Pomoc z Funduszu Solidarności zależna od wysokości strat
Uzyskanie przez Polskę pomocy z Funduszu Solidarności w związku z powodzią zależy od wysokości strat. Jeśli wyniosą one poniżej 2,1 mld euro, Polska nie będzie kwalifikowała się do pomocy na poziomie narodowym, lecz regionalnym - powiedziała PAP Danuta Huebner.
24.05.2010 | aktual.: 24.05.2010 16:05
- Jeśli okazałoby się, że na poziomie narodowym Polska nie spełnia tego kryterium minimalnego, czyli strat na poziomie 2 mld 100 mln euro, to wtedy można przyjąć tryb pomocy na podstawie strat regionalnych tak, że w każdej sytuacji Polska te środki dostanie - podkreśliła w poniedziałek w rozmowie z PAP europosłanka PO, była unijna komisarz ds. polityki regionalnej.
Huebner zaznaczyła, że "z wystąpieniem do KE o pomoc z Funduszu Solidarności trzeba poczekać aż będzie można ocenić wszystkie straty związane z wielką wodą". - Byłoby nierozsądne w trakcie powodzi próbować szacować straty, bo myślę, że one mogą być dużo wyższe, jeżeli zrobimy to na końcu - tłumaczyła.
Zgodnie z założeniami funduszu, klęska jest uważana za poważną, jeżeli powoduje w co najmniej jednym z uprawnionych do pomocy państw bezpośrednie szkody, oszacowane na 3 mld euro (w cenach z 2002 roku) lub na ponad 0,6 proc. dochodu narodowego brutto danego państwa.
W ocenie Huebner, "najważniejsze Polska już zrobiła - mianowicie zasygnalizowała KE, że będzie występować o Fundusz Solidarności". - Teraz będzie chodziło o to, żeby przygotować ten wniosek, we współpracy z KE, żeby on był od razu, przy pierwszym podejściu dobry, tzn. żeby nie trzeba było robić ponownych szacunków strat. Mamy na to 10 tygodni - wyjaśniła.
Polska ma nie więcej niż 10 tygodni od wystąpienia pierwszej szkody na złożenie wniosku o pomoc z funduszu. Powinny się w nim znaleźć informacje określające m.in. całkowite szkody, ich wpływ na ludność oraz gospodarkę, a także szacowany koszt działań, na które zostałyby przeznaczone środki z funduszu.
Huebner zwróciła uwagę na kwestię wypełniania wniosku. Nawiązała do okresu, kiedy była komisarzem i do "wniosków, które przychodziły zbyt pochopnie przygotowane i pozostawiały dużo wątpliwości co do szacunków strat". - To bardzo wydłuża cały proces, bo KE musi wysłać swoich ekspertów i to wszystko trwa. A więc najważniejsze to teraz blisko współpracować i przygotować wniosek, który po zatwierdzeniu przez Komisję Europejską musi przejść swoją procedurę budżetową tj. w Parlamencie Europejskim i Radzie Europejskiej - zauważyła europosłanka.
- Jestem przekonana, że wszyscy koledzy w PE, którzy już wiedzą o powodzi w Polsce, będą współpracować tak, żeby jak najszybciej te procedury zostały zakończone - zapewniła. - Prawie tydzień temu rozmawiałam z komisarzem (ds. polityki regionalnej) Johannesem Hahnem, który wie o wszystkim i wtedy gwarantował współpracę z Polską. Myślę więc, że wszystko będzie dobrze, jeżeli można tak mówić w tej tragicznej sytuacji, w odniesieniu do tego wsparcia, które przyjdzie z Komisji Europejskiej poprzez Fundusz Solidarności - dodała Huebner.
Jak zaznaczyła, "trzeba pamiętać, że fundusz ten, jak większość funduszy europejskich jest oparty na zasadzie zwrotu za poniesione koszty". - Czyli wszystko to, co jest w tej chwili finansowane przez władze lokalne, władze regionalne, z budżetu państwa polskiego w obszarach takich jak zniszczenie infrastruktury drogowej, telekomunikacyjnej, sieci elektrycznej, energetycznej, co uniemożliwia normalne funkcjonowanie; wszystko, co uniemożliwia świadczenia, normalne życie takie jak zniszczenie szkół, ośrodków zdrowia, szpitali, to wszystko może być sfinansowane z Funduszu Solidarności. Również, jeśli trzeba w tej chwili zbudować tymczasowe domy - to tego typu koszty także mogą być potem sfinansowane z Funduszu Solidarności - tłumaczyła Huebner.
Przypomniała następnie, że Polska ma przyznane "ogromne, największe w Europie, fundusze strukturalne i Fundusz Spójności na okres do 2013 roku i w ramach polityki regionalnej można w tej chwili także renegocjować z KE te programy, które były zatwierdzone w 2007 roku". "Jeżeli by się okazało, że w jakimś regionie trzeba przesunąć środki europejskie na inwestycje po powodzi, które są ważniejsze, inne niż to było przewidziane, to można takie negocjacje z Komisją podjąć" - dodała.
Tak samo możliwe są ewentualne przesunięcia w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko, którym zarządza Ministerstwo Rozwoju Regionalnego - powiedziała. - Ale tam (w Programie Infrastruktura i Środowisko) już są środki na inwestycje związane z infrastrukturą prewencyjną - zapobiegającą powodziom. To są projekty, które są ciągle na etapie przygotowywania wniosków - je też można przyspieszyć - dodała.
Jak podsumowała Huebner, "pieniędzy europejskich, które mogą ułatwić nam życie po powodzi jest sporo i trzeba będzie je wszystkie w pełni wykorzystać".
Bezpośrednią przyczyną powołania do życia funduszu były powodzie, które latem 2002 roku nawiedziły Europę Środkową. W ciągu ośmiu lat jego istnienia zgromadzone w nim środki były wykorzystywane w 33 przypadkach różnego rodzaju klęsk żywiołowych, takich jak powodzie, pożary lasów, trzęsienia ziemi, burze i susze. Łączna kwota wsparcia, które jak dotąd otrzymało 20 krajów w Europie, przekroczyła 2,1 mld euro.
Państwa członkowskie mogą korzystać z pieniędzy z funduszu, by dofinansować wydatki publiczne związane z odbudową zniszczonej infrastruktury i wznowieniem działania zakładów energetycznych, wodociągów i kanalizacji, telekomunikacji, transportu, służby zdrowia i szkolnictwa, zapewnieniem czasowego zakwaterowania i finansowania służb ratowniczych, stworzeniem infrastruktury prewencyjnej i środków ochrony dziedzictwa kulturowego oraz oczyszczaniem obszarów dotkniętych katastrofą.
Fundusz nie rekompensuje strat prywatnych.
Karolina Cygonek