Praca bez studiów? Tak ma być już za kilka lat
Do 2020 r. liczba osób zatrudnionych zwiększy się o 185 tys. – podano w najnowszym raporcie Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Do 2020 r. liczba osób zatrudnionych zwiększy się o 185 tys. – podano w najnowszym raporcie Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Potwierdzają to również badania Randstad i TNS, z których wynika, że liczba firm, które będą zwiększać poziom zatrudnienia jest o 30 proc. wyższa niż przed rokiem. Co ciekawe, na większość stanowisk nie będzie wymagany dyplom ukończenia szkoły wyższej. Ma to dotyczyć głównie handlowców, ale też rolników, kierowców, ochroniarzy oraz pracowników budowlanych.
Praca bez „papierka”
Tylko w dwóch z dziesięciu zawodów, w których liczba miejsc pracy wzrośnie, będzie wymagane ukończenie studiów. Zwiększy się liczba specjalistów do spraw administracji i zarządzania oraz sprzedaży, marketingu i public relations. Przybędzie również etatów dla specjalistów do spraw finansowych. To oczywiście te dwa sektory, w których kandydaci muszą przedstawić dyplomy. Zwiększenie zatrudnienia prognozują również firmy z sektora przemysłu (28 proc.) oraz budownictwa (28 proc.), a także oferujące usługi dla nieruchomości i firm (27 proc) oraz zajmujące się handlem i naprawami (26 proc). W tych branżach - w dużej mierze - nie trzeba będzie posiadać wyższego wykształcenia. Są one sklasyfikowane jako wymagające średniego wykształcenia, uzupełnionego praktyką zawodową lub – rzadziej – licencjatem.
- Aby otrzymać pracę w naszej firmie nie trzeba spełniać wszystkich wymogów, choć oczywiście jest to wyżej punktowane. Jeżeli jednak zgłosi się do nas osoba bez wyższego wykształcenia, ale z jakimkolwiek doświadczeniem zawodowym nie widzę podstaw, aby nie zaprosić takiej osoby na rozmowę, a - jeżeli będzie ona owocna – także do pracy w zespole – podkreśla Aneta Pogorzelska, kierownik oddziału agencji nieruchomości Pepper House w Gdańsku.
Wzrost liczby propozycji pracy, w których nie jest wymagane wyższe wykształcenie, spowodowany jest również specyfiką polskiej gospodarki. Na przykład kelnerka jest w stanie uzbierać z napiwków kwotę przewyższającą tygodniówkę pielęgniarki. Nic więc dziwnego, że młodzi ludzie coraz częściej decydują się na szkołę zawodową czy technikum, gdzie zawodu nauczą się w trzy lata.
Znakomitym tego przykładem jest dwóch poznaniaków, z których jeden skończył technikum budowlane i od dwóch lat pracuje w zawodzie zarabiając ok. 3000 zł netto, a drugi po ukończeniu studiów prawniczych ma przed sobą jeszcze dwa lata aplikacji, i w wolnym czasie dorabia w kancelarii, w której otrzymuje ok. 1000 zł „na rękę”.
Gdzie bez dyplomu?
Z podobnego założenia wyszła Monika Zakrzewska, która pracuje w salonie kosmetycznym „Uroda” w Warszawie. - Wiem jakie są zarobki, bo rozmawiam z moimi klientkami, mimo że większość z nich ma wyższe wykształcenie nie każda znalazła pracę, tym bardziej dobrze płatną. Moja pensja sięga ok. 6 tys. zł miesięcznie. Dziennie przyjmuję trzy, cztery klientki, z czego każda zostawia u mnie ok. 100 zł – przyznaje Monika Zakrzewska. - Po liceum zaczęłam dorabiać w salonie kosmetycznym i tu uzyskałam pierwszy certyfikat, potem zapisałam się na roczny kurs i uzyskałam dwa kolejne dyplomy. To wystarczyło do tego, abym została współwłaścicielką salonu i pracowała jako kosmetyczka.
O tym, że dyplom ukończenia uczelni wyższej traci na wartości przyznają również specjaliści.
- Teraz dostać się na studia nie jest tak trudno, jak było to jeszcze kilkanaście lat temu. Takim „papierkiem” mogą się pochwalić osoby, które na studia w ogóle nie powinny się dostać. Ich wiedza jest powierzchowna i często mało merytoryczna – tłumaczy socjolog Janina Staniszewska. - Nie dziwi mnie więc, że pracodawcy zwracają obecnie uwagę na odbyte praktyki czy inne doświadczenie zawodowe, bo dyplom ukończenia studiów nie jest już wystarczającym argumentem.
Pracę bez potrzeby ukończenia studiów znajdziemy przede wszystkim w sektorze budowlanym i firmach produkcyjnych. Warto wymienić tu m.in. górnika. Zawód ten jest jednym z najlepiej opłacanych (miesięczne zarobki to ok. 4000 zł netto miesięcznie). Dobrze zarabiają też elektrycy, spawacze, mechanicy czy operatorzy maszyn poligraficznych. Kobiety najlepiej zarobią jako fryzjerki, masażystki i kosmetyczki.
- Zwiększenie zatrudnienia nie dotyczy tylko wybranych regionów czy branż, ale całego rynku. Tym samym obecna sytuacja rynkowa jest szansą dla wielu Polaków na znalezienie zatrudnienia czy zmianę miejsca pracy na bardziej korzystne. Nie mówimy tutaj o tak zwanych talentach, czy specjalistach, ale o ogóle naszego społeczeństwa – tłumaczy Kajetan Słonina, dyrektor zarządzający agencji doradztwa personalnego i pracy tymczasowej Randstad.
Specjaliści wciąż potrzebni
Rynek pracy, tak jak i polska gospodarka zmieniają się dynamicznie. Aby utrzymać swoją konkurencyjność na rynkach międzynarodowych oraz wzrost, przedsiębiorcy coraz częściej stawiają na innowacyjność i nowoczesne technologie. Jak pokazują miesięczne analizy ofert pracy – na wysokim poziomie utrzymuje się zapotrzebowanie na profesjonalistów z takich branż jak: IT, finanse, logistyka, inżynieria, księgowość.
- Rynek łaknie wykształconych pracowników, ale ukierunkowanych na konkretną specjalizację. Prognozy Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych mogą być mocno uzależnione od źródła danych. W urzędach pracy wciąż dominują oferty adresowane do pracowników niskiego szczebla. A tutaj dyplom nie jest potrzebny – wyjaśnia Małgorzata Majewska, ekspert portalu Monsterpolska.pl.
W przypadku pracowników wyższego szczebla, nadal jednym z kluczowych kryteriów przyjęcia do pracy, są wykształcenie i doświadczenie. Jak wynika z badań Bilansu Kapitału Ludzkiego, osoby z wyższym wykształceniem znajdują pracę szybciej, lepiej zarabiają i są bardziej aktywne zawodowo. Wykształcenia jest wciąż w cenie, ale pamiętajmy, że znaczenie ma również rodzaj ukończonej uczelni.
Specjaliści poszukiwani są również w innych krajach Unii Europejskiej. We Francji wzrasta zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych pracowników w różnych branżach – od medycznej po inżynierię i IT. W Wielkiej Brytanii pracy będzie przybywać w sektorach gospodarki, natomiast w Niemczech poszukują specjalistów budowlanych i osób, które pracowałyby w szkolnictwie.
AB/AK/WP.PL