Polskie firmy liczą straty z powodu rosyjskiego embarga na owoce i warzywa
Polskie firmy, które eksportowały warzywa i owoce na rosyjski rynek, szacują straty z powodu embarga, jakie zostało nałożone na UE przez Rosjan. Przedstawiciele rodzimych przedsiębiorstw w rozmowie z PAP podkreślają, że będą to duże kwoty.
08.08.2014 17:00
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił w czwartek, że jego kraj wprowadza zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału z UE, Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady i Norwegii. W ten sposób Rosja odpowiedziała na sankcje zastosowane wobec niej przez Zachód w związku z rolą Moskwy w konflikcie na Ukrainie. Rosyjski zakaz wszedł w życie w czwartek i ma obowiązywać przez rok.
Z szacunków Komisji Europejskiej wynika, że eksport owoców z Polski do Rosji w ub. roku miał wartość 340 mln euro. Polskie sadownictwo jest najbardziej poszkodowanym sektorem rolno-spożywczym ze wszystkich krajów UE w efekcie ogłoszonych w czwartek rosyjskich sankcji. Drugim po owocach polskim sektorem najbardziej dotkniętym sankcjami są - z racji rozmiarów dotychczasowego eksportu - warzywa. Według danych KE w ubiegłym roku eksport warzyw z Polski do Rosji wyniósł 174,7 mln euro (w tym pomidory 42,5 mln oraz różne rodzaje warzyw kapustnych - 23,5 mln).
"Rocznie do Rosji eksportowaliśmy kilkanaście tysięcy ton głównie jabłek i różnych warzyw, takich jak kapusta, pomidory, na kwotę ok. 20-30 mln zł. Na razie obserwujemy to, co się dzieje. W zależności od tego, jak się sytuacja będzie rozwijać, będziemy podejmować działania" - powiedział w piątek PAP prezes firmy eksportowej Silvi-Cola Artur Stasiak. Zaznaczył, że jest jednak za wcześnie, by informować o szczegółach. "Embargo zostało nałożone kilka dni temu - te wszystkie informacje są bardzo świeże. Czekamy na rozwój sytuacji" - powiedział.
Adam Trzetrzewski z Green Factory - firmy, która zajmuje się produkcją oraz całoroczną sprzedażą świeżych warzyw powiedział PAP, że przedsiębiorstwo planowało rozszerzyć eksport do Rosji.
"Na kierunek rosyjski tygodniowo wysyłaliśmy do kilkunastu samochodów z różnego rodzaju towarami. Głównie była to sałata lodowa, seler naciowy, brokuł. Dawało to nam około 100 tys. euro tygodniowo. Planowaliśmy rozszerzyć działalność o owoce, głównie jabłka i śliwki. Niestety, w takiej sytuacji pewnie nic z tego nie wyjdzie" - powiedział Trzetrzewski.
Powiedział, że firma szuka nowego rynku, ale oczywiście są pewne ograniczania. "Za daleko nie możemy naszego towaru wysyłać. Jabłko jeszcze można przechowywać w dobrej atmosferze dłużej, ale w wypadku brokułów, sałaty lodowej czy selera naciowego nie jest to już możliwe. Wszystkie kierunki, gdzie transport trwa więcej niż 4-5 dni, są wykluczone ze względu na jakość produktu" - powiedział Trzetrzewski.
Z danych Eurostatu, na które powołuje się KE wynika, że unijny eksport rolno-spożywczy do Rosji wyniósł w ub. roku 11,372 mld euro, z czego najwięcej przypadło na Niemcy (1,917 mld), Holandię (1,41 mld), Litwę (1,253 mld) i Polskę (1,075 mld).
Sankcje obejmują towary, których eksport w 2013 r. wyniósł 5,252 mld euro, czyli mniej niż połowę całego eksportu rolno-spożywczego UE do Rosji. Według KE w przypadku Polski to blisko 80 proc. eksportu rolno-spożywczego do Rosji, bo aż 841 mln euro (tyle był wart w 2013 r. polski eksport towarów, które w czwartek zostały objęte sankcjami).