PZU zapowiada rewolucję na rynku polis medycznych

Polacy coraz bardziej się interesują prywatnymi ubezpieczeniami zdrowotnymi. Dlatego że publiczny system oparty o Narodowy Fundusz Zdrowia jest tak niewydolny, iż jego pacjenci muszą czekać na ważne zabiegi nawet ponad rok.

20.06.2008 07:49

Polacy coraz bardziej się interesują prywatnymi ubezpieczeniami zdrowotnymi. Dlatego że publiczny system oparty o Narodowy Fundusz Zdrowia jest tak niewydolny, iż jego pacjenci muszą czekać na ważne zabiegi nawet ponad rok. A agentom ubezpieczeniowym hasło "ubezpieczenia zdrowotne" często umożliwia sprzedanie polis także niezwiązanych ze zdrowiem.

Tę sytuację postanowiło wykorzystać PZU Życie, które swój udział w rynku ubezpieczeń zdrowotnych szacuje na 30 proc. Właśnie wystartowało z ubezpieczeniem szpitalnym. Osoby, które stać, aby co miesiąc wydać przynajmniej kilkadziesiąt złotych na składkę i zechcą być klientami największego polskiego ubezpieczyciela, mogą teraz liczyć, że gdy będą potrzebować pomocy szpitalnej, to otrzymają ją bezzwłocznie i w określonym standardzie. Jest to poszerzenie dotychczasowych ubezpieczeń zdrowotnych, które spółka należąca do Grupy PZU rozwija ze zmiennym szczęściem.

Jeszcze w 2002 r. firma rozpoczęła pilotaż realizowany wraz ze spółką Medycyna Rodzinna w Gdańsku, Łodzi i Krakowie. Sprzedaż ubezpieczenia Opieka Medyczna, którego posiadacze mogli liczyć na świadczenia ambulatoryjne, ślimaczyła się tak, że do maja 2005 r. nabyło je tylko 18 tys. klientów. _ Do dziś sprzedaliśmy już 200 tys. tych polis, a w pierwszym kwartale odnotowaliśmy nawet niespotykany u nas dotychczas wzrost udziałów w rynku o 3,17 proc. _ - mówi Piotr Kuszewski, wiceprezes PZU Życie.

Nowe ubezpieczenie szpitalne ma szanse na powodzenie nie tylko dlatego, że Polacy są coraz starsi. Stają się też coraz bogatsi i według szacunków PZU prywatne wydatki na hospitalizację mogą wzrosnąć w Polsce z ok. 500 mln zł pod koniec ub.r. do nawet 1 mld zł w 2012 r. Pionierem na polskim rynku ubezpieczeń zdrowotnych było Signal Iduna, które od końca 2005 r. sprzedało już ponad 80 tys. takich polis.

PZU chce, by jego ubezpieczenie szpitalne było lepsze od oferowanego przez niemiecką firmę. Dlatego liczy, że jeszcze w tym roku może znaleźć na nie nawet 30 tys. klientów. _ Mamy szerszy zakres, niższe ceny, ciekawszy assistance i dostęp do tego świadczenia. Ale choć powodem tworzenia produktów zdrowotnych jest podniesienie atrakcyjności naszej oferty, to nadrzędne są dla nas cele biznesowe _- nie ukrywa prezes Kuszewski.

To dlatego ubezpieczenie szpitalne nie obejmie klientów po 64. roku życia, którzy z racji wieku na tyle często trafiają do szpitali, że ich ubezpieczanie mogłoby się PZU nie opłacać. Mimo że klient może telefonicznie przekazać konsultantowi PZU informacje o swoim zdrowiu, niezbędne do kupna ubezpieczenia, to ubezpieczyciel zastrzega sobie prawo do niezrealizowania świadczenia, jeżeli z czasem okaże się, że osoba ubezpieczona w momencie nabywania polisy zataiła istotne informacje zdrowotne, np. że już wtedy była na coś chora.

Ubezpieczenie szpitalne - które klient może w miarę potrzeby wzbogacić o assistance - choć uwzględnia ponad 180 procedur, to nie obejmuje ani przeszczepów, ani leczenia raka. _ Na razie bowiem żaden szpital prywatny w Polsce nie oferuje takich usług _- mówi Marek Gorajek, wicedyrektor Departamentu Ubezpieczeń Zdrowotnych PZU Życie. _ Generalnie nasi klienci przede wszystkim potrzebują świadczeń ambulatoryjnych, ale bardziej boją się o brak możliwości korzystania ze szpitala _ - dodaje Gorajek.

Na razie nie zmienia tego fakt, że prywatne firmy otwierają nowe szpitale. Tak jak obecny w pięciu krajach Europy Medicover, który w pierwszym kwartale 2009 r. w Warszawie odda do użytku szpital na ok. 200 łóżek. Utrzymanie takiej placówki pociąga za sobą duże koszty, a firma jeszcze nie wie, czy będzie miała pełne obłożenie spośród własnych klientów. Dlatego prowadzi rozmowy zarówno z NFZ, jak i z ubezpieczycielami.

Medicover czy Lux Med to tzw. providerzy abonamentowi - sprzedają ubezpieczenia zdrowotne w formie swoistego abonamentu. Ich główni klienci to firmy kupujące takie ubezpieczenia dla swoich pracowników. Chociaż provider poprzez taki model sprzedaży usług nie jest w stanie ocenić ryzyka, jakie niosą ze sobą poszczególne osoby, to, oferując swe produkty hurtowo, może liczyć na zysk. Firmy sprzedające ubezpieczenia zdrowotne szacują, że w ciągu najbliższych lat łączna liczba posiadaczy takich polis sięgnie miliona. Jednak wszystkie jak kania dżdżu oczekują zmian legislacyjnych, które dopuszczą prywatne podmioty do zarządzania środkami z NFZ. Dopiero takie regulacje umożliwią realną konkurencję pomiędzy placówkami publicznymi a prywatnymi, bo dziś szpitale nie są gotowe do tworzenia dwóch ścieżek dostępu - dla ubogich i zamożnych. Na razie nie ma społecznej zgody na tworzenie dwóch strumieni klientów.

Tomasz Dąbrowski
POLSKA Gazeta Krakowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)