Relacje pracowników Biedronki po badaniach holterem. "Mnie o zgodę nie pytali"

- Nikt nie wiedział, że będziemy się rozbierać i chodzić bez staników - mówi nam pracownica Biedronki, zapytana o głośną kwestię holterów wykorzystanych do sprawdzenia, jak ciężką pracę wykonują zatrudniani przez sieć. Rozmowy z kasjerami pokazują obraz ludzi, którzy bojąc się stracić pracę, zgadzali się na badanie w delikatnie rzecz ujmując, niekomfortowych warunkach.

Pracownicy skarżą się na pomysł Jeronimo Martins
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Jakub Zukowski

- Nikt nie wiedział, jak to badanie będzie wyglądało. Nikt nie wiedział, że będziemy się rozbierać i chodzić bez staników - mówi nam kasjerka w jednej z dwudziestu Biedronek, gdzie przeprowadzono akcję. I właśnie konieczność rozebrania się przed osobami, które nawet się nie przedstawiły, jest najczęstszym początkiem listy skarg na pomysł Jeronimo Martins.

"Każdy mógł wejść"

- Cała sprawa wywołała ogromną dyskusję w pracy. O tym, co zakładano, mówię: "holter", ale nie mam pewności, bo nie poinformowano nas nawet, co to za urządzenie. Pracownicom kazano zdejmować staniki w pokoju socjalnym, do którego każdy mógł wejść. Później podpinali to urządzenie – wyjaśnia nam świadek badania w innym sklepie objętym programem.

Zobacz, na czym dokładnie polega badanie holterem:

W przesłanym Money.pl oświadczeniu Jeronimo Martins Polska, właściciel sieci sklepów Biedronka, zapewnił, że "badanie jest w pełni dobrowolne". Tę informację pod znakiem zapytania stawiają relacje pracowników. W rozmowie z nami przekonują, że faktycznie usłyszeli o dobrowolności, ale już po tym, jak założono im urządzenia.

"Kierowniczka kazała"

- Co ja miałam zrobić, skoro kierowniczka kazała mi poddać się badaniu? – pyta jedne z kasjerek. Słowa innych pracowników potwierdzają, że za brakiem protestu ze strony wielu osób stała obawa o pracę. Równocześnie udało nam się ustalić, że znalazły się osoby, które odmówiły badania. Szkopuł w tym, że byli to głównie zastępcy kierowników sklepów. Z relacji pracowników wynika też, że odmówiła osoba, która i tak zamierzała się zwolnić. Dla nie więc konsekwencji niepoddania się badaniu nie byłoby żadnych.

- Mnie o zgodę nie pytali. Dopiero gdy mnie podłączyli, to zapaliła mi się czerwona lampka. W odpowiedzi na pytanie usłyszałam, że badanie zleca Biedronka i jest dobrowolne – stwierdza kasjerka, która poddała się badaniu.

"Ze strachu"

- Tego dnia miałam wolne, ale koleżanka na początku zmiany usłyszała, że ma udać się do pokoju socjalnego. Tam usłyszała od trzech panów, że ma się rozebrać. Gdy została w staniku, powiedzieli jej, że tę część garderoby również musi ściągnąć. Ze strachu ściągnęła go, ale to oznacza, że widzieli ją nago. Tak samo, jako po zmianie, gdy zdejmowali z niej urządzenie - mówi nam pracownica Biedronki.

Sprawa zelektryzowała nie tylko kasjerki, ale i część osób na stanowiskach menedżerskich. Przynajmniej jedna z kierowniczek zapowiedziała, że zajmie się sprawą i skieruje ją "wyżej". Wiemy także, że część pracowników odpowiedzialnych za BHP w sklepach objętych kontrolą postanowiła przeprosić kasjerki. Przynajmniej jedna z nich stwierdziła w rozmowie z kasjerkami, iż sądziła, że do badania wykorzystane zostaną opaski monitorujące tętno, nie holtery.

Co więcej, pierwotne informacje, które trafiły do Biedronek, mówiły o tym, że w sklepach pojawią się "osoby, które będą obserwować pracę".

Badania prowadzone regularnie, ale...

Jak już zdążyła wyjaśnić w rozmowie z money.pl prof. Alicja Bortkiewicz, tzw. badania wysiłku energetycznego są normalną procedurą. Reprezentowany przez nią łódzki Instytut Medycyny Pracy prowadzi je regularnie w wielu branżach. Także w oświadczeniu Jeronimo Martins Polska znalazła się informacja o tym, że badania prowadzone są od wielu lat.

Czym jest badanie holterem

Badanie tzw. holterem w swoim założeniu ma zapewnić lekarzom najdokładniejsze informacje o pracy serca w trakcie codziennego życia pacjentów. Dlatego też osoby, którym w szpitalach i przychodniach zakłada się to urządzenie, są zachęcane do normalnego funkcjonowania przez 24, a czasem 48 godzin.

W przypadku kilkugodzinnego noszenia w miejscu pracy, monitorowanie aktywności serca miało na celu dać asumpt do ustalenia, jak ciężką pracę wykonują osoby zatrudniane przez Biedronkę.

Co na to lekarz?

W związku z faktem, że najwięcej emocji w sprawie budzi kwestia nakazu zdejmowania stanika, zapytaliśmy o procedurę lekarza. Jak przyznał, jest to stosowana praktyka przy badaniach pracy serca tą metodą. Wynika ono z konieczności przyklejania elektrod wokół serca. Gdy badaniu poddawani są mężczyźni, zdarza się, że ich torsy muszą zostać wygolone w miejscach naklejania elektrod.

I choć cel akcji wydaje się słuszny, a badanie nie jest niczym nadzwyczajnym, to otwartym pozostaje jedno pytanie. Dlaczego sieć sklepów nie zapewniła przynajmniej minimum komfortu pracownicom, które musiały rozebrać się przed nieznanymi ludźmi w ogólnodostępnym pomieszczeniu?

W informacjach przesłanych przez Biedronkę brakuje także informacji o tym, dlaczego pracownicy nie zostali w pełni uprzedzeni o charakterze badań nim się rozpoczęły.

"Według naszych ustaleń w dwóch przypadkach proces komunikacji między pracownikami, ich przełożonymi oraz badaczami Instytutu mógł doprowadzić do dyskomfortu niektórych pracowników. Wyciągniemy wnioski z uwag naszych pracowników, planując kolejne tego typu działania" - czytamy w piśmie do Wirtualnej Polski.

Biedronka twierdzi, że to dla dobra pracowników

W przesłanym nam oświadczeniu sieć sklepów tłumaczy, że badanie miało na celu pomoc samym pracownikom, a nie ich inwigilowanie. Biedronka podkreśla, że dane były przetwarzane zbiorczo, a nie w odniesieniu do pojedynczych osób.

"W wyniku ostatnich tego typu badań wprowadziliśmy wiele zmian korzystnych dla pracowników sklepów oraz centrów dystrybucyjnych" - pisze Biedronka.

Według niej są to m.in. zwiększenie liczby pracowników, którym przysługuje posiłek regeneracyjny finansowany przez pracodawcę, zmiana metody zabezpieczania palet folią i zrezygnowanie z pracy ręcznej na rzecz specjalnych maszyn w centrach dystrybucyjnych, wprowadzenie dodatkowej przerwy dla pracowników mroźni i magazynierów przebywających na zewnątrz centrum dystrybucyjnego, zmniejszenie liczby etykiet cenowych, które należy wymienić podczas jednej zmiany w sklepach, zapewnienie pracownikom specjalnych wysięgników do wieszania plakatów w sklepach, dzięki czemu nie muszą oni sięgać wysoko lub korzystać z drabin.

Wybrane dla Ciebie
Pamiętaj o tej uldze. Czas tylko do końca grudnia
Pamiętaj o tej uldze. Czas tylko do końca grudnia
10 tys. zł opłaty dla właścicieli działek. Urzędnicy mierzą odległości
10 tys. zł opłaty dla właścicieli działek. Urzędnicy mierzą odległości
Fala żywności z Ukrainy płynie do Polski. Wśród nich te produkty
Fala żywności z Ukrainy płynie do Polski. Wśród nich te produkty
Pierwsza taka niedziela w grudniu. Sklepy zmieniają godziny otwarcia
Pierwsza taka niedziela w grudniu. Sklepy zmieniają godziny otwarcia
Od stycznia więcej pieniędzy zostawisz przy kasie. Oto przyczyna
Od stycznia więcej pieniędzy zostawisz przy kasie. Oto przyczyna
Polska sieć wchodzi do Warszawy. Rzuci wyzwanie Żabce?
Polska sieć wchodzi do Warszawy. Rzuci wyzwanie Żabce?
Duża zmiana w abonamencie RTV. Wiemy, kiedy ją odczujemy
Duża zmiana w abonamencie RTV. Wiemy, kiedy ją odczujemy
Polacy rzucili się na te oferty pracy. W zeszłym roku tak nie było
Polacy rzucili się na te oferty pracy. W zeszłym roku tak nie było
Dostałeś wezwanie do zapłaty za parking? Ministerstwo ostrzega
Dostałeś wezwanie do zapłaty za parking? Ministerstwo ostrzega
Taką czekoladę kupujemy. Niepokojące wyniki kontroli
Taką czekoladę kupujemy. Niepokojące wyniki kontroli
Polski gigant otworzył pierwszy sklep w Mołdawii. Mówi o rekordzie
Polski gigant otworzył pierwszy sklep w Mołdawii. Mówi o rekordzie
Ruszył kolejny jarmark. Grzaniec o połowę tańszy niż we Wrocławiu
Ruszył kolejny jarmark. Grzaniec o połowę tańszy niż we Wrocławiu
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥