Polski konstruktor samolotów zdobywa amerykański rynek
Tomasz Antoniewski już jako przedszkolak wiedział, że będzie konstruktorem samolotów. Kiedy mówił o tym swoim bliskim, słuchali wyznań małego Tomka z przymrużeniem oka.
25.02.2008 07:51
W rodzinie Antoniewskich od pokoleń byli sami humaniści. Ojciec prowadził kancelarię adwokacką, a mama była rzeźbiarką. Tomasz tymczasem składał projekty dla modelarzy i marzył, że kiedyś zbudowanym przez siebie samolotem wzbije się w powietrze. Dopiął swego. Dzisiaj jest konstruktorem lekkich szkoleniowo-turystycznych jednosilnikowych i jednoosobowych samolotów AT (już czterech generacji, od AT-1 do AT-4) - sygnowanych własnymi inicjałami. Jego firma Aero, która zatrudnia 40 osób, właśnie szykuje dostawę 70 samolotów AT-4 do Stanów Zjednoczonych. Każdy z nich wart jest - w zależności od wyposażenia - do 80 do 100 tys. dol. To niewiele w porównaniu z ceną samolotów popularnych wśród biznesmenów, zasiadających zwykle za sterami maszyn typu Gulf Stream (kosztują od 0,5 mln dol. wzwyż).
Zamówienie na rynek amerykański jest zarazem największym w historii firmy. Jego wykonanie stało się możliwe, bo pod koniec 2006 roku do firmy wszedł fundusz inwestycyjny Capital Partners i za 34 proc. udziałów wyłożył 5 mln zł. - Wejście inwestora otworzyło drogę do starania się o fundusze unijne sięgające prawie 4 mln zł (fundusze na sfinansowanie rozpoczętej inwestycji). Dzięki tym pieniądzom Antoniewski nakładem 2 mln zł stawia m.in. własną halę produkcyjną w Mielcu. Już wkrótce przeprowadzi się do niej z dzierżawionego dotychczas w Krośnie hangaru, gdzie buduje swoje samoloty. Do czasu pojawienia się funduszu firma finansowana była ze środków własnych. To, na co ją było stać prawie przez 10 lat działalności, to sprzedaż 2-3 samolotów rocznie.
Antoniewski wspomina dzisiaj z uśmiechem, jak w połowie lat 90., kiedy założył własną firmę, szukał w bankach pieniędzy na swoje samoloty. Nigdy ich nie otrzymał. Nadal chciał budować samoloty, ale w Polsce, która wczasach PRL-u była poważnym graczem na rynku niewielkich samolotów, padały kolejne zakłady lotnicze i banki miały nawet wyraźny zakaz kredytowania firm z branży lotniczej. To były ciężkie lata dla konstruktorów samolotów w Polsce: z jednej strony strajki i padające PZL, a z drugiej wyraźny opór banków.
Jednak na przekór wszystkim Antoniewski nie zaprzestaje marzyć o budowaniu samolotów na skalę przemysłową. Na razie zarabia na życie oblatując lasy w ramach akcji przeciwpożarowych.
Zasiada wówczas za sterami pierwszego wybudowanego przez siebie samolotu - AT-1. Ta maszyna to jego praca dyplomowa. Budował ją przez całe studia na Politechnice Warszawskiej, na Wydziale Mechaniki Energetyki i Lotnictwa. Samego dyplomu w 1994 roku bronił, siedząc w samolocie. Od tamtej pory sprzedał już ponad 40 samolotów. Latają na pułapie do 4 km i osiągają prędkość 220 km/godz. Ze skrzydlatych maszyn Antoniewskiego korzystają przede wszystkim aerokluby w Europie i Stanach Zjednoczonych. W USA tak pokochali jego maszyny, że kiedy w ubiegłym roku pojawił się w Oshkosh na prestiżowych targach lotniczych, zamówienia rozmnożyły się jak grzyby po deszczu. Aero ma dostarczyć w ciągu najbliższych dwóch lat 70 samolotów za ocean.
Wejście na rynek USA stało się możliwe dzięki zmianie przepisów na tym rynku.
W 2005 roku Amerykanie wprowadzili nową kategorię samolotów - LSA (Light Sport Aircraft, czyli lekkie sportowe samoloty). Mogą nimi latać piloci posiadający specjalną licencję (sport pilot license), której uzyskanie jest znacznie łatwiejsze niż zdobycie licencji pilota prywatnego. LSA to klasa dwuosobowych samolotów tłokowych, jednosilnikowych, o masie startowej do 600 kg. Nie dopuszcza się ich do lotów zarobkowych. Znowelizowanie amerykańskich przepisów otworzyło zarówno zupełnie nowe możliwości, jak i bardzo duży rynek dla producentów samolotów. Do wejścia w tę niszę przygotowywali się nie tylko giganci zza oceanu, tacy jak np. Cessna Aircraft, ale również wiele firm europejskich specjalizujących się do tej pory w produkcji samolotów ultralekkich. Antoniewskiemu udało się zdobyć pierwszych 70 zamówień mimo konkurencji takich gigantów. Pozwoli to zwiększyć skokowo przychody (2,7 mln zł w ubiegłym roku) i odrobić straty. Antoniewski liczy na szybki wzrost sprzedaży, bo szacowana wielkość tego rynku to
kilkanaście tysięcy sztuk sprzedanych w ciągu najbliższych pięciu lat.
Polska firma mogła zaproponować m.in. szybsze terminy dostaw niż giganci z innych segmentów rynku, zatkani zamówieniami na samoloty. Ale nie tylko.
_ Osiągi samolotu, jego wygląd i właściwości pilotażowe zostały docenione przez bardzo wymagających odbiorców amerykańskich _- podkreśla z dumą Tomasz Antoniewski.
W Polsce sprzedaje rzadko, bo cena, choć niższa niż zagranicznych rywali, jest i tak zaporowa dla naszych aeroklubów, które zwykle kupują używane maszyny.
A Antoniewski jeszcze w tym roku planuje debiut Aero na warszawskiej giełdzie i pozyskanie dodatkowych pieniędzy na ekspansję za oceanem.
80 tys. zł kosztuje najtańsza wersja samolotu AT-4 produkowanego przez Aero
0,5 mln dol. kosztuje popularny wśród biznesmenów samolot Gulf Stream
Monika Gocłowska
POLSKA Gazeta Opolska