Protestowali przeciw inwestycji. Teraz gmina chce ich pozwać
Mieszkańcy gminy Orły na Podkarpaciu boją się, że budowa nowej trasy ściągnie im między domy setki tirów. W ramach protestu zablokowali na prawie trzy tygodnie jedną z głównych dróg w regionie. Władze sąsiedniej gminy chcą ich za to pozwać na setki tysięcy złotych.
04.09.2024 19:32
- To bezprecedensowa sytuacja. Wójt chce nas zastraszyć. Jeżeli w Polskę pójdzie przekaz, że za protest w sprawie inwestycji grozi pozew idący w setki tysięcy złotych, będzie to zły znak dla nas wszystkich - mówi WP Finanse Magdalena Wojtowicz, radna Duńkowiczek, jedna z organizatorek blokady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkarpacie chce być bramą do Europy
O co toczy się cały spór? Województwo podkarpackie zamierza wskrzesić tzw. suchy port Medyka – Przemyśl – Żurawica, w którym przeładowywane są towary przewożone koleją - z linii szerokotorowej (która jest pozostałością po zaborze rosyjskim) na "europejską".
Serwis internetowy tygodnika "Życie Podkarpackie" przypominał, że suchy port istnieje od 1947 r. W czasach swojej świetności przeładowywano w nim nawet 16 mln ton towaru rocznie, głównie rudy żelaza, która trafiała później do hut w Krakowie i Katowicach. W XXI w. obiekt jednak podupadł. Impulsem, by tchnąć w terminal drugie życie, miała być budowa Nowego Jedwabnego Szlaku z Chin, który łączyłby drogą lądową Azję i Stary Kontynent.
Obecnie koncepcja uległa zmianie. Marszałek Województwa Podkarpackiego zakłada, że po doinwestowaniu suchy port stanie się "strategicznym centrum logistycznym łączącym Europę Wschodnią z Europą Zachodnią". Liczy, że centrum przeładunkowe nabierze szczególnego znaczenia w momencie, w którym ruszy odbudowa Ukrainy.
Po modernizacji towary będą mogły być przeładowywane także z pociągów na samochody i odwrotnie. Dlatego jednym z elementów inwestycji jest budowa drogi krajowej nr 881, na której realizację wyłożono 100 mln zł z Rządowego Funduszu Polski Ład. Trasa ma połączyć istniejącą drogę krajową 77 (łączącą autostradę A4 z Przemyślem) z terminalem kolejowym w Żurawicy. W tej chwili jedyna droga wiodąca do terminalu wiedzie bowiem przez środek Żurawicy, która choć ma status wsi, liczy sobie kilka tysięcy mieszkańców.
Mieszkańcy: tiry będą jeździć pod oknami
Samorządowcy przekonują, że budowa nowej drogi ma zmniejszyć ruch samochodowy przez wieś. A co za tym idzie - zmniejszyć uciążliwości związane z działalnością suchego portu dla okolicznych mieszkańców.
Sęk w tym, że nowa trasa, która ominie Żurawicę, miała zaczynać się rondem w położonej na północ od Żurawicy wsi Duńkowiczki (gmina Orły). Oznacza to, że dodatkowe uciążliwości dotknęłyby mieszkańców sąsiedniej gminy. Wojtowicz tłumaczy, że zgodnie z pierwotnymi planami skrzyżowanie miało być zlokalizowane między domami mieszkalnymi.
Już teraz mamy ogromne natężenie ruchu. To około 20 tys. pojazdów na dobę. Tiry jadące do suchego portu dodatkowo zakorkują drogę. Huk, hałas. My tego nie chcemy - mówi radna.
- Plany budowy drogi od początku nie były z nami konsultowane. Jedni mówili, że na protest jest już za późno. Inni, że zaczęliśmy za wcześnie, bo nie ma nawet projektu - dodaje. - Jesteśmy małą miejscowością i nikt nie brał naszego głosu na poważnie - wspomina nasza rozmówczyni.
W geście protestu mieszkańcy zablokowali więc na początku czerwca DK 77. Domagali się zmiany przebiegu trasy. Tak by nie kończyła się ona między ich domami.
I udało się. Po tygodniu stania w pełnym słońcu i nerwowych reakcji ze strony kierowców, w końcu ktoś się nami zainteresował - mówi Magdalena Wojtowicz.
By załagodzić konflikt, zorganizowano dwa spotkania z mieszkańcami - 10 i 21 czerwca.
- Dostaliśmy obietnicę od marszałka województwa, że przebieg trasy zmieni się, jeżeli tylko będzie to możliwe. Nowa droga ma zostać połączona z planowaną obwodnicą Przemyśla w kierunku Medyki. Wymaga to jednak uzgodnień z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która będzie wykonawcą tej obwodnicy - mówi Wojtowicz. - Uważamy to za swój sukces, tym bardziej że na początku nikt nie chciał z nami rozmawiać. W dodatku "podpięcie się" pod inwestycję GDDKiA pozwoli znacznie zmniejszyć koszty - dodaje.
W liście z 21 sierpnia, podpisanym przez Marszałka Województwa Podkarpackiego, czytamy, że inwestycja została podzielona na odcinki, co ma umożliwić w przyszłości ewentualną zmianę zakresu projektu. Odcinki opisane jak "A" i "B" mają połączyć terminal w Żurawicy z obwodnicą. Kolejne zostały objęte prawem opcji, a ich realizacja nie jest przesądzona.
"Podział na odcinki pozwoli na prowadzenie rozmów w zakresie ewentualnej możliwości zmiany zakresu projektu, jak i rozmów z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, w zakresie realizacji inwestycji obwodnicy Przemyśla, która również może przenieść część ruchu generowanego z terminala w Żurawicy" - czytamy w dokumencie.
Gmina: blokada zniszczyła nam drogi
Nieoczekiwanie pojawił się jednak inny problem. Serwis nowiny24.pl donosił, że wójt gminy Żurawica przymierza się do złożenia pozwu przeciwko protestującym. Powód? Kierowcy szukający objazdów rozjeżdżali drogi gminne. Straty, według serwisu, zostały wycenione na setki tysięcy złotych.
Protestujący mówią nam, że żadnego pozwu do tej pory nie otrzymali. - Traktujemy te doniesienia jako próbę zastraszenia nas - słyszymy.
Maciej Partyka, przewodniczący Komitetu Społecznego Przeciwników Budowy Drogi 881, tłumaczy, że blokada została zgłoszona w gminie Orły i była całkowicie legalna. Protestujący przepuszczali pojazdy służb, autokary, samochody jadące z zaopatrzeniem do sklepów. Jego zdaniem podstaw do pociągnięcia protestujących do odpowiedzialności nie ma.
Ruch kierowany był przez policjantów drogami powiatowymi. Część kierowców jechała jednak za wskazówkami nawigacji, wjeżdżając na drogi gminne. Samorząd dopiero po tygodniu ustawił znaki drogowe ograniczające dopuszczalny tonaż pojazdów. Sugerowanie nam odpowiedzialności za szkody jako osobom, które nie mają wpływu na to, jak był kierowany potok pojazdu, jest kuriozalne - komentuje w rozmowie z WP Finanse Partyka.
Przewodniczący protestu dodaje, że gmina budowała drogi 20 lat temu. - Moim zdaniem próbuje się teraz zrzucić na nas koszty remontu. Nie pokazano nam żadnych ekspertyz, które udowadniałyby, że drogi zostały uszkodzone przez kierowców w trakcie i w wyniku naszego protestu. Za kilkaset tysięcy złotych można by zbudować tę uszkodzoną drogę na nowo - ucina Maciej Partyka.
Skontaktowaliśmy się z gminą Żurawice z prośbą o komentarz. Poinformowano nas, że obecnie analizowane są możliwości prawne w zakresie skierowania powództwa przeciwko organizatorom protestu.
"Analiza obejmuje nie tylko stricte kwestie prawne, w tym związek przyczynowo-skutkowy między blokadą drogi (protestem), a szkodą (uszkodzenie infrastruktury drogowej), ale również szacowanie kosztów odbudowy/naprawy gminnej drogi, przez którą został skierowany ruch w trakcie blokady DK77 w czerwcu" - tłumaczy w mailu do naszej redakcji Ryszard Kostelecki, sekretarz Gminy Żurawica.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl