Rosja może zakazać przewoźnikom z UE lotów nad Syberią
W odwecie za sankcje Unii Europejskiej przeciwko Dobrolotowi, taniemu przewoźnikowi należącemu do Aerofłotu, Rosja może zakazać lotów nad Syberią europejskim liniom lotniczym - informuje dziennik "Wiedomosti".
Rosyjska gazeta powołuje się m.in. na wysokiego rangą urzędnika federalnego i źródło zbliżone do jednego z zachodnich przewoźników lotniczych. Według "Wiedomosti" decyzja taka leży w gestii rządu Federacji Rosyjskiej. Obecnie trwają konsultacje z resortami spraw zagranicznych i transportu - utrzymuje dziennik.
Wprowadzenie takiego zakazu wydłużyłoby loty do Azji - głównie do Chin, Japonii i Korei Południowej - a także zwiększyło ich koszty. Zakaz uderzyłby przede wszystkim w Lufthansę, British Airways i Air France.
Powołując się na Natalię Timakową, rzeczniczkę premiera Dmitrija Miedwiediewa, "Wiedomosti" podają, że propozycja zamknięcia nieba nad Syberią dla europejskich linii lotniczych do rządu jeszcze nie wpłynęła. "Wszelako człowiek zbliżony do MSZ zapewnił, że wszelkie nieprzyjazne kroki UE, w tym w sferze przewozów lotniczych, będą analizowane i bez odpowiedzi nie pozostaną" - zaznacza gazeta.
Loty nad Syberią są bardzo popularne wśród europejskich przewoźników, bo znacznie skracają trasę z Europy do Azji. Moskwa zezwoliła na nie w latach 70. Zachodnie linie lotnicze płacą za każdy przelot. Szacuje się, że ZSRR zarabiał na tych lotach do 500 mln dolarów rocznie. Pieniądze te trafiały do państwowego Aerofłotu. Obecnie narodowy przewoźnik Rosji otrzymuje z tego tytułu co roku około 320 mln euro.
"Chodzi o przyzwoite dochody" - oświadczył cytowany przez "Wiedomosti" Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Władimira Putina. "Trzeba rozważyć wszystkie +za+ i +przeciw+, aby nie upodobnić się do Amerykanów i Europejczyków, którzy de facto uderzyli samych siebie młotkiem po głowie" - dodał. Rzecznik Kremla zaznaczył, że nie wie, czy krok taki rzeczywiście jest omawiany w ministerstwach.
W ocenie analityka Olega Pantelejewa zakaz lotów transsyberyjskich wydłużyłby trasy do Azji średnio o 1-1,5 godziny. Spowodowałoby to wzrost wydatków na paliwo, wynagrodzenia dla personelu i sprzęt, co z kolei postawiłoby europejskich przewoźników w trudnym położeniu w stosunku do azjatyckich linii lotniczych.
W poniedziałek wskutek sankcji Unii Europejskiej nałożonych za loty na Krym działalność musiał wstrzymać Dobrolot. Europejskie firmy odmówiły dalszej dzierżawy, obsługi i ubezpieczania samolotów tych linii, utworzonych w pod koniec 2013 roku.
Z Moskwy Jerzy Malczyk