Polska nie może zmarnować skutków reformy emerytalnej
Polska została korzystnie oceniona przez
Komisję Europejską jako kraj przewidujący możliwe skutki braku
reformy emerytalnej. Wprowadzenia reformy nie należy marnować -
uważa prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE) Ewa
Lewicka.
08.11.2006 | aktual.: 08.11.2006 16:26
W IGTE przedstawiono w środę raport KE nt. długoterminowej stabilności finansów publicznych krajów członkowskich UE.
W raporcie analizowane są długoterminowe skutki zmian demograficzno-społecznych. Zwraca się uwagę, że już w tej chwili wiele państw ma bardzo niekorzystny stosunek długu publicznego do PKB oraz wysoki poziom deficytu budżetowego, związane m.in. z finansowaniem systemów emerytalnych z budżetu.
Jeśli kraje UE będą wprowadzać Pakt Stabilności i Rozwoju i osiągną jego cele do 2010 r., to ich średnie zadłużenie wzrośnie z 63 proc. PKB w 2005 do ok. 80 proc. PKB w 2050. Natomiast bez wdrażania tych zmian oszczędnościowych, ograniczających m.in. poziom zadłużenia, w 2050 r. zadłużenie krajów UE może osiągnąć średnio 200 proc. PKB.
Kraje UE podzielono w raporcie na trzy grupy ryzyka. Najmniejsze ryzyko występuje obecnie m.in. w Polsce, m.in. dzięki reformie emerytalnej, częściowo zapobiegającej skutkom starzenia się społeczeństwa. Do krajów z grupy największego ryzyka należą Węgry, Czechy, Cypr i Portugalia.
W raporcie zaproponowano strategię, która zmniejszy budżetowe obciążenia, wynikające ze starzenia się społeczeństw. Jest to uzdrowienie budżetu w połączeniu ze zmniejszeniem długu publicznego, zwiększenie stopy zatrudnienia (szczególnie kobiet i osób starszych) oraz przeprowadzenie reformy emerytalnej. Autorzy raportu zwrócili też uwagę na konieczność wydłużenia życia zawodowego.
_ Ta informacja wskazuje, że zrobiliśmy już coś cennego, co wpływa na konkurencyjność Polski, dzięki czemu możemy m.in. taniej produkować, bo gospodarka nie jest obciążona takim balastem. Jednak, jeśli zaczniemy demontować te zasady, obraz się zmieni _ - podkreśliła Lewicka.
Obawy IGTE wynikają z ubiegłorocznej zmiany w prawie, dotyczącej przywilejów emerytalnych dla górników i związane są z ryzykiem uchwalania podobnych rozwiązań dla kolejnych grup zawodowych. Naruszyłoby to jednolitość systemu emerytalnego, w którym przyszłe emerytury zależą od wielkości płaconej składki i nie obciążają budżetu.
_ Węgry popsuły system emerytalny wyższymi wypłatami z powodów politycznych _ - podkreśliła Lewicka.
Lewicka przestrzegła też przed koncepcjami przyjmowania takich rozwiązań w prawie, na mocy których ZUS zarówno wypłacałby przyszłe emerytury z drugiego filara (OFE)
, jak i zarządzałby tymi pieniędzmi. Nie ma jeszcze ustawy, która określałaby zasady wypłat z OFE, mające się rozpocząć w 2009 r. Według założeń reformy, kapitałem zgromadzonym w OFE miały zarządzać zakłady emerytalne. Były też propozycje, by były to firmy ubezpieczeniowe, a ostatnio mówi się, że mógłby to być ZUS.
Lewicka podkreśliła, że oznaczałoby to przekazanie bardzo dużych środków do jednej instytucji. Mogłaby ona mieć problemy z zarządzaniem taką gotówką. _ To byłby słoń w składzie porcelany _ - dodała prezes IGTE.
Dodała, że jeśli emeryturami z OFE zarządzałoby wiele instytucji, ewentualny błąd dotyczyłby jednej lub kilku i byłby relatywnie niewielki. Natomiast błędy popełnione przez jedną dużą instytucję przyniosłyby szkody dla budżetu.