Polacy chcą świętować w Wigilię. Nie pracować
"Solidarność" handlowców zaapelowała do pracodawców, by w Wigilię Bożego Narodzenia zamknęli swoje sklepy wcześniej.
22.12.2008 | aktual.: 23.12.2008 10:19
Gdyby trzeba było z tego powodu zrezygnować z innego dnia wolnego, to 56 proc. badanych "oddałoby" 1 maja. 13 proc. wskazało na 11 listopada, 12 proc. na 3 maja. 15 proc. ankietowanych nie poświęciłoby żadnego z obowiązujących już świąt.
Przeciwni ustanowieniu kolejnego dnia wolnym są pracodawcy. Ich zdaniem, polskiej gospodarki na to nie stać. Biskup Tadeusz Pieronek uważa jednak, że tego dnia można pracownika puścić do domu wcześniej. W opinii socjologa Janusza Czaplińskiego wigilijna kolacja jest wyjątkowa właśnie dlatego, że staje się "pomostem" pomiędzy codziennym zabieganiem, a świętami.
Zgodnie z kodeksem pracy, pracodawcy mogą ustanowić wolnym każdy dzień w tygodniu, pod warunkiem, że zostanie on odpracowany.
Sondaż został przeprowadzony 22 grudnia na próbie 500 osób.
"Solidarność" handlowców zaapelowała do pracodawców, by w Wigilię Bożego Narodzenia zamknęli swoje sklepy możliwie wcześnie, umożliwiając pracownikom handlu spędzenie tego wieczoru z rodziną.
"Godziny pracy tuż przed Bożym Narodzeniem są wydłużane do późnych godzin wieczornych, a nawet nocnych. Dla większości pracowników oznacza to pracę w nadgodzinach, co znacznie utrudnia przygotowanie świąt" - podkreślił przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu "Solidarności" Alfred Bujara.
Związkowiec przypomniał, że pracownicy po zamknięciu sklepów mają jeszcze obowiązki związane m.in. ze zdaniem kasy, zabezpieczeniem towaru i sprzątaniem sklepu, tymczasem powinni mieć prawo do spędzenia Wigilii wśród najbliższych. Aby im to ułatwić, "S" prosi jednocześnie klientów, by nie odkładali świątecznych zakupów na ostatnią chwilę.
Apel związkowców to reakcja na docierające do nich - podobnie jak w ubiegłych latach - informacje, że niektóre sieci handlowe zamierzają pracować nawet do godziny 17. Bujara podkreślił, że handlowa "Solidarność" zdecydowanie sprzeciwia się takim praktykom, uznając je za nieetyczne i przedkładające zysk firmy ponad dobro pracownika i jego rodziny.
"Niektóre hipermarkety będą otwarte nawet do godziny 17, co dla zatrudnionych w nich pracowników oznacza wyjście z pracy po godzinie 18. Aż 70 proc. osób zatrudnionych w tych placówkach to kobiety, które ze względu na ograniczenia w komunikacji w tym dniu dotrą do swoich domów nawet ok. godz. 21-22" - zaznaczył szef "Solidarności" handlowców.
Zdaniem związkowców, powracający co roku problem skrócenia godzin handlu w Wigilię powinien zostać uregulowany prawnie. Mogłoby to nastąpić np. poprzez uzupełnienie wykazu 12 dni świątecznych, w których zakazano pracy w placówkach handlowych. Nowelizacja Kodeksu pracy w tej sprawie obowiązuje od października ub. roku.
Wiele firm również skróciło czas pracy w Wigilię, by podwładni mogli dojechać do rodzin i przygotować wieczerzę. Są jednak pracownicy, którzy z zazdrością myślą o krótszej pracy. Nie każdy szef zgodził się na wcześniejsze wyjście pracowników z firmy.
- U nas nie ma szans. Pracujemy osiem godzin. Próbowaliśmy wyjaśnic szefowi, że niektórzy mieszkają daleko lub muszą dojechać do innego miasta. Niestety szef, stwierdził, że to normalny dzień pracy, a przepisy są jakie są. On nie zamierza ponosić strat z tego tytuły. Jest nam przykro z pracy wyjdę o 18, w domu będę po 19. Ale inni są w gorszej sytuacji - twierdzi Janina Goszcz, księgowa w znanej firmie ubezpieczeniowej.