Przyszła emerytura wielką niewiadomą
Mało prawdopodobne, że 12 mln ubezpieczonych dowie się w tym roku, ile do tej pory zaoszczędziło na swoją przyszłą emeryturę - pisze "Rzeczpospolita".
25.05.2006 | aktual.: 25.05.2006 15:27
Niejasny jest bowiem sposób waloryzacji składek zgromadzonych na kontach emerytalnych w ZUS. Ustawa emerytalna mówi, że kwoty na tych kontach mają wzrastać stosunkowo do wzrostu wartości wszystkich składek, które powinny zostać wpłacone do ZUS (tzw. wskaźnik przypisu). I w ten sposób chce waloryzować składki Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
ZUS jednak ma swoją propozycję. Chce, by składki były waloryzowane proporcjonalnie do wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w kolejnych latach. A taki mechanizm przewidziany jest w ustawie emerytalnej tylko dla składek zgromadzonych na koncie w 2000 r. Dziś upływa termin publikacji wskaźnika za ubiegły rok, a za lata poprzednie nie są one znane.
Zdaniem ekspertów przeciętne wynagrodzenie jest wskaźnikiem fikcyjnym, uwzględnia bowiem pensje pracowników zatrudnionych na pełnym etacie w większych firmach.
_ Wzrost składek zależy od liczby zatrudnionych i płac. A przeciętne wynagrodzenie - tylko od płac. Gdy zatrudnienie wzrasta, przyszli emeryci tracą, a gdy spada, zyskują _- mówi Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. _ Mam wrażenie, że ZUS chce uprościć sobie życie. Problem wysokości składek, które wpłynęły do ZUS, dotyczył początkowych lat nowego systemu. Teraz powinien być na tyle sprawny, by ZUS nie musiał szukać wskaźnika na zewnątrz. _