Rostowski miesięcznie dostaje 17 400 zł emerytury i 16 700 pensji
Co on wie o nędzy emerytów? Człowiek, który kazał nam pracować do 67. roku życia, już od dwóch lat bierze bajońskie pieniądze w formie emerytury, na którą odłożył sobie pracując w Wielkiej Brytanii. Średnie miesięczne świadczenie Jacka Rostowskiego (62 l.) sięga ponad 17 tysięcy zł. Drugie tyle dostaje za pełnienie funkcji wicepremiera. Żyć nie umierać!
16.04.2013 | aktual.: 16.04.2013 06:38
Rostowski przez sześć lat był dziekanem na międzynarodowej uczelni w Budapeszcie, przez siedem kolejnych wykładowcą na londyńskim uniwersytecie, a przez trzy lata pracował w Centre for Economic Performance w stolicy Wielkiej Brytanii. Teraz wicepremier Rostowski odbiera pieniądze, które chomikował w brytyjskim programie emerytalnym przez te wszystkie lata.
Kto ma więcej niż on?
Z funduszu emerytalnego wicepremier Rostowski ma co miesiąc średnio ok. 2600 złotych. A kiedy dokładnie dwa lata temu został emerytem, wypłacono mu jednorazowo aż 328 tysięcy złotych!
W sumie – podliczając ostatnie dwa lata życia na emeryturze – wychodzi więc po 17 400 zł miesięcznego świadczenia. Czy ktoś ma w ogóle w Polsce więcej z tytułu emerytury? To jednak już nie jest problem Jacka vel Jana Vincenta Rostowskiego. Jego zmartwieniem – jako wicepremiera – jest to, by od przyszłych emerytów w Polsce wyciągnąć do budżetu jak najwięcej pieniędzy i nie dawać zbyt wiele tym, którzy już na tej emeryturze są licząc każdy grosz i zastanawiając się, jak przeżyć do pierwszego. Wydłużając wiek emerytalny – kobietom aż o 7 lat! – tłumaczył, że jeśli nie będą dłużej pracować to będą mieć głodowe świadczenia.
Pracujcie dłużej!
– Przejście na emeryturę musi być na tyle późne, żeby oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa – tak mówił wicepremier w jednej z debat emerytalnych gorąco orędując za tym, by Polki i Polacy szli na emeryturę w wieku 67 lat. Jego jednak stać na to, by przejść sobie na emeryturę znacznie wcześniej niż biedni Polacy. Stać go też na to, by marzyć o jak najdłuższym życiu, a nie przeżyciu kolejnego dnia.