Polacy nie chcą obniżki składki płaconej do OFE
Pomysł ministrów pracy i finansów, aby przesunąć do ZUS znaczną część składki płaconej do tej pory do funduszy emerytalnych, nie podoba się naszym rodakom.
64 proc. Polaków uważa za zły albo zdecydowanie zły pomysł ministra finansów Jacka Rostowskiego i minister pracy Jolanty Fedak przesunięcia części pieniędzy odkładanych w funduszach emerytalnych do ZUS - wynika z badań przygotowanych na nasze zlecenie przez GfK Polonia. Tylko co piąty Polak popiera ten pomysł.
Na początku listopada ministrowie przedstawili pomysł obniżenia składki, jaka trafia do OFE, do 3, z 7,3 proc. płacy. Różnica trafiłaby do ZUS. Miało to być korzystne dla ponad 14 mln przyszłych emerytów. Natychmiast rozpętała się burza. I choć pomysł spotkał się z powszechną krytyką, pomysłodawcy nie chcą go zarzucić. Zdecydowaliśmy się więc spytać Polaków, co sądzą o tym, że mniej składki dostaną OFE, a więcej ZUS, a to może oznaczać finansowanie z tych pieniędzy bieżących wypłat świadczeń. I okazuje się, że większość jest przeciw. Podobnego zdania są ci, którzy deklarują, że są klientami funduszy, jak ci, którzy twierdzą, że do żadnego OFE nie należą (choć nie musi to być prawda). W pierwszym przypadku 74 proc. jest przeciw, a drugim - 57 proc.
Najliczniejszą grupą, która wypowiada się zdecydowanie przeciw są 30- 50-latkowie oraz osoby z wyższym wykształceniem. Są to pracownicy umysłowi, specjaliści, właściciele, dyrektorzy oraz urzędnicy. Pomysł popierają emeryci i renciści oraz gospodynie domowe. - Reforma emerytalna ma dobrą opinię. ZUS zaś nie ma dobrej renomy. Ludzie nie chcą, by ich pieniądze trafiały do instytucji, której nie lubią. Wolą mieć je w funduszach - mówi Maciej Bukowski z Instytutu Badań Strukturalnych.
Zdaniem Pawła Śpiewaka sondaż pokazuje jedynie, że ludzie nie chcą, by przy OFE coś kombinować, ale nie oznacza to wcale, że mają pojęcie, o co chodzi w systemie emerytalnym. Wtóruje mu prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. - Spora grupa Polaków nie bardzo rozumie, na czym operacja obniżenia składki miałaby polegać. Świadomość ekonomiczna jest niska - uważa.
Według Bohdana Wyżnikiewicza z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Polacy pokazali, że mają większe zaufanie do prywatnych firm niż do państwowego ZUS. - Intuicyjnie czują, że OFE mogą lepiej pomnażać ich pieniądze niż ZUS, który nie jest od tego. Ci, którzy będą pobierać część emerytury z OFE za 20 czy 30 lat, liczą na to, że w długim okresie system ten się sprawdzi - uważa.
- Polacy mieli już do czynienia z systemem państwowym. Nawet jeśli nie wiedzą, jakie skutki da im bycie w OFE, myślą, że mogą zyskać więcej. A jeśli państwo proponuje jakieś rozwiązania, to coś się za tym kryje. Następuje zmiana reguł gry, zanim nowy system wystartował - mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.
GfK zapytało też Polaków, który system emerytalny jest lepszy: państwowy czy prywatny. Ten pierwszy uosabia ZUS, drugi OFE. Głosy na tak rozkładają się dość równo: państwowy dostał 25 proc., a prywatny - 21 proc. Jedna czwarta z nas uważa, że oba są tyle samo warte, a 18 proc., że do obu nie mają zaufania. Nieco inaczej wyglądają opinie, gdy podzieli się badanych na tych, którzy deklarują członkostwo w OFE, i tych, którzy mówią, że w nich nie są. Pierwsi lepiej oceniają system prywatny (31 proc.), drudzy - państwowy (32 proc.).
Im młodsza osoba, tym lepiej ocenia prywatny system. Rolę odgrywa też wykształcenie. - Mniej wykształceni przychylniej patrzą na państwową część systemu. Podobnie jak rolnicy. - Państwo kojarzone jest z bezpieczeństwem. W badaniach rząd może być źle oceniony, ale premier już dobrze. Tak jest i tu, gdy przechodzimy na konkrety, myślenie się zmienia. Ocena państwa jako Sejmu, rządu czy instytucji państwowej, jaką jest ZUS, także - mówi Bukowski.
Paweł Śpiewak wskazuje, że ludzie chcą czuć się bezpiecznie. - Nie wiemy jednak, jakim kryterium kierowali się odpowiadając, co jest lepsze - mówi. Bohdan Wyżnikiewicz uważa zaś, że w odpowiedziach widać triumf propagandy rządu. Ministrowie mówią, że ZUS może być dla nich lepszy. I to mogło trafić do ludzi - uważa.
PARKIET