Prima Charter pikuje

Do spółki wszedł nadzorca sądowy, a jej kasa świeci pustkami
Jeden sąd nie zarejestrował podwyższenia kapitału Primy Charter. Drugi na początku 2008 r. zajmie się wnioskiem o jej upadłość.

Do spółki wszedł nadzorca sądowy, a jej kasa świeci pustkami Jeden sąd nie zarejestrował podwyższenia kapitału Primy Charter. Drugi na początku 2008 r. zajmie się wnioskiem o jej upadłość.

Tuż przed świętami sąd zajął się ujawnionym przez "PB" wnioskiem o upadłość lotniczej spółki Prima Charter (PCh). Uznał, że jest on prawnie uzasadniony i wyznaczył nadzorcę sądowego, który do 2 stycznia 2008 r. ma przygotować sprawozdanie o kondycji firmy specjalizującej się w obsłudze lotów czarterowych. Na podstawie tego sprawozdania sąd zdecyduje, czy ogłosić upadłość PCh. Trudno o optymizm w tej sprawie.
_ W branży lotniczej płaci się za wiele usług z wyprzedzeniem dwóch tygodni i m.in. dlatego na dziś konta firmy są prawie puste _ - twierdzi nasz informator.
_ Spółka ewidentnie nadaje się do upadłości, a do tego ma niekompetentny zarząd, który nie powinien mieć władzy nad jej majątkiem _- dodaje Sebastian Bogusz, pełnomocnik wierzyciela, który złożył wniosek o upadłość PCh, a chce pozostać anonimowy.

Bałagan i straty

Ten wierzyciel jest jednym z niedoszłych udziałowców spółki. Jego wniosek to pokłosie panującego w spółce bałaganu, w którego rezultacie trzy kolejne podwyższenia kapitału nie zostały zarejestrowane przez sąd. To właśnie oraz katastrofalne wyniki PCh (po dziesięciu miesiącach 2007 r. przy przychodach rzędu 120 mln zł straciła na czysto około 20 mln zł) sprawiły, że część z kilkudziesięciu inwestorów postanowiła zrezygnować z wejścia w lotniczą spółkę. Już kilka miesięcy temu zaczęli oni domagać się zwrotu pieniędzy (chodzi o prawie 10 mln zł) wpłaconych na kolejne, niezarejestrowane emisje. Kiedy wezwania do zapłaty okazały się nieskuteczne, zaczęli składać pozwy sądowe i, ostatnio, wnioski o upadłość spółki (z naszych informacji wynika, że kolejne są już szykowane).
_ Wniosek złożony przez jednego z niedoszłych udziałowców to forma nacisku na spółkę. Zamierzamy spłacić tę wierzytelność i prowadzimy już rozmowy z pełnomocnikiem tego inwestora _- zapewnia Adam Wychowaniec, członek zarządu, a do niedawna prezes PCh.
_ Stanowczo zaprzeczam. Żadnych rozmów nie prowadzimy. Co więcej, władze PCh nie reagują na wszelkie próby kontaktu z naszej strony _ - odbija piłeczkę Sebastian Bogusz.

Gotówka, której brak

Sytuację PCh dodatkowo komplikuje to, że - jak wynika z naszych informacji - sąd czwarty raz z rzędu odmówił zarejestrowania podwyższenia kapitału spółki (tym razem z 40 do 75,6 mln zł). Powód? Kolejne błędy formalne. Nawet pozytywna decyzja sądu rejestrowego niewiele poprawiłaby sytuację PCh. Większość pieniędzy z niezarejestrowanej emisji i tak została już wydana.
_ Prawda jest taka, że spółka na gwałt potrzebuje gotówki, a jej nie ma _- twierdzi nasz informator.

Jedynym pozytywnym przedświątecznym sygnałem dla PCh jest komunikat Cash Flow, będącego największym udziałowcem lotniczej spółki. Giełdowy windykator zapewnia w nim, że weźmie udział w kolejnym podwyższeniu kapitału PCh, jeśli do takiego dojdzie. Z tym jednak mogą być problemy. Jeśli sąd ogłosi upadłość spółki, automatycznie zawieszona zostanie koncesja i certyfikat przewoźnika PCh.

Już pisaliśmy
"Puls Biznesu" z 24 października 2007 r.
Ponad dwa miesiące temu ujawniliśmy, że Cash Flow (CF) ukrywał kiepską kondycję Primy Charter. W rezultacie inwestorzy przecenili akcje CF, a sprawą naruszenia przez windykatora obowiązków informacyjnych zajęła się Komisja Nadzoru Finansowego.

Dawid Tokarz
Puls Biznesu

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)