Rynek obligacji pozostaje daleki od optymizmu
Inwestorzy z rynku długu wymagali w piątek od włoskiego rządu największej premii za ryzyko od powstania strefy euro (6,06 proc.), a po mizernej aukcji amerykańskich obligacji licznik długu USA przekroczył 15 bln USD.
28.10.2011 18:17
Kończący się tydzień na rynkach finansowych niewątpliwie zapisze się na kartach historii jako przełomowy moment w europejskim kryzysie długu. Jednak tylko jasnowidz jest w stanie powiedzieć na obecnym etapie czy będzie to bardziej moment przypominający sytuację po upadku Bear Sterns, po którym akcje, w reakcji na akcję ratunkową z udziałem amerykańskiego rządu, drożały przez kilka kolejnych miesięcy zanim objawiły się prawdziwe problemy, czy bardziej moment po nacjonalizacji AIG, kiedy po jednodniowym optymizmie rynki opanował ekstremalny pesymizm i panika. Może się również okazać, że skoro zdecydowana większość ekonomistów przewiduje powrót niepewności w strefie euro, zgodnie z kontrariańskim punktem widzenia, rynek podąży w przeciwnym kierunku - zupełnie jak w wiosną 2009 r., gdy nie brakowało ekspertów reagujących po fakcie na zaistniałe już wydarzenia.
Miniony tydzień przyniósł nie tylko krystalizację planu ratunkowego dla Grecji i imponujące wzrosty giełdowych indeksów, ale szereg minirekordów na wielu pozostałych rynkach. Amerykańskie fundusze inwestujące w obligacje śmieciowe (korporacyjne obligacji podmiotów o niższym ratingu niż CCC)
odnotowały największe wpłaty inwestorów indywidualnych w historii (ok. 4 mld USD netto). Amerykańska waluta przebiła w piątek wcześniejszy lokalny dołek i względem jena była warta najmniej od II Wojny Światowej. W tym tygodniu licznik całkowitego zadłużenia USA przekroczył po raz pierwszy okrągłą kwotę 15 bilionów USD, po tym jak aukcja siedmioletnich obligacji (za ok. 29 mld USD) spotkała się z najmniejszym zainteresowaniem inwestorów od maja 2009 r. Kilka dni po rozwianiu najczarniejszych chmur znad strefy euro, wieszczenie podobnego scenariusza dla największej gospodarki świata mogłoby nosić znamiona czarnowidztwa.
Dajmy jednak zarządzającym funduszami kilka tygodni na przesiadkę na ryzykowne aktywa i pogoń za rocznymi premiami za uzyskane w 2011 r. wyniki, ale nie przecierajmy oczu ze zdumienia, jeśli w I kw. przyszłego roku dowiemy się, że USA wykorzystały pozostały limit ok. 160 mld USD długu, a agencje ratingowe przestają tolerować taką sytuację. W krótszym terminie pozytywnym sygnałem jest ożywienie wśród konsumentów, które dało o sobie znać zarówno w danych o dynamice PKB USA w III kw. 2011 r. i indeksach nastrojów.
Trudno również ignorować fakt, że kończący się sezon publikacji wyników kwartalnych na Wall Street przynióśł wzrost zysków spółek o ok. 16 proc. w stosunku do poziomów z sprzed roku. Inwestorów, którzy przed długim weekendem postanowili zrealizować zyski krótkoterminowe zyski z rynku akcji, może uspokoić fakt, że w piątek na Wall Street kurs aż 96 proc. spółek z indeksu S&P500 znajdował się powyżej średniej z 50 sesji, co jest najwyższym wynikiem od 2006 r. i bardzo znacząco zwiększa prawdopodobieństwo kilkuprocentowej przeceny w najbliższych dniach.
Łukasz Wróbel
Noble Securities