Rozbuchane nadzieje po konferencji Merkel-Sarkozy?
Czy tak długo wyczekiwana konferencja niemieckiej kanclerz i francuskiego prezydenta coś wniosła? Raczej niewiele.
05.12.2011 16:51
Widać, że tandem Merkozy będzie dążył w stronę przeprowadzenia stosownych zmian w traktacie unijnym, co już zapowiada ostre polityczne spory, które mogą potrwać miesiące (zwłaszcza, że kilka krajów naciskało ostatnio na Niemcy, aby spróbować przeprowadzić stosowne zmiany bez otwierania przysłowiowej politycznej puszki Pandory). Instytucja nakładania automatycznych kar za utrzymywanie nadmiernego deficytu jest dobra, ale w żadnym stopniu nie rozwiązuje obecnych problemów. Niemcy zrezygnowały z forsowania opcji, w której Komisja Europejska miałaby prawo veta w stosunku do narodowych budżetów, o którym decydowałby też Europejski Trybunał Sprawiedliwości – ETS będzie miał jednak prawo skontrolowania, czy odpowiednie reguły budżetowe zostały właściwie wdrożone. W zamian Francuzi zgodzili się na to, aby nie forsować obecnie tematu euroobligacji, które jak sam przyznał Nicholas Sarkozy, nie są drogą wyjścia z kryzysu.
Tandem Merkozy zgodził się z tym, że Europejski Bank Centralny powinien prowadzić niezależną politykę – żadnych nacisków odnośnie zwiększenia zakupów zagrożonych obligacji, zatem nie będzie. Swoją drogą aktywność ECB na tym polu ostatnio zmalała – w zeszłym tygodniu bank centralny kupił w ramach programu SMP papiery za 3.662 mld EUR w kontekście 8.6 mld EUR tydzień wcześniej. Niemniej w kontekście całkiem dobrego zachowania się rynku długu (spready narodowych obligacji względem niemieckiego benchmarku mocno się zmniejszyły), pokazuje to, że część inwestorów rzeczywiście zagrała na to, że już wkrótce zobaczymy przełomowe rozwiązania dla strefy euro. Na razie widać, że może to być dość trudne, chociaż nadzieja nadal pozostaje widoczna. Pokazują to chociażby poprawiające się nastroje na rynkach wschodzących, w tym także na złotym – po konferencji Merkel-Sarkozy notowania EUR/PLN przełamały w dół ważny poziom 4,45, a USD/PLN 3,30.
Poza wydarzeniem w postaci konferencji europejskich polityków, warto było dzisiaj zwrócić uwagę na publikacje makroekonomiczne. Słabsze dane PMI dla usług w strefie euro w listopadzie, kontrastowały z lepszymi danymi o sprzedaży detalicznej w październiku. Z kolei gorszy odczyt ISM dla usług w USA (52 pkt. w listopadzie), można zestawić z lepszymi finalnymi odczytami zamówień na dobra trwałego użytku w tym samym okresie. W kalendarzu na najbliższe godziny mamy decyzję ws. stóp procentowych w Australii (godz. 5:30) i kluczową listopadową inflację CPI w Szwajcarii (godz. 9:15) – o obu odczytach szerzej piszę w subiektywnym kalendarzu.
EUR/USD: Układ techniczny nieco się poprawił – ale dopóki nie wyjdziemy wyraźnie ponad lokalną strefę oporu 1,3470-1,3500, a później nie zaatakujemy kluczowego oporu na 1,3550, to nadal sytuacja będzie niejasna mimo całkiem dobrego układu na dziennych wskaźnikach. Mocne wsparcie to nadal okolice 1,3400-1,3420.
Marek Rogalski
DM BOŚ (BOSSA FX)