Polacy biednieją. Inflacja pochłania wszystkie pozytywne skutki podwyżek płac
Choć średnia krajowa rośnie, to podwyżki cen towarów i usług rosną szybciej. Z tego powodu przeciętnego pracownika stać obecnie na mniej niż jeszcze rok temu. Realnie jesteśmy więc już o ponad cztery procent biedniejsi niż w październiku 2021 - wynika z opublikowanego we wtorek komentarza banku Credit Agricole. Na domiar złego inflacja dotyka wszystkich, a niestety nie wszyscy dostają w pracy podwyżki.
22.11.2022 | aktual.: 22.11.2022 15:54
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w październiku 2022 roku 6687,92 zł - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. To o 13 proc. więcej niż w październiku ubiegłego roku. Ci, którzy dostali podwyżki tego rzędu, nie odczują tego jednak w portfelach.
Inflacja zjada podwyżki
W ujęciu realnym, czyli po skorygowaniu o zmiany cen, wynagrodzenia w firmach zmniejszyły się bowiem o 4,1 proc. w porównaniu do października 2021. Zwraca na to uwagę we wtorkowym komentarzu Krystian Jaworski, ekonomista banku Credit Agricole. Jak przypomina, rośnie tempo, w jakim spada moc nabywcza naszych pensji - jeszcze we wrześniu realnie przeciętne wynagrodzenie było o 2,3 proc. niższe niż 12 miesięcy wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, inflacja w październiku 2022 wyniosła 17,9 proc. w porównaniu z październikiem 2021 - wynika ze wstępnych danych GUS. Po raz kolejny najbardziej podrożały nośniki energii - o 41,7 proc. rok do roku. Żywność i napoje bezalkoholowe są droższe o 21,9 proc., a paliwa do prywatnych środków transportu - o 19,5 proc.
We wtorek Krystian Jaworski z Credit Agricole zwrócił też uwagę, że zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w ciągu roku o 2,4 proc., a w porównaniu z wrześniem 2022 - o 0,1 proc. W ciągu miesiąca 7,1 tys. osób znalazło w firmach pracę i jest to najsilniejszy październikowy wzrost od 2016 r.
Jak jednak zastrzega ekonomista, lepsze od oczekiwań dane o zatrudnieniu nie są sygnałem pozytywnych zmian tendencji na rynku pracy, lecz głównie "korektą po słabych wrześniowych danych". Dlatego ekonomista prognozuje, że w kolejnych miesiącach "oczekiwane jest dalsze obniżenie rocznego tempa wzrostu zatrudnienia, z uwagi na zmniejszenie popytu na pracę powiązane ze spodziewanym spowolnieniem wzrostu gospodarczego".
Giganci tną zatrudnienie
Zwolnienia już zresztą stają się faktem. Firma MAN informowała w na początku listopada, że sprzedaż autobusów drastycznie spadła, a przez to musi zwolnić 860 pracowników zakładu w Starachowicach.
Z kolei koncern Philips zapowiedział, że zwolni cztery tysiące pracowników ze swoich oddziałów i fabryk rozsianych w różnych częściach świata. Ze względu na słabe wyniki finansowe firma przeprowadzi "nieuniknioną" restrukturyzację. Zarząd Philipsa w Polsce zapowiada, że też musi zredukować wydatki. Na razie nie odpowiedział jednak wprost, czy trzeba będzie zwalniać pracujących nad Wisłą ludzi. Od 100 do 250 może natomiast pożegnać kraśnicka Fabryka Łożysk Tocznych - informował niedawno "Dziennik Wschodni".
Z drugiej strony powstają też nowe miejsca pracy. W styczniu 2023 roku ma rozpocząć działalność nowy zakład firmy Knorr-Bremse w Rzeszowie. Niemiecki gigant, który jest liderem rynku m.in. systemów hamulcowych dla pojazdów szynowych, zatrudni w Rzeszowie 350 osób. Obecnie firma prowadzi rekrutację na stanowiska produkcyjne i okołoprodukcyjne, szuka też menedżerów i specjalistów.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj