Prostytucja i narkotyki nie pomagają gospodarce. To buchalteria
Wliczanie przychodów z narkotyków i prostytucji do PKB to "wirtualizowanie" tego wskaźnika - uważa Marcin Mróz, główny ekonomista Grupy Copernicus.
Wliczanie przychodów z narkotyków i prostytucji do PKB to "wirtualizowanie" tego wskaźnika - uważa Marcin Mróz, główny ekonomista Grupy Copernicus.
- PKB przestaje być miarą rzeczową, o ile wzrósł nasz dobrobyt, a staje się miarą szacunkową - ocenił. Mróz dodał, że z tego względu staje się ona coraz mniej przydatna ekonomistom.
Z tą opinią zgadza się Adam Ruciński z firmy doradczej BTFG. - Nie powiększamy bogactwa jako społeczeństwo, tylko poprawiamy wskaźniki. Zajmujemy się pewną buchalterią - uważa Ruciński. Jego zdaniem jest to dostosowywanie mierzonego w procentach PKB zadłużenia do wcześniej przyjętych przepisów.
Polska, Portugalia, Wielka Brytania, Hiszpania, Estonia, Włochy, Finlandia, Szwecja, Słowenia, Austria - te państwa od 2015 roku będą prostytucję i obrót narkotykami wliczać do PKB.