Produkcja rośnie już tylko symbolicznie
O 0,2 proc. wzrosła produkcja przemysłowa w Polsce w październiku wobec (zrewidowanego w dół) wzrostu o 6,8 proc. we wrześniu. Wyrównana sezonowo produkcja wzrosła o 0,5 proc.
20.11.2008 17:53
WYDARZENIE DNIA
O 0,2 proc. wzrosła produkcja przemysłowa w Polsce w październiku wobec (zrewidowanego w dół) wzrostu o 6,8 proc. we wrześniu. Wyrównana sezonowo produkcja wzrosła o 0,5 proc.
Spowolnienie gospodarki staje się więc faktem, choć - na co zwrócono uwagę - w październiku wyniki ściągały w dół nie tyle firmy eksportowe, co związane z produkcją węgla. Obawy o wyniki gospodarki w kolejnych miesiącach i kwartałach utrzymują się. Choć listopad i grudzień mogą zaprezentować się lepiej ze względu na efekt statystyczny, to jednak oczekiwania na przyszłe miesiące są słabsze. Dziś CASE obniżył prognozę wzrostu PKB na przyszły rok do 3,4 proc. (z 4,9 proc. poprzednio). Motorem gospodarki w miejsce eksporterów ma być konsumpcja krajowa. Nie jest pewne czy wobec spadającego złotego (działa niekorzystnie na inflację) zobaczymy obniżki stóp przez RPP, ale większość ekonomistów sądzi, że stanie się tak w I kw. 2009 r.
SYTUACJA NA GPW
WIG20 zakończył czwartkową sesję najniżej od grudnia 2003 r. Do śródsesyjnych dołków z 27 października, kiedy indeks dwudziestu największych spółek otarł się o poziom 1470 pkt., zostało wprawdzie jeszcze kilkadziesiąt punktów, ale to marne pocieszenie po przecenie o blisko 6 proc. Produkcja przemysłowa nie rośnie już w tempie kilkunastu procent - w październiku br. wyniosła ona niemal tyle samo co przed rokiem i jeśli pesymizm utrzyma się na światowych rynkach przez kolejne tygodnie, to być może nie przyjdzie nam długo czekać na zaciskanie pasa przez krajowe firmy. W czwartek o ponad 10 proc. potaniały akcje Agory i Biotonu, (odpowiednio o 12,0 proc. i 15,4 proc.), a na całym rynku były zaledwie 33 spółki wyceniane wyżej niż dzień wcześniej. Prawie połowę z 1,3 mld PLN obrotów wygenerowali inwestorzy handlujący walorami banku Pekao SA i Telekomunikacji Polskiej.
GIEŁDY W EUROPIE
Obniżka stóp procentowych w Szwajcarii o 100 pkt. bazowych to kolejne posunięcie, które można zaklasyfikować jako sięganie przez regulatorów rynku po narzędzia najgrubszego kalibru. Ostatnie dane z USA pokazują, że inflacja spadła o kilka pozycji w rankingu najpoważniejszych problemów do rozwiązania przez nową administrację, ale niższe ceny mają również swoje drugie oblicze, które ujawnia się w cyfrach z rynku pracy. Jeśli firmy zarabiają mniej pieniędzy (w dół lecą nie tylko ceny produktów, ale poziom sprzedaży) to naturalnym krokiem jest w takim wypadku cięcie kosztów, czyli likwidowanie etatów. W czwartek dowiedzieliśmy się, że liczba osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych pobiła kolejny rekord i znalazła się najwyżej od 1992 r. Na wszystkich giełdach trwa ucieczka w kierunku bezpiecznych aktywów - indeks S&P 500 tuż po otwarciu notowań walczy o utrzymanie się w okolicy najniższych poziomów z dna bessy z 2002 r.
WALUTY
Sprawy zawisły dziś dosłownie na włosku. Nie dość, że S&P testuje dołek z poprzedniej bessy (z 2002 roku), to kurs euro spadł poniżej 1,25 USD testując minima z października. W chwili pisania komentarza (16:20) sprawa nie była rozstrzygnięta, ale napięcie jest wyczuwalne. U nas dolar podrożał do 3,074 PLN i w cenach zamknięcia jest to kurs najwyższy od dwóch lat. Euro podrożało do 3,846 PLN i kurs także przebił październikowy szczyt w cenach zamknięcia, ale na tyle minimalnie, że złudzenia, co do możliwego odwrócenia sytuacji wciąż są silne. Frank spadał poniżej 2,50 PLN po tym jak SNB obniżył stopy procentowe o kolejne 100 pkt (łącznie o 175 pkt, mimo ze z komunikatów samego SNB wynika, że obniżka sięgnęła 200 pkt licząc od 8 października), ale ponieważ frank nadal umacniał się do euro i dolara, to i u nas łatwo wrócił do 2,52 PLN, a więc akcja SNB nie przyniosła właściwie większych zmian na rynku walutowym. Pozostaje obserwować parę euro/dolar oraz notowania jena, bo to one nadają ton notowaniom walut (i
akcji) na całym świecie.
SUROWCE
Kontrakty terminowe na ropę naftową w tym tygodniu z dnia na dzień osuwają się w dół, a w czwartek po południu baryłkę wyceniano już na 51 USD, czyli o ponad 6 proc. niżej niż w środę. Podobna dynamika towarzyszyła wyprzedaży miedzi, ponieważ indeks filadelfijskiego oddziału FED monitorujący aktywność w sferze produkcji znalazł się na najniższym poziomie od 18 lat, a równie pesymistyczna była wymowa wskaźników wyprzedzających koniunkturę w gospodarce amerykańskiej. O powrocie hossy surowcowej nikt stąpający twardo po ziemi już nawet nie wspomina, ale wkrótce znając prawidłowości rządzące rynkiem surowców możemy spodziewać się, że wkrótce pojawią się wiadomości sprzyjające bykom stawiającym na "łapanie dołków".
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel - giełdy zagraniczne, surowce, GPW; Emil Szweda - wydarzenie dnia, waluty. Open Finance