Polacy powinni mniej pracować, a więcej wypoczywać. OPZZ chce wydłużenia urlopów
Związkowcy idą za ciosem i po zwycięstwie w sprawie minimalnej stawki godzinowej chcą wykorzystać prospołeczny układ w parlamencie i domagają się wydłużenia urlopów do 32 dni
09.06.2016 | aktual.: 09.06.2016 14:01
. Jak przekonują, Polacy powinni więcej odpoczywać. - Staniemy się przez to bardziej wydajni, tak jak Niemcy, którzy pracują prawie 600 godzin rocznie mniej. Wnioskowanymi przez nas sześcioma dniami dodatkowego urlopu nawet nie zbliżymy się do zniwelowania tej przepaści, ale od czegoś trzeba zacząć - przekonuje Piotr Szumlewicz z OPZZ.
Pracodawcy nie mają zamiaru spokojnie przyglądać się działaniom związkowców. Widać wyraźnie, że na poważnie obawiają się, że na fali ostatnich regulacji dalekich od liberalnego podejścia do gospodarki i ten pomysł, podobnie jak stawka minimalna za godzinę, może zostać zrealizowany.
- Polska w zakresie przepisów urlopowych nie odbiega od standardów europejskich. Jeśli dodamy do tego liczbę dni ustawowo wolnych od pracy, która w Polsce wynosi 13, to łączna liczba dni wolnych jest większa niż w propozycji OPZZ - przekonuje doradca zarządu Konfederacji Pracodawców Lewiatan profesor Jacek Męcina.
Ekspert dodaje również, że warto też pamiętać, że niektóre grupy zawodowe, jak nauczyciele, pracownicy socjalni, mają prawo do ustawowo wyższego wymiaru urlopu, są też możliwości przyznania dodatkowych dni w zakładowych źródłach prawa. - Jeśli tak spojrzymy na liczbę dni wolnych od pracy, to Polska jest krajem oferującym więcej wypoczynku niż przeciętna w UE - dodaje profesor.
- Pan Męcina wie, co mówi, bo sam ma 36 dni urlopu jako wykładowca. Jednak takich grup, o których mówi i do której należy, jest niezwykle mało. Kraje zachodnie mają więcej regulacji odnośnie dni wolnych w niektórych branżach. Samych układów zbiorowych jest nieporównywalnie więcej. Dlatego choć mają nawet krótsze urlopy od naszych 26 dni, to pracują mniej - odpowiada Szumlewicz.
Stąd OPZZ stoi na stanowisku, że pracujemy za dużo i to za zbyt niskie wynagrodzenie. W ocenie związkowców wynika to niezbicie z niezależnego raportu OECD. Według dokumentu, Polacy rzeczywiście są jednymi z bardziej przepracowanych. Statystycznie pracujemy 1923 godzin rocznie
O dziwo wcale nie trzeba daleko szukać, by znaleźć mniej zapracowanych. Wystarczy zajrzeć za południową granicę, gdzie zobaczymy bardziej wypoczętego Czecha, pracującego prawie 200 godzin krócej, bo 1776. Jeszcze gorzej wypadamy w zestawieniu z naszymi sąsiadami zza zachodniej granicy. Będący wzorem pracowitości Niemiec pracuje rocznie tylko 1371 godzin.
- To świetny przykład pokazujący, jakie mamy w naszym kraju ciężkie warunki pracy. Jeżeli Niemcy mogą pracować prawie 600 godzin mniej, to co to o nas mówi? Jesteśmy przepracowani. Wnioskowanymi przez nas sześcioma dniami dodatkowego urlopu nawet nie zbliżymy się do zniwelowania tej przepaści, ale od czegoś trzeba zacząć - przekonuje Piotr Szumlewicz z OPZZ.
Z cytowanego przez związkowców raportu OECD wynika, że nie tylko nasi sąsiedzi mają więcej czasu dla siebie. Mniej pracują nawet Japończycy - 1729, Amerykanie - 1789, Francuzi - 1473, Austriacy - 1629. Paradoksem jest to, że krzywdzący stereotyp dotyczący naszego społeczeństwa w twardych danych nie znajduje żadnego potwierdzenia. Pewną ciekawostką wynikającą z raportu OECD jest też fakt, że posądzani o lenistwo Grecy są jedynymi Europejczykami, którzy według tych danych pracują więcej niż Polacy.
- Wydajność też już nie jest taka zła i systematycznie ten wskaźnik się poprawia. Paradoksalnie moglibyśmy przyśpieszyć ten proces właśnie przez zmniejszenie liczy godzin, które spędzamy w pracy. To nie jest nasz opinia, a wyniki badań i analiz. Pracownicy są dużo wydajniejsi, kiedy mają więcej czasu, by odpocząć. Kiedy są mniej zestresowani i więcej czasu poświęcają swojej rodzinie - mówi przedstawiciel OPZZ. Szumlewicz wskazuje na wyniki ankiety, którą przeprowadził serwis pracuj.pl. Wynika z niej, że aż 70 procent naszych rodaków nie jest zadowolonych z wysokości otrzymywanego wynagrodzenia .
- Wiemy, że w szybkim czasie nie można tego zmienić. Ale skoro już nie może być tak, że pracujemy mniej za więcej, to chociaż płaćmy tyle samo za mniej pracy - wyjaśnia Szumlewicz. Z rozmów OPZZ z pracodawcami wynika, że oni również mają świadomość tego problemu i ten zdecydowany sprzeciw ze strony Lewiatana w ocenie związkowca bardziej dotyczy formy, w jakiej miałoby się odbyć skrócenie czasu pracy.
- Może łatwiejsze do zaakceptowania dla pracodawców byłoby skrócenie tygodnia pracy do 38 godzin. Kilka dni wolnych nie zmieni tak bardzo oblicza naszej gospodarki. Na co dowodem są kraje, gdzie pracuje się dużo mniej - przekonuje Szumlewicz z OPZZ.
Związek planuje, że nawet nie projekt, a tylko pomysł przedstawi na najbliższym spotkaniu Rady Dialogu Społecznego. Skoro nie ma projektu, to oczywiście jest jeszcze za wcześnie na mówienie o ewentualnych kosztach takiego rozwiązania. Mimo tego związkowcy są dobrej myśli. - Kiedyś podobnie śmiano się z nas, jak systematycznie wracaliśmy z pomysłem godzinowej płacy minimalnej. Myślę, że z dłuższymi urlopami będzie podobnie i najpierw będzie trochę śmiechu, niedowierzania, protestów, ale to jednak ostatecznie stanie się prawem - konkluduje przedstawiciel OPZZ.
- Porozumieliśmy się w sprawie stawki 12 zł za godzinę, choć pozostały pewne zastrzeżenia. Jednak nie można jednocześnie inwestować w jakość zatrudnienia i mnożyć inne koszty dla pracodawców, takie jak propozycja ustawowego wydłużenia urlopów wypoczynkowych - odpowiada profesor Jacek Męcina z Lewiatana.
*Zobacz także: OPZZ chce podniesienia składek emerytalnych dla najbogatszych *href="http://static1.money.pl/admin/cms/article_editor.php#">