Rosja osłabia złotego
Manewry rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą oraz obniżenie ratingu Rosji przez agencję Standard & Poor's mocno osłabiły rubla. Niespokojnie na złotym, który mocno traci do najważniejszych walut.
25.04.2014 | aktual.: 28.04.2014 06:23
Za jednego dolara Rosjanie muszą dziś zapłacić nieco ponad 36 rubli i choć do marcowych minimów, gdy kurs spadł do 36,72, jest jeszcze daleko, to eksperci nie wykluczają, że wkrótce dojdzie do podobnego osłabienia rosyjskiej waluty.
- Głębszych spadków się nie spodziewam - mówi Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ. - Ci, którzy mieli wycofać się z ukraińskiego rynku, już to zrobili. Rosja też dysponuje ogromnymi rezerwami i może obronić kurs rubla, gdyby ten tracił na wartości zbyt gwałtownie - tłumaczy ekspert.
Jego zdaniem sytuacja na rynku powinna się uspokoić w ciągu tygodnia. - To oczywiście pod warunkiem, że Rosja nie zdecyduje się na militarną interwencję na Ukrainie - zaznacza. - Gdyby miał wypełnić się najczarniejszy scenariusz, to rozwój wypadków na rynkach byłby trudny do przewidzenia.
Groźba zaostrzenia sytuacji na Ukrainie wyraźnie wystraszyła inwestorów w Polsce. O 8.00 rano złoty gwałtownie zaczął tracić do euro i dolara. Na początku za europejską walutę płacono 4,190 zł, po godzinie 12 4,210 zł, za dolara odpowiednio 3,028 i 3,040 zł.
Po godzinie 16 euro kosztowało 4,2050 zł zaś dolar 3,0372 zł.
W piątek złoty nieco się osłabił i przebił w końcu 4,20 zł za euro, czyli poziom, poniżej którego znajdował się przez cały kwiecień - powiedział dla PAP analityk Raiffeisen Polbank Tomasz Regulski.
Dodał, że największy wpływ na notowania naszej waluty ma sytuacja za naszą wschodnią granicą. - Cały czas Ukraina wpływa na notowania złotego. Po przebiciu poziomu 4,20 zł za euro, to patrząc technicznie, możemy w ciągu kilku dni dobić do 4,24 zł za euro. Wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji na Wschodzie - powiedział.
Pierwsze reakcje na rozpoczęcie rosyjskich manewrów osłabiły notowania na rynkach już wczoraj. - Wzrost napięcia na linii Kijów - Moskwa, związany z groźbą wybuchu konfliktu zbrojnego, po raz kolejny przyczynił się do znacznego pogorszenia nastrojów panujących wśród inwestorów. Po niezwykle optymistycznym początku tygodnia, wczorajszy dzień zakończył się spadkami większość głównych indeksów giełdowych. Znacząco umocniła się natomiast wartość japońskiego jena oraz szwajcarskiego franka - zauważył w rozmowie z PAP dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska.
Z kolei analityk rynku walut w Admiral Markets jest zdania, że rynki zajęły się Ukrainą, bo nic innego istotnego obecni się nie dzieje.
- Dziś w kalendarzu nie ma innych tematów. Dla mnie więc dzisiejsze zamieszanie to temat jednodniowy. Dopóki nie będzie widma ostrego konfliktu zbrojnego, ani kolejnych sankcji dla Rosji nic większego dziać się na rynku nie będzie - mówi ekspert.
Jego zdaniem wojny na indeksach nie widać.
- Spadające dziś od rada giełdy europejskie, w tym niemiecka, która dziś traci najmocniej, są po serii silnych wzrostów i doszła do oporów. Następuje więc realizacja zysków. Moim zdaniem to nawet czynniki techniczne, a nie Ukraina wpływa na przecenę - dodaje.
Dodatkowo dzisiaj w nocy agencja ratingowa Standard and Poor's obniżyła po raz pierwszy od ponad pięciu lat, rating Rosji z poziomu BBB do poziomu BBB minus, tłumacząc swą decyzję rosnącym napięciem pomiędzy Moskwą a Kijowem.
Agencja zachowała też negatywną perspektywę ratingu Rosji, obniżoną w marcu ze stabilnej z powodu zagrożenia sankcjami Zachodu.
"Napięta sytuacja geopolityczna pomiędzy Rosją a Ukrainą mogłaby spowodować dalszą ucieczkę z rosyjskiej gospodarki kapitałów, tak zagranicznych, jak i krajowych, i mogłaby osłabiać już i tak słabe perspektywy wzrostu" - podała Standard and Poor's w komunikacie.
W piątek rzecznik szefowej dyplomacji UE Catherine Ashton, Michael Mann poinformował, że Unia kontynuuje pracę nad ewentualnym zaostrzeniem sankcji wobec Rosji w związku z eskalacją kryzysu ukraińskiego. Robi to jednak niezależnie od decyzji USA w tej sprawie. W czwartek sekretarz stanu USA John Kerry ostrzegł Rosję, że jeśli będzie dalej eskalować napięcie na Ukrainie, to popełni nie tylko duży, ale i kosztowny błąd. Kerry zapewnił też o gotowości do ukarania Rosji nowymi sankcjami. Z kolei władze Ukrainy ostrzegły, że jeśli rosyjskie wojska przekroczą ukraińskie granice, zostanie to uznane za inwazję.
Zaniepokojeni zagraniczni inwestorzy wycofali w pierwszym kwartale 2014 roku z Rosji około 70 mld dolarów, więcej niż w całym roku 2013. Według Banku Światowego w całym bieżącym roku inwestorzy mogą wycofać łącznie 150 mld dolarów.