Trwa ładowanie...

"Premier wypoczywa nie tylko dla własnego komfortu"

- Ja wiem, jak wiele premier pracuje, ile czasu poświęca swojej pracy i czymś naturalnym jest, że nie tylko dla własnego komfortu, ale przede wszystkim dla pewności jakości sprawowania tej funkcji, czasami należy się wypoczynek i to jest coś dla mnie normalnego i naturalnego - powiedział w programie "Sygnały Dnia" szef Klubu Parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski.

"Premier wypoczywa nie tylko dla własnego komfortu"Źródło: AFP
d2e3uzn
d2e3uzn

"Sygnały Dnia": Pan w pracy, a jak donosi tabloid "Fakt", premier Tusk na feriach.

Zbigniew Chlebowski: No tak, premier zasłużył sobie na krótki urlop z własną rodziną. To był trudny rok dla rządu, dla premiera, zwłaszcza grudzień. Pamiętamy te trudne, ale zakończone sukcesem negocjacje Rady Europejskiej, gdzie Polska, gdzie polski rząd (to jest duży sukces też samego premiera) odniosła duży naprawdę sukces, jeżeli chodzi o pakiet klimatyczno–energetyczny... Więc za tą ciężką pracę należy się wypoczynek.

Ale fala mrozów, niektórzy liczą już zamarznięte osoby, kryzys gazowy, a premier pojechał na urlop. Nie bał się zarzutu, że w kluczowym momencie nie ma go w kraju?

- Ja powiem w ten sposób: gdyby nieobecność premiera paraliżowała rząd, paraliżowała pracę instytucji państwowych, byłoby źle. I tak, oczywiście, w Polsce nie jest. Nie ma premiera, ale rząd normalnie funkcjonuje. Ja wiem, jak wiele premier pracuje, ile czasu poświęca swojej pracy i czymś naturalnym jest, że nie tylko dla własnego komfortu, ale przede wszystkim dla pewności jakości sprawowania tej funkcji, czasami należy się wypoczynek i to jest coś dla mnie normalnego i naturalnego.

d2e3uzn

Panie przewodniczący, kryzys gazowy trwa. W czwartek rozmowy w Brukseli. Może dojść do porozumienia, bo to są rozmowy Naftogazu i Gazpromu. Ale jest też pytanie: czy Polska odegra jakąś rolę w rozwiązaniu tego konfliktu? Radosław Sikorski, szef MSZ, powiedział, że nasz kraj jest gotów wysłać obserwatorów, którzy monitorowaliby tranzyt gazu przez Ukrainę do Europy Zachodniej. Wcześniej Władimir Putin mówił, że jeżeli będą tacy obserwatorzy, no to Moskwa może wznowić dostawy gazu przez Ukrainę. Czy pojadą Polacy?

- Polska już odgrywa taką rolę, dlatego że pamiętajmy, że 16 stycznia dojdzie do spotkania ministrów spraw zagranicznych wszystkich państw Unii Europejskiej, gdzie zostanie najprawdopodobniej podjęta decyzja o wysłaniu delegacji właśnie z ministrem Sikorskim na czele. To z polskiej inicjatywy tak naprawdę odbędzie się spotkanie ministrów odpowiedzialnych za energetykę w Unii Europejskiej. W czwartek również odbędzie się spotkanie państw wyszehradzkich z inicjatywy premiera Tuska też w sprawie konfliktu gazowego. Więc Polska w tej dziedzinie jest bardzo aktywna...

Czy nie przeraża pana bezradność Unii Europejskiej wobec Rosji? Bo na początku Unia przyjęła taktykę, iż jest to konflikt ekonomiczny, wyłącznie ekonomiczny. No, ostatnio się bardziej zaangażowała, ale tylko wtedy, gdy ten gaz rzeczywiście przestał realnie płynąć. Generalnie przedstawiciele unijni czy też inaczej: ci, którzy znają Unię mówią: nie ma żadnych instrumentów nacisku na Rosję, ale to absolutnie żadnych. Po wojnie gruzińskiej wstrzymano rozmowy o porozumieniu Unia–Rosja i potem do nich szybko wrócono i Unia bardziej żałowała, że tych rozmów nie ma, niż Rosja.

- Ma pan rację i w tym momencie warto powiedzieć, że aż strach się bać, co by było, gdyby dalej Polska blokowała rozmowy Unia Europejska – Rosja, bo właśnie odblokowanie tych rozmów może w przyszłości, niedalekiej przyszłości, mam taką nadzieję, doprowadzić do tego, że zostaną uregulowane kwestie energetyczne między Unią Europejską a Rosją.

Ale może gdyby Polska blokowała dalej, to Rosjanie by mieli poczucie, że mają realnego partnera, który nie waha się w razie czego oddać czy też nawet przejąć walki.

- Nie, wręcz przeciwnie, rozmowy Unia Europejska – Rosja mają między innymi zapewnić przyjęcie ważnych rozwiązań energetycznych, w tym również kwestii dotyczących tranzytu rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej. Wydaje się tutaj, że być może Unia Europejska na początku tego konfliktu zignorowała wagę tego zagadnienia, tego problemu, ale też nie ukrywajmy, że w tym całym sporze jest też tzw. drugie dno, to znaczy jest podłoże ekonomiczne, wystarczy popatrzyć na ceny gazu, jakie płaci Ukraina Rosji, a jakie płaci Polska. To są dwukrotnie mniejsze ceny. W związku z tym nie ma czegoś takiego, że ktoś komuś coś daruje i to się dzieje w sposób naturalny. Są, oczywiście, również konteksty ekonomiczne powiązań rosyjskich i ukraińskich firm gazowych, ale ja się cieszę, że Unia Europejska szybko zrozumiała swój moim zdaniem pierwotny... może nawet nie błąd, ale trochę jednak pewne przeoczenie rangi tego problemu.

d2e3uzn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2e3uzn