"Rynek pracy rynkiem pracodawcy"
Przyczyny łamania prawa pracy przez pracodawców to wysokie, 3-milionowe bezrobocie oraz zwalczanie związków zawodowych przez pracodawców - uważa prof. Jerzy Wratny z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Ze statystyk wynika, że do związków zawodowych należy jedynie 16% pracowników.
17.01.2005 | aktual.: 17.01.2005 20:39
Ekspert powiedział, że _ rynek pracy jest rynkiem pracodawcy i to pracodawca dyktuje warunki zatrudnienia, co jednocześnie ułatwia mu wyzysk pracownika i naruszanie prawa pracy _. Prof. Wratny odniósł się w ten sposób w poniedziałek do doniesień o łamaniu prawa pracy w sieciach hipermarketów: Biedronka, Kaufland, Leader Price oraz sieci jubilerskiej Apart.
Z danych Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) wynika, że w I półroczu 2004 roku za godziny nadliczbowe nie zapłacono 7,5 tys. pracowników. Brak właściwego naliczania godzin nadliczbowych czy zapłaty za nie to - jak podkreślił zastępca dyrektora departamentu prawnego PIP Piotr Wojciechowski - "powtarzalne problemy". Wojciechowski powiedział, że PIP kontroluje większość hipermarketów; odmówił jednak podania nazw sieci sklepów i firm, w których dochodziło do naruszeń praw pracowniczych.
Zdaniem prof. Wratnego, na łamanie praw pracowniczych wpływ ma zachwianie równowagi na rynku pracy, a także podejmowane przez pracodawców próby przeciwdziałania organizowaniu się pracowników. _ A skoro nie ma związków, to nie ma komu bronić pracowników _ - zaznaczył.
Prof. Wratny podkreślił też, że pracodawcy coraz częściej omijają zapisy prawa pracy, zatrudniając pracowników na podstawie umów cywilno-prawnych. W ten sposób płacą pracownikom mniej niż ustawowa płaca minimalna (849 zł brutto). Przypadki takie dotyczą najczęściej ludzi młodych, bo wśród nich jest największe bezrobocie (38,5%). Młodzi ludzie - jak zaznaczył prof. Wratny - mają też mniejszą świadomość swoich praw, co wykorzystują pracodawcy.
Pracownicy, których prawa są naruszane, mogą zwrócić się do Państwowej Inspekcji Pracy (również anonimowo) bądź wystąpić do sądu.
Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej powiedział, że do sądów w całym kraju wpłynęło kilkadziesiąt pozwów przeciwko pracodawcom z żądaniem zapłaty za godziny nadliczbowe. Fundacja wystąpiła do prokuratora generalnego o objęcie nadzorem służbowym śledztwa w sprawie naruszeń praw pracowniczych w sklepach Biedronka, należących do sieci Jeronimo Martins Dystrybucja (JMD).
Fundacja podaje, że zawiadomienia o przestępstwie popełnionym przez Zarząd JMD wpłynęły bądź wpłyną do prokuratur m.in. w Elblągu, Olsztynie, Policach, Słubicach, Ostródzie, Bydgoszczy, Nowym Dworze Mazowieckim, Białymstoku, Łodzi i Wrocławiu.
Bodnar powiedział, że Fundacja chce doprowadzić do precedensowego wyroku w sprawie Bożeny Łopackiej przeciw Biedronce. Sąd okręgowy w Elblągu zasądził na rzecz Łopackiej 35 tys. zł za niezapłacone nadgodziny. Wyrok ten nie jest prawomocny - proces przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku odbędzie się w środę.