Rób mniej, zyskasz więcej

Pamiętacie bajeczkę o beztroskich konikach polnych, które w zimie przymierają z głodu i zimna, i o rozsądnych mróweczkach pławiących się w ciepełku i luksusach? U ludzi jest odwrotnie. Pracusie mają kłopot z opłaceniem rachunków, a leserzy i spryciarze są królami życia.

Rób mniej, zyskasz więcej
Źródło zdjęć: © Thinkstock

21.12.2012 | aktual.: 21.12.2012 10:53

Pamiętacie bajeczkę o beztroskich konikach polnych, które w zimie przymierają z głodu i zimna, i o rozsądnych mróweczkach pławiących się w ciepełku i luksusach? U ludzi jest odwrotnie. Pracusie mają kłopot z opłaceniem rachunków, a leserzy i spryciarze są królami życia.

Marcin jest dziennikarzem freelancerem. Współpracował z wieloma portalami i tytułami prasowymi, które oferują różne wierszówki - w jednych za 1800 znaków tekstu dostawał 200 złotych, w innych - 80, a w jeszcze innych - tylko 50. Artykuły były mniej więcej tak samo praco- i czasochłonne, ale wynagrodzenie za każdym razem inne. Więc zaproponował więcej tekstów tym mediom, które płacą najlepiej, za to przestał pisać do pozostałych redakcji i wydawnictw. W rezultacie - jak szacuje - dziś na pracę poświęca 30 proc. mniej czasu niż dawniej, a mimo to zarabia o jakieś 40 proc. więcej.

- Nie przyjmuję już wszystkich proponowanych mi zleceń i fuch. Przeciwnie: zacząłem się szanować jak na dziennikarza i redaktora z kilkunastoletnim stażem przystało. Wybieram jedynie te oferty, które dają mi satysfakcję zarówno finansową, jak i twórczą – tłumaczy Marcin. I dodaje: - Na początku musiałem trochę się napocić w trakcie negocjowania stawek, co zważywszy na mój dość niski poziom asertywności było nie lada wyzwaniem. Patrząc na wysokość przelewów bankowych, jakie teraz dostaję, nie mam wątpliwości, że warto było pojąć te trudne dla mnie rozmowy.

Lepsze rozłożenie sił

Receptę na sukces Marcin zawdzięcza włoskiemu ekonomiście Vilfredo Pareto z przełomu XIX i XX wieku. Nazwana od jego nazwiska zasada głosi, że za 80 proc. rezultatów odpowiada 20 proc. nakładów. W sprzedaży wygląda to tak, że 80 proc. wszystkich przychodów jest wygenerowanych przez 20 proc. produktów. W reklamie - 80 proc. uwagi potencjalnych klientów skupia na sobie 20 proc. billboardów. W miłości - 80 proc. licealistek walczy o względy 20 proc. chłopaków z ich szkoły.

- Ale jedno zastrzeżenie: chodzi tu o 20 proc. najlepszych produktów, o 20 proc. najfajniejszych billboardów i 20 proc. najprzystojniejszych chłopaków - uściśla psycholog Agata Warda. – Ważne jest, aby nie tylko skoncentrować się na działaniach najbardziej rentownych, ale też by zaoferować klientom, rynkowi czy potencjalnym partnerom jak najwyższą jakość.

Jak podkreśla Marcin, tę najwyższą jakość dopiero teraz jest w stanie swoim zleceniodawcom zagwarantować

- Przestałem rozmieniać się na drobne – opowiada. – Pracuję mniej, a więc jestem bardziej wypoczęty, zrelaksowany. Mam więcej czasu na czytanie książek, chodzenie do kina, rozmyślanie, co przekłada się między innymi na głębsze zrozumienie tematu, którym się akurat zajmuję, na lepsze pomysły. Pisanie znów stało się dla mnie przyjemnością. To nie może nie mieć wpływu na moje teksty, które są coraz ciekawsze i lepsze.

Nie tylko dla freelancera

Swój sposób na pracę Marcin poleca wszystkim przedstawicielom wolnych zawodów: tłumaczom, programistom, grafikom komputerowym, korepetytorom, muzykom. A gdy ktoś ma standardową umowę w firmie, czyli etat?

- Wówczas jak ognia należy unikać stanowisk i funkcji, na których nie zostaniemy zauważeni i docenieni przez szefów – radzi dziennikarz. – Najlepiej brać udział jedynie w przedsięwzięciach nietypowych i spektakularnych, bo te przynoszą największy prestiż – i zwykle są furtką do podwyżki, awansu czy międzynarodowej kariery. Co równie ważne: po oddelegowaniu do zadań specjalnych zostaną z nas zdjęte drobne, męczące i nudne obowiązki, które nikomu nie przynoszą ani pieniędzy, ani chwały. Dzięki temu jeszcze bardziej rozwiniemy skrzydła.

Agata Warda dorzuca, że nic gorszego niż zmęczona twarz pracownika. Taka osoba – choć oddaje firmie całą swą energię i pada pod ciężarem odpowiedzialności – postrzegana jest przez kierownictwo jako szczególnie zdemotywowana i wypalona. W razie redukcji zatrudnienia, to ona pierwsza straci posadę.

- To paradoks, że najbardziej obciążeni robotą są raczej kandydatami do zwolnienia niż do awansu – mówi psycholog. – Jaki z tego wynika wniosek? Ano taki, że nie warto się zabijać dla wyniku, dla planu. Człowiek musi zachować rezerwę sił, pomysłów, entuzjazmu. I jeszcze jedno: osobisty czar, uśmiech, wizerunek osoby radosnej, wyluzowanej – to wszystko jest równie ważne jak ponadprzeciętna motywacja, zaangażowanie w pracy.

mk, AS, WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)