Rynek broni się przed spadkami
Słaba końcówka poniedziałkowych kwotowań na Wall Street skutkowała ujemnym otwarciem handlu na warszawskim rynku terminowym. FW20Z10 wystartowały z poziomu 2 647 pkt, tracąc 7 pkt względem poniedziałkowego finiszu.
Podaż na tym nie poprzestała i ostatecznie około godz. 10:00 wyznaczone zostało sesyjne minimum na poziomie 2 621 pkt. Kolejne godziny handlu przyniosły wahania. Kupujący, starając się odrobić część strat osiągnęli przed godz. 13:00 poziom 2 640 pkt ale w ostatnich godzinach rynek ponownie zbliżył się do dziennego minimum. Byki powróciły na parkiet w ostatnich minutach. Korzystne dane zza oceanu zmobilizowały popyt, co skutkowało zakończeniem notowań na wysokości 2 654 pkt, tj. równo na poziomie poniedziałkowego zamknięcia. Baza na koniec dnia wzrosła do +25 pkt, LOP wynosi 105,8 tys. pozycji. Sesyjny wolumen obrotu ukształtował się na poziomie 54,1 tys. kontraktów.
W trakcie wtorkowej sesji strona kupująca ponownie udowodniła, że sprawuje kontrolę na rynku, a poziom 2 619 pkt jest mocnym bastionem. Na wykresie kontraktów terminowych pokazała się świeca przypominająca młot, której dolny zasięg oparł się po raz trzeci na kwietniowym maksimum stanowiącym wsparcie. Od prawie 3 miesięcy LOP wskazuje na przewagę kupujących i dopóki zmienna ta będzie dodatnio skorelowana ze zmianami kursów, o mocniejszych spadkach należy zapomnieć. Patrząc na wskazania ADX można dostrzec utrzymującą się równowagę sił. Podobnie sytuacja wygląda na wskazaniach RSI, który porusza się w okolicach strefy neutralnej, nie sygnalizując tym samym przewagi żadnej ze stron. Manewry kursowe z ostatnich 3 tygodni można zakwalifikować, jako płaską korektę przy maksimach ruchu, co zwykle oznacza siłę rynku i zapowiada dalsze wzrosty. Jednak w tym tygodniu sporo będzie zależeć od ważnych danych makroekonomicznych oraz wyników publikowanych za III kwartał.
BM Banku BPH