opinią niż placówki niepubliczne. Hotelarstwo i gastronomia utrzymują się w znacznym stopniu z obsługi imprez i szkoleń, stąd złudne wrażenie jakoby ta branża trzymała się dobrze. Warto pamiętać, że rynek szkoleń w Polsce do tej pory żył świetnie dzięki łatwo dostępnym unijnym funduszom a te odchodzą do przeszłości. Cała nadziej a w tym, że pracodawcy, choć nie zatrudniają nowych pracowników, będą chcieli zadbać o dotychczasowych, toteż na szkolenia znów wydadzą sporo pieniędzy.

Wśród poszczególnych zawodów, najchętniej pracodawcy zatrudniali wykwalifikowanych robotników, którzy stanowili 32 proc. ogółu poszukiwanych przez firmy oraz pracowników usług i sprzedaży. Ci pierwsi utrzymali swój poziom z 2012 roku, a w drugiej grupie nastąpił wzrost o 3 pkt proc. Wzrosło także zapotrzebowanie na operatorów maszyn oraz pracowników biurowych. Najbardziej osłabł popyt na specjalistów (spadek o 8 pkt. proc.) oraz techników i personel średniego szczebla

Trudno o kandydata

Mniejsze zatrudnienie w sposób oczywisty przekładało się na większą liczbę kandydatów aplikujących na dostępne oferty pracy. Z Bilansu Kapitału Ludzkiego wynika, że nie wypłynęło to na ich jakość i tym samym łatwość znalezienia przez pracodawcę osoby spełniającej wszystkie wymagania dotyczące oferowanego stanowiska.

W 2013 roku po raz pierwszy wzrosła liczba pracodawców skarżących się na brak odpowiednich kandydatów do pracy. 78 proc. pracodawców przyznało, że ma problemy podczas procesów rekrutacyjnych. Najwięcej, 80 proc. lub więcej bezskutecznie szuka pracowników w lubuskim, podlaskim, lubelskim, podkarpackim oraz wielkopolskim. Jedynym województwem, w którym pracodawcy łatwiej znajdowali odpowiednich pracowników było świętokrzyskie.

Najtrudniej było znaleźć przedstawicieli zawodów, na które panuje największe zapotrzebowanie na rynku pracy. 1/3 pracodawców nie mogła znaleźć odpowiadających ich wymaganiom wykwalifikowanych robotników, zwłaszcza takich w wieku do 49 lat. Co piąty pracodawca narzekał na brak pracowników usług, a co szósty na brak odpowiedniej klasy specjalistów.

- Rynek pracy, jak każdy rynek, jest regulowany przez popyt i podaż. Zarówno dobrzy wykwalifikowani robotnicy jak i pracownicy usług a nawet specjaliści pracują na Zachodzie za (przeciętnie) trzykrotność polskich stawek, więc brak ich w Polsce – dodaje Artur Ragan z Work Express.

Przyczyny takiego stanu rzeczy pozostają bez zmian. Większość pracodawców zwraca uwagę na to, że potencjalni pracownicy nie dysponują wymaganymi umiejętnościami. Ten problem, związany przede wszystkim z brakiem: doświadczenia, konkretnych umiejętności niezbędnych na oferowanym stanowisku oraz chęci do pracy, sygnalizuje aż 84 proc. ankietowanych. Pojawił się także problem braku niezbędnych uprawnień np. wśród operatorów maszyn.

Czy będzie lepiej?

Poszukujący pracy muszą być świadomi, że pomimo sygnałów wychodzenia z kryzysu, kolejne miesiące nie przyniosą „boomu rekrutacyjnego” na rynku pracy. Niemal dwie trzecie firm (dokładnie 64 proc.) w ciągu najbliższych 12 miesięcy pozostawi zatrudnienie na dotychczasowym poziomie. Nowych pracowników zamierza przyjąć 23 proc. pracodawców, a co ósmy z nich planuje etatów.

Pracodawców przez nowymi rekrutacjami wstrzymują przede wszystkim wysokie pozapłacowe koszty pracy, niestabilna sytuacja gospodarcza oraz zbyt wysokie podatki. Szczególnie ciężko o pracę będzie ludziom młodym. Z innych badań przeprowadzonych w październiku przez Rzetelną Firmę wynika, że aż połowa pracodawców jest niechętna zatrudnianiu absolwentów świeżo po studiach ze wglądu na niedostateczne doświadczenie i wygórowane oczekiwana finansowe. Do zmiany decyzji mogłaby ich skłonić pomoc ze strony państwa. Firmy oczekują dofinansowania do stanowisk pracy i niezbędnych szkoleń dla personelu oraz ulg podatkowych oraz zwolnień lub obniżenia składek do ZUS. IV edycja badania Bilansu Kapitału Ludzkiego została przeprowadzona w terminie od marca do czerwca 2013 roku przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

KK,JK,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)