Potęgi powstają w garażu
Kluczem do sukcesu zawsze jest pomysł i innowacja
10.09.2013 | aktual.: 04.11.2013 14:38
Kluczem do sukcesu zawsze jest pomysł i innowacja. Jednak czy prowadząc własny biznes liczy się też lokal? Wiele osób stwierdzi, że tak. Jednak przykłady wielkich firm, które wyrosły w garażu są dowodem na to, że sukces osiągnąć można wszędzie.
Larry Page i Siergiej Brin poznali się na Uniwersytecie Stanforda, gdzie stworzyli koncepcję wyszukiwarki internetowej. Studencki projekt, w ramach którego testowano nowe algorytmy, szybko rozrósł się i zaczął przeciążać sieć Stanforda. Page i Brin wynajęli więc garaż domu Susan Wójcicki. Kobieta wynajęła go studentom za 1700 dolarów miesięcznie. W 1998 roku zarejestrowali tam własną firmę o nazwie Google. Adres: 232 Santa Margarita w Menlo Park. Firma rozrastała się. W 1999 roku Brin, Page z grupą współpracowników przenieśli się się do Palo Alto, aż w końcu musieli wynająć biura w Mountain View. Pracują tam do dziś. Po latach, gdy stali się milionerami, już jako internetowy gigant Google postanowili kupić dom, w którym mieścił się garaż. Miejsce to szybko stało się atrakcją turystyczną. Dziś firma generuje zyski na poziomie 3 miliardów dolarów rocznie. W rankingu magazynu Fortune zajmuje czwarte miejsce w rankingu najlepszych pracodawców.
Google to nie jedyna słynna firma, która debiutowała w garażu. Równie słynną jest Apple. W 1976 roku, wówczas 21-letni Steve Jobs, 25-letni Stephen Wozniak, który notabene był elektronicznym hakerem, oraz 41-letni Ronald Gerald Wayne, pod adresem 11161 Crist Drive w Los Alto w Dolinie Krzemowej założyli firmę Apple. Początkowo pracowali w sypialni Jobsa, jednak bardzo szybko interes przeniesiono do garażu rodziców Jobsa. Jeszcze w tym samym roku powstał pierwszy osobisty komputer Apple I. Jeden z pierwszych komputerów Apple'a, wyprodukowany w 1976 roku sprzedano w tym roku na aukcji w Kolonii za ponad pół miliona euro. Na świecie jest sześć działających komputerów Apple'a pierwszej generacji. W przydomowym garażu w 1976 roku Steve Wozniak i Steve Jobs własnoręcznie zbudowali 50 takich maszyn. Po latach Apple stała się nie tylko najcenniejszą marką, ale i najcenniejszą firmą świata.
- Zainteresowania mieliśmy wspólne. Obydwaj mieliśmy też we krwi odpowiednią dawkę indywidualizmu, byliśmy dość inteligentni, żeby zadbać o swoje sprawy i nie podążaliśmy za ogólnymi trendami - mówił w jednym z wywiadów Steve Wozniak.
- W Kalifornii czuć było powiew eksperymentowania i otwartości na nowe możliwości - mówił w 1985 roku w magazynie „Playboy” Steve Jobs.
*Polecamy: * Własna firma, czyli kłody pod nogi
Jakby tego było mało Steve Jobs w czasach liceum pracował w firmie Hewlett-Packard. Garaż, w którym w 1939 roku Bill Hewlett i Dave Packard założyli przedsiębiorstwo będące dziś największym na świecie producentem komputerów PC, stał się już symbolem Doliny Krzemowej i całej Ameryki. Pierwszym produktem firmy stworzonym w garażu w Palo Alto, był oscylator dźwiękowy - urządzenie elektroniczne służące do testowania aparatury dźwiękowej, natomiast jednym z pierwszych klientów HP była wytwórnia filmowa Walta Disneya, która zakupiła osiem oscylatorów do produkcji ścieżki dźwiękowej jednego z filmów.
W 2000 roku garaż został odkupiony przez HP za kwotę 1,7 miliona dolarów, w 2004 roku przeszedł gruntowny remont, a w 2007 roku otrzymał oficjalnie status amerykańskiego miejsca pamięci.
- Garaż HP stał się symbolem sukcesu, w jaki można przekształcić ciężką pracą i determinacją skromne początki - tłumaczył Gary Elliot, brand manager w HP.
Również Bill Gates zaczynał w garażu. Jako nastolatek pisał proste programy na prymitywne wtedy komputery. W garażu pracował po kilkanaście godzin na dobę. Tam powstało Microsoft. Z garażu Gates wyruszył na podbój świata. Dziś jest najbogatszym człowiekiem na świecie, a Microsoft stał się najpotężniejszą firmą zajmującą się biznesem IT. Dziś prywatny garaż Gatesa nikomu nie służy za biuro. Mieści za to 10 samochodów.
Amerykański garaż to nie byle co, jak widać obrósł już wieloma mitami. Okazuje się jednak, że również polskie garaże mają w sobie wielki potencjał. Wojciech Henszel, sommelier z wieloletnim doświadczeniem w miejscowości Dobiesz pod Warszawą z powodzeniem prowadzi Winny Garaż.
Skąd pomysł na biznes w miejscu, w którym parkuje się samochody?
- Trudno powiedzieć czy to było oryginalne. Biznes zrodził się spontanicznie. Po wybudowaniu domu garaż miał być tylko magazynem. Jako sommelier potrzebowałem takiego miejsca, choć dużo wina (jeszcze) nie importujemy. Z czsem kupiłem duży regał z demobilu i tak powstał… sklep. Zaraz potem zaczęła się zmieniać cała infrastruktura wokół garażu - zrobiliśmy podjazd, parking dla klientów, pojawiły się beczki, kwiaty, plac zabaw dla dzieci itp. Do tego doszły reklamy, które na początku robiliśmy sami z desek pozostałych po budowie domu. Stworzyliśmy więc miejsce, w którym można usiąść i napić się wina - opowiada o początkach działalności Wojciech Henszel.
*- Jak dużo trzeba determinacji, żeby się powidło? Czy miejsce ma znaczenie? * *Polecamy: * Własna firma, czyli kłody pod nogi
- Jest potrzebne całe morze determinacji. Sam pomysł na biznes to dopiero początek. Założyliśmy sklep, więc pojawił się sanepid i w związku z tym różne obostrzenia. Ciągle musimy coś zmieniać i inwestować. Sprawy "organizacyjne" pochłaniają mnóstwo czasu, który mógłbym wykorzystać na szukanie nowych klientów. Wracając do miejsca… Myślę że w dużym mieście jest łatwiej, a u nas na wsi wszystko wymaga czasu i cierpliwości. Zauważyłem jednak, że dobry produkt w dobrej cenie, obsługa przez właściciela, a co się z tym wiąże również zaufanie klientów, to podstawa.
Obserwując biznes, jaki od roku prowadzi Wojciech Henszel stwierdzić można, że w jego przypadku garaż był strzałem w dziesiątkę. Klientów nie brakuje, a firma bez przerwy się rozwija.
ml,MA,WP.PL