Pomimo wyśmienitego startu, cały tydzień na niewielkim plusie
Początek piątkowej sesji na giełdach europejskich był bardzo optymistyczny. Inwestorom spodobał się fakt braku korekty dzień wcześniej na Wall Street – pomimo bliskości silnych stref oporu i słabych danych makro.
20.09.2010 09:03
Początek piątkowej sesji na giełdach europejskich był bardzo optymistyczny. Inwestorom spodobał się fakt braku korekty dzień wcześniej na Wall Street – pomimo bliskości silnych stref oporu i słabych danych makro.
Sprzyjające dla popytu były również wzrosty na parkietach Tokio, gdzie trwa konsumowanie osłabienia jena po rządowej interwencji. Efekt był taki, że najważniejsze indeksy na Starym Kontynencie notowały rano w piątek zwyżki jednoprocentowe i większe. Podobnie było na GPW, indeks WIG20 otwierał się 2561 pkt (+0,7%) i te poziomy, przy niewielkich wahaniach, utrzymywały się przez następne godziny. Kupującym sprzyjało wszystko – wysoki kurs eurodolara, coraz droższe surowce (ropa, miedź), oraz wysokie kursy kontraktów na indeksy amerykańskie, które sugerowały wybicie S&P500 ponad górki z przełomu lipca i sierpnia. Po południu nastroje na rynkach zachodniej Europy zaczęły się wyraźnie pogarszać wraz za słabnącym eurodolarem na fali komentarzy o problemach sektora bankowego Irlandii (m.in. AIB jeszcze właściciel BZWBK). GPW nie reagowała – przyczyny można upatrywać w transakcjach powiązanych z rynkiem terminowym – od 15:10 rozpoczynał się czas, kiedy transakcje na blue chipach brane były pod uwagę do rozliczenia
wrześniowej serii kontraktów. W międzyczasie o 14:30 opublikowano sierpniową inflację w USA, która w ujęciu core (bez cen żywności i energii) pozostała na dotychczasowym poziomie (prognoza +0,1%), a w całości rosła o 0,3% (vs +0,2%). Dane uznano za neutralne i czekano na kolejne. Po 15:10 WIG20 zaczął dynamicznie spadać, równając do reszty świata. O15:55 przekazano bardzo ważny wstępny odczyt wrześniowego wskaźnika zadowolenia konsumentów, liczony przez Uniwersytet Michigan – był wyraźnie gorszy od prognoz, tzn. 66,6 vs 70,2 pkt. WIG20 w tym czasie tracił już ok. 0,4%, ale niżej już nie spadł zamykając się 2539 pkt, tj. -0,3%. Obrót był potężny, przekroczył 3 mld PLN.
Piątkowa sesja nie była zbyt udana dla posiadaczy akcji, indeks szerokiego rynku obniżył swe notowania zaledwie o 0,23%, ale na wykresie dziennym powstała czarna świeca, swoim korpusem w znacznym stopniu przykrywając poprzednią. Popyt próbował zaatakować opór na 44 303 pkt, ale ostatecznie sesja zakończyła się wyprzedażą, stawiając popyt w niekomfortowej sytuacji. Dodatkowo oscylatory wykonały ruch powrotny na południe, potwierdzając niepewność inwestorów wzbudzaną pod szczytem. W najbliższym czasie, czynnikiem stymulującym podaż będzie nadal niepokonana bariera w postaci 44 303 pkt. Zwlekanie z atakiem na wspomniany poziom może doprowadzić do wzmożenia aktywności sprzedających, co z kolei zwiastowałoby test przełamanej we wrześniu linii wsparcia. Pokonanie tego obszaru mogłoby pociągnąć rynek nawet w okolice 42 500 pkt. Wszystkie opisane czynniki w zestawieniu z biernością kupujących przemawiają na korzyść niedźwiedzi. Nie przekreśla to jednak zupełnie szans popytu na odrobienie strat i mocny atak na tak
bliskie poziomy oporu.