Putin wyświadczył Europie przysługę

Zajęcie Krymu przez Rosję może paradoksalnie okazać się korzystne dla Europy. Groźba wstrzymania przesyłu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy mobilizuje przywódców Europy do przeforsowania trudnych decyzji z branży energetycznej.

Putin wyświadczył Europie przysługę
Źródło zdjęć: © Fotolia | Nikolay Lyzhin

27.05.2014 | aktual.: 28.05.2014 14:30

"Wstrząs wywołany przez aneksję Krymu powinien przyspieszyć ślamazarne europejskie procesy decyzyjne przy rozstrzyganiu kwestii dotyczących magazynowania, połączeń pozasystemowych, dywersyfikacji, liberalizacji, gazu łupkowego i wydajności. Decydenci polityczni mogą nie znosić Putina, ale prywatnie muszą przyznać, że wyświadczył im przysługę. Wiedzieli już przecież, co robić, tyle że tego robić nie chcieli" - pisze "The Economist". O tym, że UE wyjdzie z kryzysu gazowego wzmocniona przekonywał też ostatnio w Brukseli premier Donald Tusk.

Problem dostaw rosyjskiego gazu dotyczy państw europejskich z różnym natężeniem. Są kraje (Finlandia, Litwa, Łotwa i Estonia), które nie mają dostępu do innych źródeł surowca i takie (np. Szwecja, Hiszpania i Wielka Brytania), które w ogóle z niego nie korzystają. Dlatego wypracowanie wspólnego stanowiska jest takie trudne. Nie ma też jednego sposobu na rozwiązanie wszystkich problemów. Trzeba działać na wielu płaszczyznach?

Co może zrobić Europa, aby uodpornić się na wstrząsy związane z dostawami rosyjskiego gazu? Przede wszystkim powinna poszukać innych źródeł surowca. Problem w tym, że nie ma ich zbyt wiele. Najpewniejszym alternatywnym dostawcą wydaje się Norwegia, ale 10 mld m3, które może zaoferować to zaledwie kilka procent importu z Rosji do Europy. Inne źródła gazu, takie jak Afryka Północna, zwiększenie wydobycia w Europie Zachodniej, czy dostawy skroplonego gazu LNG są albo niepewne, albo mają na razie mały potencjał. Jak wyliczył "The Economist" w przypadku zamknięcia tylko gazociągów biegnących przez terytorium Ukrainy Europie zabraknie 30 mld m3 gazu.

Innym obszarem, nad którym należy pracować, jest magazynowanie gazu. Niektóre państwa w ogóle nie dysponują zapasami. Niestety nawet te, które mają rezerwy niekoniecznie mogą wesprzeć sąsiadów w potrzebie. W Europie wciąż brakuje bowiem międzynarodowych połączeń gazociągowych tzw. interkonektorów. Przykładowo państwa bałtyckie są połączone gazociągami tylko z Rosją.

Rezerwy tkwią też w wykorzystywaniu alternatywnych do gazu źródeł energii i zwiększenia wydajności energetycznych gospodarek. Jednak prawda jest taka, że co najmniej w najbliższej przyszłości Europa jest na dostawy z Rosji skazana. Mimo wszystko już sama próba zmniejszenia tej zależności może się opłacić.

"Będzie wprawdzie trzeba zdecydowanych działań politycznych, pieniędzy i prawie 10 lat, aby faktycznie zmniejszyć zależność Europy od rosyjskiego gazu, ale wystarczy to zapoczątkować, aby zmienił się układ sił, gdyż zakomunikuje się wtedy Rosji podstawową prawdę: w ostatecznym rachunku Kreml potrzebuje europejskich odbiorców gazu co najmniej tak bardzo, jak oni potrzebują gazu importowanego z Rosji" - czytamy w "The Economist".

władimir putinrosjagaz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (208)